Kpina z Ligi Mistrzów na najwyższym poziomie. 24-bramkowe zwycięstwo PGE VIVE z "Lwami"
Choć można używać słów, omijających drażliwy temat, lepiej rzeczy nazwać po imieniu - to była parodia Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych na tym poziomie. W pierwszym meczu 1/8 finału tych rozgrywek PGE VIVE Kielce bardzo wysoko pokonało... trzecioligowe rezerwy Rhein-Neckar Loewen 41:17.
Różnicę klas było widać w absolutnie każdym elemencie gry. Oglądając dzisiejszy mecz, można było porównać go do spotkań zespołu Talanta Dujszebajewa z najsłabszymi drużynami polskiej ligi. Po takich pojedynkach często powtarza się, że gdyby kielczanie narzucili jeszcze większe tempo, to wygraliby zdecydowanie większą różnicą bramek.
REKLAMA
Tym razem o motywację żółto-biało-niebieskich do walki o jak najlepszy rezultat nie trzeba się było martwić. Im lepszy wynik, tym mistrzom Polski będzie łatwiej w rewanżu. A ten już za tydzień - w niedzielę, 1 kwietnia (godz. 19) w SAP Arenie w Mannheim. Prawdopodobnie już z pierwszą drużyna "Lwów"...
Zwycięzca tego dwumeczu, w ćwierćfinale Ligi Mistrzów zmierzy się z PSG Handball. Tam żartów na pewno nie będzie, a Francuzi postawią poprzeczkę bardzo wysoko. Stawka niebagatelna - awans do Final Four i wyjazd do Kolonii.
PGE VIVE Kielce - Rhein-Neckar Loewen 41:17 (21:8)
PGE VIVE: Szmal, Wałach - Jurecki 6, Dujshebaev 5, Kus, Aguinagalde 1, Bielecki 3, Jachlewski 4, Strlek 7, Janc 3, Lijewski 3, Jurkiewicz 2, Zorman 1, Mamić 1, Bombac, Djukić 4
Rhein-Neckar: Jahnke, Bauer, Boudgoust - Zweigner, Bechtold, Braun 3, Wichmann, Roller 3, Trost 2, Meyer, Schmiedt,, Ganz 4, Keller 5, Kessler
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Relacja Piotra Ciesielskiego:
Mecz rozpoczęli podopieczni Talanta Dujeszebajewa i już w pierwszej akcji zdobyli bramkę. Bramkarza przyjezdnych pokonał Michał Jurecki. Goście próbowali odpowiedzieć, ale na posterunku był Sławomir Szmal. Szybko dorobek podwoił Alex Dujszebajew. Szmala w kieleckiej bramce gracze Rhein – Neckar pokonali dopiero w 3. minucie gry z rzutu karnego. Radość gości z gola nie trwała jednak długo, bo po chwili karę otrzymał Rico Keller. Niedługo później sędziowie usunęli z boiska Marko Mamica i to przyjezdnym grało się łatwiej.
„Lwy” grały bardzo chaotycznie i bardzo często ich zawodnicy lądowali na ławce kar. Gdyby nie bramkarze, Rhein-Neckar w pierwszej części straciłoby dużo więcej bramek. Zawodnicy PGE VIVE jeszcze tylko raz musieli sobie radzić w osłabieniu. W 24. minucie na ławkę powędrował Mateusz Jachlewski. Ostatnia bramka w pierwszej połowie padła po przygotowanej akcji. Trener Dujszebajew wziął czas i kielczanie zdobyli gola po skrupulatnie rozrysowanym schemacie. Ostatecznie do przerwy PGE VIVE prowadziło z Rhein-Neckar 21:8.
Druga połowa zaczęła się od ataku „Lwów”. Wynik w drugich 30 minutach otworzył Rico Keller. Ponownie młodzież z Mannheim próbowała zmniejszać straty, ale zawodnicy PGE VIVE kontrolowali przebieg spotkania. Znakomicie grali i rzucali Jurecki czy Dujszebajew. Ku szczęściu przyjezdnych, na początku drugiego kwadransa drugiej połowy karę otrzymał Mamic. Po stronie „Lwów” na przymusowy odpoczynek wysłany został jednak Patrick Zweigner. Parę minut później o czas poprosił trener gości – Michael Abt. Na niewiele się to jednak zdało, bo już po chwili PGE VIVE prowadziło różnicą dwudziestu trafień (34:14). Mimo tak korzystnego wyniku, o czas poprosił trener gospodarzy Dujszebajew.
W 55. minucie w Lidze Mistrzów zadebiutował 16-letni Miłosz Wałach i od razu obronił rzut karny. Pechowcem, który te 7 metrów zmarnował, okazał się Tim Ganz. Na minutę przed końcem, 40 bramkę dla kielczan rzucił kapitan Jurecki. Wynik, na 12 sekund przed końcową syreną, ustalił Jachlewski.
Wasze komentarze
Swoją droga wie ktoś dlaczego nie przelozono spotkania na środę? Vive się nie zgodziło? Jeśli tak to też słabe ze strony zarządu Vive. Nie wierze, że hala by się nie zapełniła do konca, jeżeli mecz byłby rozgrywany na tygodniu. Nawet były by większe szanse na komplet publiczności niż dzisiaj, bo dzisiaj na pewno hala się nie zapelina do ostatniego miejsca.
Żeby zachować się fair play, zeby promować dyscyplinę poprzez rozegranie ciekawego meczu z topowym rywalem. Zamiast tego poszli na łatwiznę i biadolili w telewizji, że RNL nas lekceważy i jacy to oni źli i że woleli by grać z 1 składem.
Co do meczu super, Psg tez jak dla mnie moze 2 zespol wystawic! A tak na marginesie w pilce noznej serie a dla wiekszosci tez jest wazniejsza od pucharow, w anglii ostatnie druzyny w tabeli biorą wiecej kasy w lidze od tv niz wiekszosc druzyn w lm
Niemcy nas nie traktują poważnie. Dlaczego my mamy się dostosować do nich? A nie na
odwrót? Dla Lwów ważniejsze są rozgrywki ligowe, ich sprawa.Myślicie, że gdybyśmy mieli
w tym czasie mecz z Płockiem to oni łaskawie zgodziliby się na zmianę terminów? Wolne
żarty. Liga mistrzów to najważniejsze rozgrywki w Europie i w na świecie. Jak widać
Niemcy są innego zdania. To nie była sytaucja losowa, tylko ich wybór i żale niech
sobie schowają do kieszeni. Wybrali pieniądze ponieważ ich ligowy mecz był
transmitowany na cały kraj.Na szczęscie zostali podwójnie ukrani za swoją arogancję :)
Być może dwumecz byłby wyrównany, ale tego się nie dowiemy. Brawo dla Bertusa za to, że
nie ugiął się i nie zgodził się na rozegranie meczu w środę. Dobra deczyja ! I na
koniec, ludzie szanujcie się. Nie jesteśmy byle jakim klubem, wygraliśmy ligę mistrzów.
Nie musimy się do nikogo dostosowywać !
Co ty będziesz? Znasz się choć trochę na piłce? Weź przede wszystkim pod uwagę, że w Premier League rozgrywasz 38 spotkań w sezonie. W Lidze Mistrzów 15 jeśli dojdziesz do finału. Więc to jasne, że na PL kluby zarabiają wiecej. Szczególnie, że Liga Angielska to najbogatsza liga świata.
To jest porażające jak co niektórzy są zakompleksieni,i maja zero szacunku dla osiągnięć swojego klubu.
Niemcy po raz kolejny pokazują pogardę do Polaków a pseudokibic twierdzi ze to my mamy się do nich dostosować,
ręce opadają.
Brawo Panie Bertus