Gdyby nie było błędów, to by w piłce nożnej nie padały bramki
- Wiemy, że grając u siebie pierwszym celem było zwycięstwo i brak straty bramki. I tak to się długo układało, robiliśmy to, co sobie założyliśmy przed spotkaniem – przyznał po meczu obrońca Korony Kielce, Bartosz Rymaniak.
Prawy defensor, tak jak i cała żółto-czerwona drużyna, nie ukrywa jednak, że żałuje przypadkowego gola dla gdynian. - Zdobyliśmy dwie bramki i szkoda tego straconego gola… Taka jest piłka. Wygraliśmy spotkanie, więc cały czas to my decydujemy i cieszymy się tym zwycięstwem. Teraz jednak myślimy już o meczu we Wrocławiu, bo puchar to fajna rzecz, ale nie zapominajmy o lidze. Tam też można osiągnąć fajnie miejsce – nie ma wątpliwości piłkarz żółto-czerwonych.
REKLAMA
Na murawie spore znaczenie miały cechy wolicjonalne. - Oba zespoły znały wartość tego spotkania. Akcje kombinacyjne, dryblingi zeszły na drugi plan. Wiedzieliśmy, że wygra ta drużyna, która będzie bardziej chciała – stwierdził „Ryman”.
Gino Lettieri na konferencji pomeczowej stwierdził, że takich goli jak ten Arki, w Niemczech nie traci się nawet w lidze okręgowej. - To słowa trenera. On ma prawo do własnego zdania. Na pewno szkoda, bo ta piłka skozłowała, skiksowała… Ale gdyby nie było błędów, to by w piłce nożnej nie padały bramki – odparł Rymaniak.
I na zakończenie podkreślił: - Najważniejsze, że mieliśmy 2:0 i ten gol nie skomplikował nam sprawy tak, jakby padł na 2:2.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze