Wszyscy wyczekujemy już tego meczu. To rywal dużego kalibru
Szczypiorniści PGE VIVE Kielce wracają do rywalizacji w Lidze Mistrzów. W pierwszym starciu po przerwie czeka ich trudny wyjazdowy pojedynek z SG Flensburgiem-Handewitt. Niedzielny pojedynek zapowiada się bardzo emocjonująco.
Żółto-biało-niebiescy z Flensburgiem w Lidze Mistrzów zagrają po raz czwarty. Wszystkie trzy dotychczas rozegrane mecze były bardzo zacięte: dwa z nich zakończyły się remisami, natomiast raz jedną bramką triumfowali kielczanie, wyszarpując zwycięstwo w ostatnich minutach meczu. - Rzeczywiście, ostatnio dosyć często spotykamy się z Flensburgiem w tych rozgrywkach. To są fajne mecze nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla kibiców, ponieważ w tych starciach nigdy nie brakuje walki i emocji, a ich ozdobą są efektowne bramki. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie podobnie - mówi przed dzisiejszym pojedynkiem Krzysztof Lijewski, rozgrywający PGE VIVE.
REKLAMA
Niedzielna potyczka będzie okazją do rewanżu za sierpniowy mecz w Hali Legionów. Wówczas padł remis 25:25, a kielczanie zwycięstwo stracili w samej końcówce. - Pierwszy mecz w Kielcach odbywał się pod nasze dyktando. Byliśmy lepszą drużyną, ale niestety nie udało nam się dowieźć zwycięstwa do końca i pechowo straciliśmy jeden punkt w samej końcówce. Mam nadzieję, że to sportowe szczęście będzie tym razem po naszej stronie - podkreśla doświadczony zawodnik.
- Nie wydaje mi się, żeby drużyny mogły się w tym spotkaniu czymś zaskoczyć. Oba zespoły grały ze sobą już tyle razy, że znają się bardzo dobrze - dodaje.
Kielczanie mają za sobą już trzy mecze ligowe, ale prawdziwe granie zaczyna się dopiero teraz. Flensburg to jednak dużo mocniejsza ekipa niż rywale, z jakimi kielczanie mierzyli się w rozgrywkach PGNiG Superligi. - Ten mecz tak naprawdę jest dla nas pierwszym poważnym sprawdzianem w tym roku. Mogę zapewnić, że wszyscy w drużynie bardzo wyczekują już tego przeciwnika. To spotkanie dopiero zweryfikuje naszą obecną formę. Niemcy to przeciwnik bardzo dużego kalibru. Dużo radości daje nam samo przygotowanie do tego pojedynku, ale wierzę, że jeszcze większa radość będzie po meczu - podkreśla.
Jeśli kielczanie chcą myśleć o dalszej rywalizacji w Lidze Mistrzów, nie mogą sobie pozwolić już na żadne potknięcia. Przegrana we Flensburgu niemal na pewno sprawi, że PGE VIVE straci szanse na zajęcie miejsca wyższego niż piąte. To z kolei znacznie utrudni awans do kolejnych faz rozgrywek, gdyż wówczas mistrzowie Polski będą musieli zmierzyć się z najmocniejszymi drużynami i faworytami do tytułu.
- Nie kalkulujemy. Zawsze gramy o dwa punkty, ale zdajemy sobie sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji. Każdy wie, że porażka spycha nas na dalsze miejsce w grupie. Nikt o przegranej nie chce mówić ani nawet myśleć. Jedziemy tam wyłącznie po komplet punktów - jasno stawia sprawę Lijewski.
- Czujemy się bardzo dobrze. Trener dobrze przygotował nas do nadchodzących meczów: w styczniu było sporo biegania, dużo przerzucania żelastwa na siłowni. Pod względem fizycznym na pewno będziemy dobrze przygotowani - nie ma wątpliwości zawodnik PGE VIVE.
Z pewnością niepoślednią rolę odegrają dziś także kibice we Flens-Arenie. Ludzie tam przychodzący znają się na handballu i potrafią stworzyć wspaniałą oprawę spotkania. – Każdy sportowiec lubi grać w wypełnionej hali. Najgorzej rozgrywa się mecze przy pustych trybunach lub przy tzw. kibicach piknikowych, którzy myślą sobie "Pójdziemy sobie do teatru albo do kościoła, a później na mecz". Wiem, że kibice z Flensburga do takich nie należą, bo znają się na piłce ręcznej bardzo dobrze – kończy Lijewski.
Mecz SG Flensburg – Handewitt – PGE VIVE Kielce odbędzie się w niedzielę, 11 lutego we Flens-Arenie we Flensburgu. Spotkanie poprowadzą Ivan Cacador i Eurico Niculau z Portugalii.
fot. Anna Benicewicz-Miazga