Korona zagrała asekuracyjnie. Oddała inicjatywę w drugiej połowie i to się zemściło
Mecz półfinałowy Pucharu Polski pomiędzy Arką a Koroną, na żywo z trybun stadionu w Gdyni obserwował były trener żółto-czerwonych, Maciej Bartoszek. - Miałem takie wrażenie, jakby Korona po przerwie zagrała trochę asekuracyjnie. Odczułem to po drugiej połowie, bo pierwsza w wykonaniu kielczan była dość rozważna. Utrzymywali się przy piłce, często też przenosili ciężar gry na połowię przeciwnika – ocenia szkoleniowiec.
Jego zdaniem o niekorzystnym wyniku dla kielczan zadecydowały wydarzenia z drugiej części gry. - W pierwszej połowie Korona miała ten mecz pod kontrolą. W drugiej części inicjatywa jednak została oddana i to się niestety zemściło, zresztą także po bardzo ładnej bramce Da Silvy, jego pięćdziesiątej dla klubu – opisuje Bartoszek.
REKLAMA
I kontynuuje: - Widowisko może nie było zbyt porywające, ale na pewno emocjonujące, zwłaszcza w tej końcówce. Arka stopniowo się rozkręcała, w ogóle w drugiej połowie, a zwłaszcza od 70. minuty po tych zmianach ofensywnych trenera Ojrzyńskiego.
Korona odpadła z Pucharu Polski pomimo zwycięstwa 2:1 w pierwszym meczu przed własną publicznością. - Faworytem na pewno była dla mnie Korona. Ludzie w Gdyni mieli jednak prawdziwy rollercoaster. Po porażce u siebie z Lechią Gdańsk zrobili super wynik w pucharze. Taka jest piłka i za to ją w pewnym stopniu kochamy. Za te emocje, które widzieliśmy na stadionie – kwituje były trener kieleckiego zespołu.
Szkoleniowiec miał swoich znajomych w szeregach obydwu ekip. - Moje serce było podzielone. Gola strzelił zawodnik, którego bardzo dobrze znam. Z drugiej strony wbił go drużynie, w której gra jeszcze wielu moich byłych piłkarzy. No ale niestety, taki los trenera. Musiałem wyłączyć to serce, ciężko było się opowiedzieć całkowicie po którejś stronie – kwituje Bartoszek.
- Przede wszystkim przyjechałem tu poglądowo, popatrzeć na obydwa zespoły. Wiadomo, że jak trener ma trochę tego czasu wolnego poza pracą bezpośrednią w klubie, to musi troszeczkę monitorować to, co się dzieje – przedstawia szkoleniowiec, który aktualnie pozostaje bez pracy po lutowym pożegnaniu się z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.
Sztab trenerski, który przed rokiem poprowadził żółto-czerwonych do zajęcia 5. miejsca w lidze, składał się m.in. także z Kamila Kuzery. Czy były kapitan Korony na swojej obecnej drodze zawodowej na stałe dołączy do Bartoszka, z którym współpracował także w Niecieczy? - W Koronie pracowaliśmy razem nie tylko z Kamilem, ale także z Piotrkiem Tworkiem. Myślę, że to dobry sztab i ja się z tymi chłopakami rozumiem. Jeżeli będzie nam dane gdzieś trafić w najbliższym czasie, to na pewno będę chciał z nimi współpracować – kończy szkoleniowiec, który po zakończeniu poprzednich rozgrywek zgarnął nagrodę trenera sezonu.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze