Szczęście sprzyja lepszym. Nie pozwoliliśmy Lechowi na zbyt wiele
Kiedy Zlatan Alomerović obronił w ostatniej akcji meczu rzut karny, wszyscy piłkarze Korony rzucili się w objęcia swojemu bramkarzowi. Golkiper został bohaterem Kielc i tą interwencją przesądził o zwycięstwie Korony nad Lechem 1:0. - Szczęście sprzyja lepszym. W pierwszej połowie powinniśmy już prowadzić jedną, dwiema bramkami. Nie pozwoliliśmy Lechowi na zbyt wiele. Poza "jedenastką" w ostatniej akcji meczu, nie stworzyli sobie praktycznie żadnej sytuacji – przekonuje Bartosz Rymaniak, obrońca Korony Kielce.
Kielczanie od początku spotkania starali się narzucić przeciwnikowi swój styl gry. Strata bramki w drugiej odsłonie spotkania podrażniła Lecha, który rzucił się do odrabiania strat. To jednak było zbyt mało wobec dobrze dysponowanej defensywy Korony. - Bardzo dobrze wyglądała dzisiaj gra obronna całego zespołu. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo o kreowanie sytuacji podbramkowych, bo Lech ma przecież najlepszą defensywę w całej lidze. Stracili najmniej bramek ze wszystkich zespołów, a do tego w ostatnich spotkaniach grali naprawdę dobrze. Ale my pokazaliśmy, że jak się gra szybko, dokładnie to, co trenujemy na treningach, to można stwarzać sobie sytuacje nawet przeciwko dobrze zorganizowanemu Lechowi – dodaje Rymaniak.
REKLAMA
- Mieliśmy dużo okazji, lecz nic nie chciało wpaść do siatki. Ale taka jest piłka. Przy bramce uśmiechnęło się do nas trochę szczęście, ale największe brawa należą się Zlatanowi. W ostatniej akcji meczu stanął na wysokości zadania i wytrzymał próbę nerwów. Dzisiaj to właśnie jemu zawdzięczamy te trzy punkty - dodaje wicekapitan Korony.
Czy kielczan zaskoczyła tak słaba postawa rywala, pretendenta do tytułu w ligowych rozgrywkach? - Wiemy, jaka jest nasza liga, w której mecz meczowi nie jest równy. Zaskoczyliśmy ich naszym wyjściowym ustawieniem. Spodziewali się, że zagramy czwórką obrońców i skrzydłowi będą mieli troszeczkę więcej miejsca w pojedynkach jeden na jeden, a tymczasem my wyszliśmy na nich bardzo wysoko, trójką środkowych obrońców z dwoma wahadłowymi po bokach. To zdało egzamin – podsumowuje Rymaniak.
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze