Lider Ekstraklasy pokonany! Korona lepsza od Lecha w Poznaniu!
W Poznaniu, w historii występów w ekstraklasie, Korona Kielce nie wygrała jeszcze nigdy. Aż do dzisiaj! Żółto-czerwoni w piątkowy wieczór sprawili wielką niespodziankę, gdy mimo braku kilku podstawowych piłkarzy, pokonali zespół Lecha 1:0. Zwycięstwo nad obecnym liderem Lotto Ekstraklasy zapewnił Sanel Kapidzić, któremu przy uderzeniu z dystansu nieco pomogło szczęście i... nogi przeciwników. Jest to jego pierwszy gol w żółto-czerwonych barwach!
Mocno przemeblowaną Koronę zobaczyliśmy w piątkowy wieczór w Poznaniu. Trener Gino Lettieri dokonał aż sześciu zmian w wyjściowym składzie. Do bramki wrócił Zlatan Alomerović, a od pierwszej minuty na boisko wybiegli także Radek Dejmek, Djibril Diaw, Ken Kallaste, Łukasz Kosakiewicz, oraz debiutujący w wyjściowym składzie napastnik Sanel Kapidzić. Na ławce zabrakło jednak piłkarzy podstawowego składu – Niki Kaczarawy oraz Jacka Kiełba.
REKLAMA
Pierwsze minuty to obraz zaciętej gry w środku pola. Kielczanie dobrze zabezpieczyli tę strefę, grali agresywnie, z doskokiem do rywali, nie zostawiając im zbyt wiele miejsca na boisku. Z tego względu lechici próbowali atakować jedynie bocznymi sektorami, ale niewiele z tego wynikało. Ofensywne natarcia gospodarzy skutecznie rozbijali dobrze zorganizowani defensorzy żółto-czerwonych.
W obronie dobrze grał także Lech, który przerywał wszelkie próby wyjść kielczan z kontratakiem. Pierwszą, naprawdę dobrą okazję do zdobycia gola żółto-czerwoni stworzyli sobie po stałym fragmencie gry w 15. minucie spotkania. Ze stojącej piłki dośrodkował Kosakiewicz, a efektowną główką akcję zamykał Kovacević, jednak futbolówka minimalnie minęła lewy słupek bramki Lecha.
Faworyzowani gospodarze w ogóle nie potrafili zagrozić kieleckiej bramce. To mogło zmienić się w 30. minucie. Wtedy to – w zupełnie niegroźnej sytuacji – Djibril Diaw przytrzymał w polu karnym Christiana Gytkjæra i spowodował upadek snajpera Lecha, za co sędzia bez wahania wskazał na “wapno”. Do jedenastki podszedł Darko Jevtić i... przestrzelił! Kapitalną interwencją popisał się Zlatan Alomerović, dla którego była to już druga obroniona jedenastka w spotkaniach z Lechem Poznań w tym sezonie.
Nietrafiona jedenastka zemściła się na “Kolejorzu” dosłownie pięć minut później. Piłkę przed polem karnym dostał Kapidzić. Duńczyk popatrzył, przymierzył i trafił do siatki! Piłka odbiła się po drodze jeszcze rykoszetem od interweniującego Łukasza Trałki, a następnie od słupka i kompletnie zmyliła zaskoczonego Putnocky’ego. Świetną pracę przy bramce wykonał także Możdżeń, który najpierw dobrze utrzymał się przy piłce pomimo naporu rywali, a następnie zanotował asystę przy trafieniu Kapidzicia.
Lech szybko zareagował na boiskowe wydarzenia. W 42. minucie po dobrym dośrodkowaniu w pole karne główkował Trałka, ale świetną interwencją popisal się Alomerović. W doliczonym czasie pierwszej połowy Serb musiał interweniować po raz kolejny. Tym razem golkiper Korony spokojnie wyłapał kolejną główkę graczy “Kolejorza”. Po pierwszej połowie Korona prowadziła 1:0.
Druga połowa rozpoczęła się raczej w umiarkowanym tempie. Obie drużyny szukały sobie miejsca na boisku, a pierwszą akcję po zmianie stron przeprowadziła Korona. W 51. minucie z dystansu uderzył Kapidzić, ale wprost w dobrze ustawionego Putnocky’ego. Z odpowiedzią wyszli gospodarze – tym razem mocnym strzałem szczęścia próbował Majewski, ale na posterunku ponownie był Alomerović.
Trenerzy obu drużyn szybko zdecydowali się na zmiany w swoich zespołach. Z minuty na minutę tempo gry było coraz wyższe. Obie drużyny grały szybko, agresywnie, nie brakowało także ofensywnych natarć na obie bramki.
