Porażka była lepsza niż 0:0. Korona podświadomie broniła
Arce Gdynia udało się odwrócić losy dwumeczu z Koroną Kielce pomimo porażki przed dwoma tygodniami na Kolporter Arenie. Kluczowy okazał się gol zdobyty przy Ściegiennego, który w ogólnym rozrachunku zapewnił awans drużynie znad morza. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego docenili to trafienie i mieli świadomość jego wagi.
- Uważam, że ten wynik 2:1 w plecy był korzystniejszy niż 0:0. Korona od pierwszej minuty podświadomie broniła, tak jakby wygrywała tą jedną bramką, a tak naprawdę prowadziła połową – twierdzi zawodnik Arki, Adam Marciniak.
REKLAMA
I dodaje: - Od początku sądziłem, że rezultat z Kielc jest lepszy niż 0:0. Od razu byliśmy stroną dominującą, no i w końcu postawiliśmy kropkę nad „i” wygrywając to spotkanie.
Gdynianom nie mogło zabraknąć na własnym stadionie wiary w pozytywne zakończenie sprawy, gdyż osiągnęli cel dopiero w samej końcówce. - Ja zawsze jestem optymistą. Najnowsza historia wielkiej piłki nożnej pokazuje poza tym, że nie ma beznadziejnych wyników – uważa Marciniak.
Arka zapewniła swoim kibicom prawdziwy dreszczowiec, ale z happy endem. - Skoro były emocje, to dobrze. Piłka nożna na tym powinna polegać! – kończy zawodnik zespołu z Gdyni.
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze