Kontrakt nie rozbił się o pieniądze. Klub nie był ze mną szczery
Choć decyzja w sprawie przyszłości Jacka Kiełba w Koronie Kielce zapadła już niemal dwa tygodnie temu, emocje w tej kwestii nadal nie opadły. Sam "Ryba" głos w tej sprawie zabierał już wielokrotnie. Dziś odkrył nowe, ciekawe fakty na antenie radia Weszło FM.
Poruszył między innymi temat pożegnania, o którym wypowiadał się też na gorąco po meczu z Zagłębiem Lubin - W TYM MIEJSCU. W rozmowie przyznał, że nie spodziewał się, że odbędzie się ono w takich okolicznościach. - Boleję nad tym, że zostało ono zorganizowane przy tak małej ilości osób. Chciałem podziękować wszystkim kibicom. Po meczu podchodziło do mnie wiele osób, ale nie jestem w stanie oddać w ten sposób swojej wdzięczności. Chcę, by wspominano "Rybę" takim, jakim jestem, a nie takim, jakiego przedstawia zarząd - stwierdził.
REKLAMA
- Przykro robi mi się, gdy ludzie myślą, że kontrakt rozbił się o pieniądze. Nie było nigdy dużych kwot. W kwestiach finansowych na pewno byśmy się dogadali, bo nie to było dla mnie priorytetem. Potrzebowałem stabilizacji - podkreślił Kiełb.
30-latek wracał myślami także do kulis swojego rozstania z Koroną Kielce. - O co mam największe pretensje? Klub nie był ze mną szczery. Gdyby powiedzieli mi wprost, że mnie nie chcą, wszystko byłoby inaczej. Przyjąłbym to do wiadomości, a tak - cały czas łudziłem się, że zostanę w Koronie. Na pierwszym spotkaniu była przecież mowa o trzyletniej umowie, potem o dwuletniej, a kiedy przyszło co do czego, Rada Nadzorcza stwierdziła, że może zaoferować mi tylko roczną umowę. Nie mogłem na to przystać - wyjaśniał Kiełb.
Jak zarząd klubu argumentował taką decyzję? - Tłumaczenie prezesa było takie, że wszystkim powyżej 28. roku życia oferujemy roczne kontrakty - przyznał skrzydłowy Korony.
"Ryba" odniósł się także do współpracy z trenerem Gino Lettierim. - Jako taktyk jest naprawdę wielkim fachowcem. Musi się jednak jeszcze nauczyć, jak robić atmosferę w drużynie. Ma czasami problem, żeby coś powiedzieć w cztery oczy - dodał na zakończenie.
fot: Paula Duda
Wasze komentarze
Jak większość normalnych grajkow zaraz odejdzie to zrozumiecie może wreszcie że w Koronie jest duży problem dużo większy niż był jak było miasto.
Wszystko zbliza się ku tragedii...
bez braku wiadomości.
Ujawnił wszystkie szczegóły negocjacji poza swoją pensją. No śmiało Jacek, chciałeś być taki kozak i grać przez media, to ujawnij wszystko. Czy jednak boisz się, że kibice nie będą patrzeć tak miłym okiem, gdy się dowiedzą, ile zarabiasz i jakie to "poświęcenie dla Korony"?
Fakty są takie:
Zagrał 46% wszystkich minut w lidze w tym sezonie, był pod tym względem 14 w drużynie. Jego wiek i słaba runda wiosenna nie daje mu pozycji negocjacyjnej do dyktowania warunków.
Też mi trochę szkoda, ale Kiełb zachował się jak dziecko. Albo jesteś poważny i umiesz przełknąć to, że nie zawsze w życiu idzie po Twojej myśli albo za swoje porażki obwiniasz innych.
Korona to nie jest własność Jacka Kiełba i dopóki nie zostanie jej właścicielem, to nie do niego należą decyzje kontraktowe. Szansa na sprzedaż 30-latka jest żadna, więc Jacek musi zrozumieć, że skoro ma dobrą rundę raz na 2 lata i jest często kontuzjowany, to klub musi uważać, żeby nie płacić jednej z wyższych pensji w drużynie zawodnikowi, który nie daje jej najwięcej na boisku.
Mówi się "klub", a w Kielcach, Korona już nim nie jest, bo klub to coś więcej niż zwykłe miejsce pracy.
Kiełb chciał grać w Kielcach do końca i tu skończyć karierę, ale trafił na kamienie.
dla wielu osób rekcje zarzdu i sztabu sa szokiem.....
ale tak wlasnie rozni sie mentalnosc Niemców i Polaków.....
wiem cosna ten temat bo w moich zylach płynie krew slowianska i geranska..........co nastrecza czasami .......problemów..........ale mozna to pogodzic z korzyscia.........pozdr