To jednak Lech wypracował sobie kapitalną okazję, po której mógł doprowadzić do wyrównania. Korona miała masę szcześcia. W 69. minucie fatalny błąd na lewej flance popełnił Diaw, co sprokurowało gospodarzom dobrą akcję do wyrówniania. Z piątego metra uderzał Chobłenko, ale przestrzelił z najbliższej odległości.
Lech atakował coraz odważniej. Kolejną kapitalną sytuację do zdobycia bramki gospodarze wypracowali sobie w 78. minucie. I tym razem górą był jednak Alomerović, który popisał się fantastycznym refleksem i wybronił strzał Trałki.
Gospodarze rzucili do ataku wszystkie swoje siły. Co chwile nękali kielecką defensywę kolejnymi atakami, a Korona broniła się całą drużyną na własnej połowie. To dawało kielczanom okazje do kontrataku. Taką w 80. minucie miał Elia Soriano, który otrzymał fantastyczne podanie od Janjicia, ale nie trafił czysto w piłkę i zmarnował doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia.
Im bliżej końca meczu, tym coraz częściej kotłowało się w polu karnym kielczan. Na cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem arbitra do strzału doszedł Vujadinović, ale spudłował. Po chwili lechici zaatakowali po raz kolejny, ale piłka minimalnie minęła prawy słupek bramki Alomerovicia. Obrona Częstochowy w polu karnym żółto-czerwonych trwała do ostatniego kopnięcia piłki, ale… udało się! Korona Kielce po raz pierwszy w historii swoich występów w ekstraklasie wygrała przy Bułgarskiej z Lechem!
Kolejny mecz Korona rozegra już w najbliższy wtorek, kiedy w Gdyni zmierzy się z Arką w ramach rewanżowego spotkania półfinału Pucharu Polski. Początek spotkania o godz. 20:30. Cztery dni później, w sobotę, żółto-czerwoni zagrają w lidze – tym razem u siebie, na Kolporter Arenie podejmą Jagiellonię Białystok (godz. 20:30).
Lech Poznań - Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramki: Kapidzić (35’)
Lech: Putnocky – Gumny (65’ Klupś), Dilaver, Vujadinović, Kostevych (76’ Tomasik) – Jóźwiak (46’Chobłenko), Trałka, Gajos, Majewski, Jevtić - Gytkjaer
Korona: Alomerović - Kosakiewicz, Rymaniak, Dejmek, Diaw, Kallaste (62’ Gardawski) - Janjić, Kovacević (65’ Kecskes), Możdżeń, Aankour – Kapidzić (76’ Soriano)
Żółte kartki: Gumny, Klupś – Diaw, Kosakiewicz, Alomerović, Dejmek
Widzów: 20 054
Wasze komentarze
Dużo biega, walczy, nie unika starć fizycznych i technicznie lepsz.
Soriano nie biega, nie wchodzi w kontakt, nie presuje, taki delikates. I z metra nie strzelił.
Kovacević bardzo skuteczny, spokojnie bez strat, dużo przecioł, Możdżeń i walczący i konstruktywny , Gardawski dobra zmiana, wygrał wszystkie główki. Ankur presing totalny, cały mecz sprint. Diaw dwa błędy ale dużo wybronił, na plus.
Kosa trochę mało konstruktywny, ale walczył,odpowiedzialnie,
Ryman trochę na radar, Dejmek mądrze, Janjić nieźle, chwilami dobrze, z głową, wytrzymał,
Alomerowić wybronił mecz ,karnego wyczekał to nie przypadek, druga obrona fantastyczna, i ogólnie wyłapał te bezpańskie piłki w polu bramkowym.
Karny taki wymuszony, ale nauczka dla Diawa i innych żeby nie dotykać rękami bo od razu symulka, aktorstwo, a sędziowie to łykają.
Gino szacun za ustawienie i taktykę, po składzie wątpiłem że to się będzie składać, ale zatrybiło. Kluczem presing, tempo, wyprzedzanie, i środek Kova (Garda),Możdżeń i Ankur , Lech nie mógł się przebić i nie mógł się rozwinąć.
Brawo cała drużyna za wytrzymanie tempa i dyscyplinę taktyczną.
Ps. Kova na walkę z mocnymi drużynami lepszy od Żubra.
Tak się obudzisz w środku nocy i pieprzysz trzy po trzy!
A Korona Arce 4
Nawet moj ulubieniec Dejmek dzis bezbłędnie, ale Diaw to ręce upadają gość nie ma ani techniki ani kondycji, zero taktyki poprostu dno poziom 2 ligi polskiej i priorytet w tym okienku pozbyć się typa i w jego miejsce jakiś solidny obrońca.