Korona lepsza od Lecha! Gol Cvijanovicia, Alomerović broni karnego w ostatniej akcji meczu!!!
Fantastyczne widowisko zaprezentowali w ten niedzielny, mroźny wieczór piłkarze Korony Kielce. Żółto-czerwoni wyszli na mecz z Lechem Poznań bez najmniejszych kompleksów, od początku starając się narzucić rywalom swój rytm gry. Bezbramkowy remis na Kolporter Arenie utrzymywał się aż do 69. minuty, kiedy sprawy w swoje ręce wziął niezastąpiony w ostatnich tygodniach Goran Cvijanović. Prawdziwym bohaterem okazał się jednak Zlatan Alomerović, który w ostatniej akcji meczu obronił rzut karny. Zwycięstwo z trzecią drużyną ubiegłego sezonu LOTTO Ekstraklasy stało się faktem!
W porównaniu do poprzedniego, wyjazdowego meczu Korony Kielce z Sandecją, trener Gino Lettieri dokonał dwóch zmian w wyjściowej jedenastce. Miejsce Mateusza Możdżenia w składzie znów zajął Oliver Petrak, natomiast po raz pierwszy w nowym roku kieleckiej publiczności zaprezentować się mogł Łukasz Kosakiewicz. Tym razem włoski szkoleniowiec ustawił go nieco wyżej – na boku pomocy, gdzie zastąpił Ivana Jukicia.
REKLAMA
Na pierwsze emocje nie trzeba było długo czekać. Zaledwie 3. minuta spotkania – i już pierwsza bramkowa sytuacja kielczan. Fantastyczny rajd w polu karnym Lechitów przeprowadził Kaczarawa, który po chwili piętą odegrał do Jacka Kiełba. “Ryba” uderzył precyzyjnie, ale troszeczkę nieczysto, co ułatwiło interwencję Buriciowi. Golkiper “Kolejorza” instynktownie przeniósł piłkę nad poprzeczką i w ten sposób uchronił swój zespół przed szybką stratą bramki.
Żółto-czerwoni swoją boiskową postawą imponowali już od pierwszych minut meczu. Trener Lettieri zachęcał swoich podopiecznych do agresywnego, wysokiego pressingu i to znalazło swoje odzwierciedlenie podczas meczu. Kielczanie często gościli pod bramką “Kolejorza”, co przełożyło się na kolejne sytuacje podbramkowe.
Po raz kolejny w 12. minucie bramce gości zagroził Kaczarawa. Gruzin od początku meczu był jednym z najaktywniejszych piłkarzy na boisku i tym razem po raz kolejny stanął przed dobrą okazją do strzelenia gola. Na wysokości zadania stanął jednak Burić, który skrócił kąt i wybronił uderzenie napastnika Korony.
W 20. minucie kolejną kapitalną akcję miała Korona. Długi przerzut do Kaczarawy wykonał Kallaste, jednak z napastnikiem Korony poradzili sobie defensorzy “Kolejorza”.
Pięć minut później po raz pierwszy zagotowało się pod bramką kielczan. Fatalny błąd popełnił Alomerović, który podobnie jak w Niecieczy – wybiegł z bramki przed pole karne i minął się z piłką. Skórę bramkarzowi uratował jednak Dejmek, który asekurował Serba i w ostatniej chwili wybił piłkę w aut.
Bardzo aktywny w pierwszej połowie był Jacek Kiełb, który przed kolejną szansą stanął w 34. minucie. Tym razem jego uderzenie zablokował Vujadinović. Dwie minuty później “Ryba” dał o sobie znać po raz kolejny. Na lewej flance ograł Jóźwiaka i idealnie dośrodkował piłkę po ziemi na piąty metr do nadbiegającego Petraka. Chorwat fatalnie spudłował, uderzył nieczysto, więc w konsekwencji piłka przeleciała obok bramki Burcia. Lechici sygnalizowali w tej sytuacji faul piłkarza Korony, jednak sędzia nie dostrzegł przewinienia.
Mecz się zaostrzył. Na niesportowe zachowanie Kiełba z poprzedniej akcji tym samym opowiedział Gumny. Bramki jednak w pierwszej połowie nie padły. Po 46 minutach na tablicy wyników widniał wynik bezbramkowy.
