Statystyki bezwzględne dla żółto-czerwonych. Najlepszy w Koronie był... Kecskes
Wynik niedzielnej potyczki Korony Kielce z Wisłą Kraków (0:3) doskonale odzwierciedla przebieg tego spotkania. "Biała Gwiazda" prowadziła już od 5. minuty meczu, a z upływem czasu bezlitośnie wykorzystywała kolejne pomyłki kielczan. Co jednak najważniejsze - miała w swoich szeregach Carlitosa, który strzelił dwie bramki i od pierwszego gwizdka arbitra czynił w szeregach żółto-czerwonych duży zamęt.
Statystyki tego spotkania są dla Korony bezlitosne. Wprawdzie to żółto-czerwoni dłużej utrzymywali się przy piłce (63% do 37%), oddali prawie dwa razy więcej strzałów (14 do 8), ale z przebiegu gry byli drużyną słabszą. Tylko dwa uderzenia kielczan były celne, a duża liczba stałych fragmentów gry nie przyniosła wymiernych efektów w postaci bramki. To, co jednak rzuca się przede wszystkim w oczy, to liczba przebiegniętych kilometrów. Wiślacy przebiegli aż 8 kilometrów więcej od podopiecznych Lettieriego – 113 km (przy tylko 105 km Korony) i choć długi czas robili to ganiając za piłką rozgrywaną przez żółto-czerwonych, to na koniec mogli cieszyć się z trzech punktów i efektownej wygranej trzema bramkami.
REKLAMA
Miarodajną oceną występu każdego z zawodników jest tzw. InStat index, który uwzględnia wszystkie aspekty rywalizacji. Patrząc w statystyki najlepszym piłkarzem Korony był... Akos Kecskes (współczynnik 287). Kapitan węgierskiej młodzieżówki nie może jednak zaliczyć tego spotkania do udanych. Defensor popełnił fatalny błąd w 70. minucie spotkania, który kosztował kielczan utratę trzeciej bramki. Drudzy ex aequo w tej klasyfikacji byli Zlatko Janjić oraz Marcin Cebula (po 260). Wszystkich zdeklasował napastnik gości, Carlitos, który może pochwalić się InStat Indexem równym 429. Według statystyk najsłabszymi piłkarzami na boisku byli Adnan Kovacević (192) oraz Goran Cvijanović (197).
Najwięcej w ekipie żółto-czerwonych przebiegł Zlatko Janjić (10,53 km), co i tak jest sporo słabszym wynikiem od liderującego w tej klasyfikacji Pola Lloncha (12,46 km).
Doświadczony pomocnik Korony dobrze wypada jednak w statystykach. Miał aż 91 procentową skuteczność podań (43/39 celnych), odebrał pięć piłek, a sam wygrał 60% pojedynków z rywalami. Ciekawą jest statystyka pojedynków w powietrzu. Jak się okazuje mierzący 204 cm wzorstu Nika Kaczarawa nie wygrał ani jednej główki z obrońcami Wisły.
Liczba największej ilości sprintów oraz najszybszego biegu należy już do Koroniarzy, a konkretnie: do Michała Gardawskiego (21 sprintów w całym meczu, najwięcej ze wszystkich piłkarzy) oraz do Bartosza Rymaniaka. „Ryman” rozwinął prędkość równą nawet 33,41 km/h. To właśnie kapitan Korony wygrał w meczu najwięcej pojedynków z rywalami – 15, ale również był współwinny utraty jednej z bramek. Po jego stracie Wiślacy wyprowadzili kontratak, po którym Jesus Imaz podwyższył wynik rywalizacji na 0:2.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
To i tak progres, gdyż ostatnio wychodziło po dwóch. Nawet w skisłej było czterech, co ostatnio też najmniej Polaków u nich grało.Jak się identyfikować z taką drużyną? Jak to jest, że w Górniku się da (i to ludzie z regionu) i dobrze na tym wychodzą. U nich najczęstsza proporcja to 9 Polaków plus Suarez i Angulo. I działa. Nie jestem naiwny, nawet jako fan ideologii Against Modern Football i wiem w jakich czasach żyjemy, ale no bez przesady. Wiadomo, że nie zbuduje się klubu Ekstraklapy tylko na "wychowankach z regionu". Fajnie jakby każdy osiedle w CK miało chłopaka w pierwszym zespole, ale to nierealne. Wiadomo, że Termalica nie byłaby w Ekstraklasie, gdyby musiała się ograniczać tylko do ludzi z 700-osobowej Niecieczy. Ale jak już muszę się na siłę doszukiwać Polaków to ja dziękuję. Na zachodzie to jeszcze jakoś jest częściowo usprawiedliwione, bo tam jest tygiel kulturalny, ale w Kielcach? Ileż tu jest stale zameldowanych obcokrajowców?
Wolę iść na Koronę Handball. Mimo, że przegrywają prawie wszystko jak leci, to jest to najbardziej kielecka ekstraklasowa drużyna oparta w znacznej większości na wychowankach z Kielc. I za taką drużyną człowiek może się identyfikować.
To nie Fifa kolego, tu się nie kupuje. Jedyny sposób na sprowadzenie zawodnika to wolny transfer i do tego małe zarobki.
Ps.
Jak można zawodnika który nie walczy fizycznie postawić na defensywnego, odpuszcza przeciwnikowi i te wjeżdża między obrońców klepa i gol jeden i dwa.
Ojcem tych czterech porażek jest Lettieri, ale synem porażek jest Janjić.
Na tak kluczowej pozycji , z tak wymagającymi przeciwnikami musi grać walczak, a nie statysta, co ten Dżino widzi w tym Janjiću, on w żadnym meczu nie przekonał, a jeszcze sparolił sam na sam w Płocku i z Lechią.
A trener zdejmuje Możdżenia , Cvije a ten statysta dalej truchta, i cały mecz bez wślizgu, bezkontaktowo.
W wywiadzie, który był na tej stronie prezes tłumaczył że nie wnikał w transfer, że zaufał Lettieriemu co do Janica.
Może warto wrócić do pomysłu z II drużyną, choćby po to żeby nie wk....kibiców ogrywaniem szrotu (Janic, Keckes, Kapidzic, Soriano, itd...) ?
Środek pomocy na pewno bez Janjicia. Na tą chwilę nie widzę w Nim piłkarza, który jest w stanie wzmocnić środek pomocy w Koronie. Do tego totalny brak zaangażowania w meczach. To samo Jacek Kiełb. Z całym szacunkiem, ale jeśli pozbywamy się Dejmka, nie biorąc pod uwagę tego ile i jak w Koronie grał to Kiełb na tą chwilę również nie ma miejsca w składzie. Zero biegania, głupie dryblingi zakończone stratami. Sorry... w takiej formie nie widzę Go w Koronie. Jukić również do odstrzału. Totalny brak formy, same straty, nie widać potencjału.
Za wszelką cenę trzeba zatrzymać Kacharavę, a jeśli odejdzie to wzmocnić kimś na podobnym poziomie. A prawda jest taka, że jak Korony nie stać na kontrakt Gruzina, to nikt o podobnych walorach piłkarskich nie przyjdzie, bo również będzie problem z finansami. Do zatrzymania również wg mnie Cvijanović mimo spadku formy, Możdżeń, bo mimo wszystko się stara... Trzeba szukać lewego obrońcy, bo Kallasate i Miś to poziom co najwyżej przeciętny. Do kupienia też na pewno środkowy obrońca, bo jak już pisałem z samym Kovaceviciem (o ile nie odejdzie) daleko nie zajedziemy.
Prawda jest taka, zbliża się lato i kolejna rewolucja kadrowa w Koronie. Miała być stabilizacja, ciągłe i przemyślane wzmocnienia... a będziemy mieć znów powtórkę z rozrywki.