Nie awansowaliśmy do ósemki po to, aby usiąść wygodnie w fotelu i rozdawać punkty. Będziemy walczyć dalej
- Z przebiegu meczu to my byliśmy drużyną, która prowadziła grę. Znajdowaliśmy sobie dużo wolnych stref, ale za każdym razem brakowało tego ostatniego podania, które otworzyłoby nam drogę do bramki. Ale patrząc na personalia - bo pierwszy raz zagraliśmy w takim składzie - to jest to cenny punkt - mówi na gorąco po zremisowanym 1:1 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław Bartosz Rymaniak, obrońca Korony Kielce.
- Zawsze powtarzam: punktuj na wyjeździe, wygrywaj u siebie, a będzie dobrze. Dzisiaj musimy szanować ten punkt, aczkolwiek uważam, że piłkarsko byliśmy dzisiaj drużyną lepszą - dodaje.
REKLAMA
Trener Gino Lettieri zestawił na to spotkanie mocno eksperymentalną jedenastkę. Włoch dał odpocząć podstawowym zawodnikom, a szansę gry otrzymali rezerwowi. Swój debiut w żółto-czerwonych barwach zaliczył między słupkami Matthias Hamrol, a na środku obrony Akos Kecskes. Węgier sprokurował wprawdzie rzut karny, po którym Śląsk wyszedł na prowadzenie, ale w kontekście całego spotkania rozgrywał dobre zawody.
- Myślę, że obaj zaliczyli całkiem pozytywny występ - mówi Rymaniak - Akos całkiem długo nie grał, więc na pewno trudno było mu wejść w ten mecz i bić się z rosłymi napastnikami Śląska. Oczywiście, błędy się zdarzają, ale później idealnie ustawił się w drugiej połowie na piątym metrze i gdyby nie przeciął tej piłki, to rywale dobiliby ją do pustej bramki. To samo Matthias -on w kilku interwencjach naprawdę pokazał klasę. Przy ostatnim rzucie wolnym wyczekał do końca, pewnie interweniował. Na ten system i personalia, w których zagraliśmy pierwszy raz ze sobą, to wyglądało całkiem nieźle - przyznaje.
- W środę graliśmy puchar, wiec zbyt wiele czasu na przygotowania do tego spotkania nie mieliśmy. Wczoraj mniej więcej wiedzieliśmy już, jakiego systemu się spodziewać. Trenowaliśmy pewne elementy gry, więc wydaje mi się, że dzisiaj żadnego zaskoczenia dla nas nie było. Każdy wiedział co ma robić - wyjaśnia kapitan Korony.
Kielczanie kończą rundę zasadniczą LOTTO Ekstraklasy na szóstym miejscu. Żółto-czerwoni są już wprawdzie pewni utrzymania, ale nie zamierzają spocząć na laurach. Walka dalej toczy się o jak najwyższe miejsce w lidze, a także o finał Pucharu Polski.
- Na pewno zrobimy wszystko, aby zagrać na Narodowym. Kielce na to czekają, wszyscy zawodnicy o tym marzą, aby zagrać przy komplecie publiczności w Warszawie. Możemy pojechać tam i napisać fajną historię. Ale gramy na dwóch frontach, także w lidze. Nie awansowaliśmy do tej ósemki, aby usiąść wygodnie w fotelu i rozdawać punkty na prawo i lewo. Będziemy walczyć dalej - kwituje Rymaniak.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze