Początek w naszym wykonaniu był słaby. Ale później wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni
- Było widać, że to spotkanie nie układało się po naszej myśli. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu i w obronie, i w ataku była słaba, straciliśmy aż dwadzieścia bramek. Na szczęście w drugiej połowie wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni - mówi Sławomir Szmal, bramkarz PGE VIVE. Jego drużyna w niedzielne popołudnie pokonała a w finale Pucharu Polski Azoty Puławy i sięgnęła po trofeum dziesiąty raz z rzędu.
- Trzeba przyznać, że zawodnicy Azotów grali bardzo dobrze, dochodzili do świetnych sytuacji rzutowych. Mają potencjał w ofensywie i zawodników, którzy potrafią rzucić z drugiej linii. Pokazali to w tym meczu - mówi bramkarz PGE VIVE.
REKLAMA
I jednocześnie podkreśla: - W drugiej połowie zmieniliśmy poruszanie się na boisku o sto osiemdziesiąt stopni. Zaczęliśmy przede wszystkim walczyć w obronie, zderzać się z nimi. Dzięki temu było mi łatwiej grać w bramce. Rywale w pierwszej połowie pokazali, że są naprawdę dobrze przygotowani.
Teraz kielczanie i puławianie zagrają w półfinale PGNiG Superligi. - To będą inne mecze. O tyle będzie lżejsza głowa, że zwycięsko będzie trzeba wyjść z dwumeczu, a finał Pucharu Polski to tylko jedno spotkanie. Przy słabej dyspozycji, można to starcie przegrać. W półfinale oczywiście będziemy chcieli wygrać oba pojedynki i postawić wysoko poprzeczkę - kończy doświadczony bramkarz.
fot: Anna Benicewicz-Miazga