Druga odsłona także rozpoczęła się pod dyktando gospodarzy. To Korona była aktywniejsza na placu gry, jednak nie potrafiła tego udowodnić. Lech cofnął się, gra często toczyła się w środkowej strefie boiska, a żadna z ekip nie potrafiła znaleźć sposobu na rywala.
Kolejną dobrą akcję w 62. minucie miał Kaczarawa, który usiłował kończyć akcję po dośrodkowaniu Żubrowskiego. Gruzin był jednak minimalnie spóźniony, atakował piłkę wślizgiem, ale zabrakło mu milimetrtów, aby skierować ją do bramki.
Korona miała swoje okazje, jednak żadna z nich nie zakończła się bramką. Aż do 69. minuty. To właśnie wtedy dobrym podaniem Cvijanovicia obsłużył Kiełb. Słoweniec przełożył sobie piłkę na prawą nogę, przymierzył, a po chwili kielczanie mogli cieszyć się z prowadzenia. Po uderzeniu Cvijanovicia piłka obiła się jeszcze rykoszetem od nogi Roberta Gumnego i kompletnie zmyliła interweniującego Jasmina Buricia. Korona prowadziła 1:0!
Strata bramki mocno podrażniła Lecha, który po tej akcji zerwał się na równe nogi. Lech starał się atakować, jednak dobrze skondensowana defensywa kieleckiego zespołu nie pozwalała “Kolejorzowi” na zbyt wiele. Dobrą akcję w 86. minucie miał Kostewych, jednak po jego strzale z rzutu wolnego piłka ugrzęzła w murze.
Prawdziwy thriller miał miejsce dopiero w doliczonym czasie gry. Kiedy Ken Kallaste powalił w ostatniej minucie meczu w polu karnym Gykjaera, kibice zamarli ze strachu. Sędzia bez wahania wskazał na “wapno”, a do jedenastki podszedł sam poszkodowany. Górą był jednak Alomerović, który fantastycznie wyczuł intencje strzelca i wybronił uderzenie Duńczyka. Od razu po tej akcji arbiter zagwizdał po raz ostatni. Korona wygrała z Lechem 1:0!
Następny mecz Korona rozegra w środę, gdy w Krakowie zmierzy się z Wisłą (początek o godz. 18).
Korona Kielce - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramki: Cvijanović (69’)
Korona: Alomerović - Rymaniak, Dejmek, Diaw, Kallaste – Kosakiewicz (65’ Gardawski), Żubrowski, Petrak, Cvijanović (82’ Cebula), Kiełb (72’ Janjić) - Kaczarawa
Lech: Burić - Gumny, Janicki, Vujadinović, Kostevych – Jóźwiak (46’ Radut), Gajos, Dilaver, Majewski (75’ Gytkjaer), Situm – Khoblenko 70’ Koljić)
Żółte kartki: Petrak, Kiełb - Kostewych
Widzów: 6853
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Jeeee
Pozdrowienia z Nowego Sącza
Bo nikogo z białą chusteczką nie widziałem
Ryman zawalił tę ostatnią akcję, zgubił piłę.
Kalaste znów pozwala na dośrodkowania.
Gardawski i Cebula bardzo dobre wejścia.
Gol powinien być w 2 min. Kiełb musi strzelić z takiej piłki.
Ogólnie wynik świetny, ale musi być więcej dokładności.
Brawo Radek.
Wasz czas na tym forum dobiegl końca.
Idzcie na swoje forum do Ostrowca lub do innej wsi.
Wynocha stad!!!
Dużo walki o każdy metr boiska, katastrofa jeśli chodzi o skuteczność (Kiełb, Petrak), no i nonszalancja w doliczonym czasie gry, kiedy obrona Korony zasiała panikę na swoim polu karnym, albo jakby chciała sama doprowadzić do remisu, bo u buków go obstawiali. Alomerović wyszedł obronną ręką, rehabilitując się za wcześniejszy błąd, kiedy go ratował Dejmek.
Wyglupilem się i juz kie bede, zabieram tez swojego kolege Juriusza
Na końcu brawa dla Zlatana!!
A karny to wina Rymana bo zgubił piłkę na linii pola karnego, trochę nonszalancji się wkradło bo nikt go nie atakował.
Na szczęście dobrze się skończyło.....i tu zgoda