To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Zabrakło kilku minut, aby wygrać
Bardzo zawiedzeni po końcowym gwizdku arbitra byli piłkarze Wisły Kraków. "Biała Gwiazda" zremisowała z Koroną Kielce 1:1, ale była drużyną lepszą i gdyby nie świetna postawa Zlatana Alomerovicia w bramce i fura szczęścia po stronie Korony, mogła sięgnąć w tym meczu po komplet punktów.
- Bez dwóch zdań ten punkt trzeba traktować w kategorii dwóch straconych, niż jednego zyskanego. Bardzo chcieliśmy wygrać. Wydaje mi się, że to był najlepszy mecz w naszym wykonaniu w tym sezonie. Nie udało nam się zwyciężyć, choć mieliśmy ku temu dobre okazje - mówi po spotkaniu Maciej Sadlok, obrońca Wisły.
REKLAMA
- Czerwona kartka pozwoliła nam zwiększyć tę przewagę. Bardzo żałujemy, że nie udało nam się tego wykorzystać. Czasami tak bywa, brakuje szczęścia. Mieliśmy dużo więcej sytuacji niż Korona - rzut karny, poprzeczka, wiele akcji i niebezpiecznych dośrodkowań. Szkoda, że ten mecz tak się skończył i nie trwał trochę dłużej, bo może właśnie paru minut nam zabrakło do tego, żeby znaleźć drogę do siatki - dodaje Jakub Bartkowski.
Podczas meczu obie drużyny musiały radzić sobie z wyjątkowo trudnymi warunkami atmosferycznymi. W drugiej połowie odczuwalna temperatura sięgała nawet -20 stopni Celsjusza, a grę utrudniał padający śnieg. - Wydaje mi się, że jak na tę pogodę, to ten poziom gry nie był dramatyczny. Ostatnie kilka spotkań rozgrywaliśmy w podobnych warunkach, więc organizm zdążył się już do nich zaadaptować. Najgorsze są te pierwsze mecze, bo to jest szok dla organizmu, ale teraz wiedzieliśmy już czego możemy się spodziewać, mieliśmy czas się na to nastawić. Gdy już się wyjdzie na boisko, zapomina się o tej niesprzyjającej pogodzie - wyjaśnia Sadlok.
To jednak kielczanie jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Jeszcze w pierwszej połowie rzut karny wykonywany przez Carlitosa obronił Zlatan Alomerović, lecz po chwili Wisła doprowadziła do wyrównania. - To trochę boli, że przy pierwszej groźnej sytuacji straciliśmy gola, bo Korona prawie w ogóle nam nie zagrażała, mieliśmy pełną kontrolę nad meczem i nagle dostajemy bramkę. Dobrze, że potrafiliśmy szybko odpowiedzieć. Mieliśmy trochę czasu, aby wyjść na prowadzenie, ale nam się to nie udało. Widocznie stworzyliśmy sobie zbyt mało sytuacji, aby wygrać. Uważam jednak, że mieliśmy więcej sytuacji do zdobycia gola niż w poprzednich spotkaniach. Z tego trzeba się cieszyć. Z tych wszystkich meczów to właśnie dziś mieliśmy największą kontrolę. Musimy dalej iść tą drogą i czekać na zwycięstwo - kończy obrońca "Białej Gwiazdy".
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze