Bałkański duet zatrzymał Lecha. Kapidzić: Zagraliśmy niemal perfekcyjnie taktycznie
Choć za piątkowy mecz z Lechem Poznań należy pochwalić całą drużynę Korony Kielce, to jednak dwóch zawodników trzeba wyróżnić szczególnie. To duet prosto z Bałkanów. Zlatan Alomerović oraz Sanel Kapidzić - bo o nich mowa - byli wiodącymi postaciami w szeregach żółto-czerwonej drużyny i ponieśli ją do pierwszym w historii zwycięstwa nad "Kolejorzem" przy Bułgarskiej.
To bramkarz Korony dał swoim kolegom jasny sygnał do tego, że w Poznaniu można powalczyć o punkty. Korona dobrze rozpoczęła mecz, mądrze broniła dostępu do swojej bramki, jednak chwila nieuwagi mogła sprawić, że to Lech cieszyłby się z prowadzenia jeszcze w pierwszej połowie spotkania. Na zegarze wybiła 30. minuta, kiedy arbiter podyktował rzut karny do gospodarzy. Alomerović wyczuł intencje strzelającego Darko Jevticia i w geście triumfu zbił piątki z kolegami z obrony. To był jasny sygnał do tego, że Korona może przy Bułgarskiej rzeczywiście coś ugrać.
REKLAMA
I wtedy sprawy w swoje ręce wziął Kapidzić. Najpierw dobrą pracę wykonał Możdżeń, który wyszedł spod presji rywali a następnie oddał piłkę do pochodzącego z Bośni Duńczyka, który sprytnym strzałem doprowadził do otwarcia wyniku przy Bułgarskiej i uciszył ponad 20 tysięcy fanów gospodarzy. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od interweniującego Łukasza Trałki oraz od słupka i zupełnie zaskoczyła golkipera poznaniaków.
Korona się nie zatrzymywała. Kolejne świetne interwencje Alomerovicia sprawiały, że kielczanie coraz realniej mogli myśleć o wywiezieniu z Poznania kompletu punktów. Serb szczególną koncentrację zachował w końcówce meczu, gdy odbijał jedną za drugą piłką: kolejno po strzałach Trałki oraz Majewskiego. Pudłowali także Vujadinović oraz Chobłenko.
Tymczasem Kapidzić harował z przodu. Biegał, biegał i jeszcze raz biegał - co potwierdzają pomeczowe statystyki. Duńczyk wykonał - zaraz po Łukaszu Kosakiewiczu - najwięcej sprintów w szeregach żółto-czerwonych. Napastnik często był pod grą, pokazywał się do podań, ale też strzelał. W całym meczu oddał cztery uderzenia, z których trzy były celne. Na boisku spędził 78 minut i przebiegł 8,53 km.
Piłkarz nie ukrywa radości ze zdobytej bramki. Jak mówi - to doskonały prezent na jego dwudzieste ósme urodziny, które obchodzi w sobotę.
- To był wspaniały występ i świetne zwycięstwo całego zespołu! Jestem bardzo szczęśliwy, że dostałem szansę gry w wyjściowym składzie i od pierwszej minuty starałem się dawać z siebie wszystko. Zwycięska bramka w pierwszym moim występie od pierwszej minuty w barwach Korony cieszy podwójnie. Jestem szczęśliwy, że mogłem pomóc drużynie wywalczyć cenne trzy punkty - mówi w rozmowie z naszym portalem.
- Lech Poznań to jedna z najlepszych drużyn w Polsce. My jednak nie pozwoliliśmy im na zbyt dużo, zagraliśmy niemal perfekcyjnie pod względem taktycznym. Walczyliśmy w każdym pojedynku, nie odstawialiśmy nogi, a przy odrobinie szczęścia na koniec mogliśmy cieszyć się z wygranej. Wielkie podziękowania należą się też dla kibiców, którzy zawsze są z nami i nas dopingują. To wiele znaczy -podsumowuje dzisiejszy jubilat.
Wasze komentarze