Mieszkow nie ma nic do stracenia. Zespoły w takiej sytuacji często grają najlepsze mecze
Faza grupowa Ligi Mistrzów zmierza ku końcowi. Do rozegrania został ostatni mecz. A ten już jutro - w sobotę w Hali Legionów w Kielcach PGE VIVE zagra z Mieszkowem Brześć. To spotkanie przesądzi o miejscu, jakie kielczanie zajmą w grupie.
W tym momencie mistrzowie Polski plasują się na piątej pozycji. Tego miejsca już nikt im nie odbierze, nawet w przypadku porażki. Ale kielczanie w dalszym ciągu walczą o czwartą lokatę, która znacznie ułatwiłaby potem ścieżkę PGE VIVE do Final4.
REKLAMA
Aby tak się jednak stało, żółto-biało-niebiescy muszą pokonać jutro Mieszkow i jednocześnie liczyć na wygraną Paris Saint-Germain z THW Kiel. - Bardzo chcemy wygrać ten mecz. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to jedyna szansa, aby walczyć o czwarte miejsce. Nie wszystko zależy od nas, ale to, na co mamy wpływ, musimy wykonać jutro na boisku - mówi przed spotkaniem z Mieszkowem Talant Dujszebajew, trener PGE VIVE.
O zwycięstwo na pewno nie będzie łatwo. Kielczanie zagrają przed własną publicznością, ale Mieszkow z dnia na dzień rośnie w siłę. Przed tygodniem pokazali to, pokonując u siebie lidera - Paris Saint-Germain 29:28. - Do każdego przeciwnika musimy podejść z dużym respektem. Zawsze powtarzam, że najważniejszy jest szacunek do przeciwnika. Każdy buduje swoją przyszłość, a jeżeli nie masz szacunku do rywala, to zawsze będziesz miał problemy - podkreśla szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
- Mieszkow nie ma nic do stracenia. Zajmą szóste miejsce w grupie bez względu na wynik sobotniego spotkania. Ale nie wiemy, jak oni podejdą do tego meczu. To może być niebezpieczne, ponieważ często tak bywa, że gdy zespół nie ma dodatkowej presji o wynik, to gra najlepsze mecze - zaznacza Dujszebajew.
Na jakie atuty rywala trzeba uważać przede wszystkim? - To, co ich wyróżnia to twarda obrona. Mają Pavla Horaka, Vida Potaka, Viachaslau Shumaka - to są trzy różne szkoły, ale wszyscy wiedzą, że na dzień dzisiejszy różnice w stylu grania się zacierają. Nie ma już bałkańskiego, czy rosyjskiego stylu grania. Wszystko się wymieszało. Trener Mieszkowa pracował już we Francji, Hiszpanii i ma duże doświadczenie z Ligi Mistrzów. Możemy się spodziewać, że jeśli Mieszkow dysponuje tak mocnymi obrońcami, to na pewno skorzystają z obrony 6-0 - mówi trener PGE VIVE.
W spotkaniu z Mieszkowem na pewno nie wystąpi Bartłomiej Bis, którego czeka co najmniej dziewięć miesięcy przerwy z powodu kontuzji zerwanych wiązadeł w kolanie. - Bardzo szkoda nam Bartka. Życzymy mu wszystkiego najlepszego i szybkiego powrotu do zdrowia. Taka kontuzja może go tylko wzmocnić psychicznie - podkreśla Dujszebajew.
-Poza Bartkiem wszyscy są zdrowi. Darko Djukić doznał małego urazu pod koniec pierwszej połowy w meczu z Gdynią, podobnie Miłosz Wałach, nasz młody bramkarz. Ale zrobiliśmy już badania i wygląda na to, że wszytko jest OK. Wierzę w to, że w sobotę do naszej dyspozycji będzie nie tylko 15 zawodników, ale szersza kadra. Troszeczkę martwią nas problemy, jakie z plecami ma Marko Mamić. Dziękowałem mu za to, że grał mimo kłopotów zdrowotnych zarówno z Celje, jak i z Kielem. Teraz gramy w domu i jeżeli będzie taka potrzeba, żeby dać mu trochę wolnego to tak zrobimy. Zaczekamy jednak do ostatniego momentu, żeby być w stu procentach pewnym, czy będzie mógł grać, czy nie - wyjaśnia szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Początek spotkania PGE VIVE Kielce z Mieszkowem Brześć jutro, w sobotę o godz. 16:00.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze