Znając werwę trenera i jego emocjonalność... Humory mogą być różne
Do pierwszego wiosennego meczu Korony Kielce pozostały już nieco ponad 24 godziny. Cel na tę rundę jest jasny: pierwsza ósemka i finał Pucharu Polski. - Okres przygotowawczy przepracowaliśmy tak, jak zaplanował to sobie trener. Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że jestem przygotowany w stu procentach. A reszta chłopaków? Sądzę, że również, ale pewnie trzeba byłoby zapytać każdego indywidualnie – komentuje przed pierwszym meczem nowej rundy Mateusz Możdżeń, pomocnik Korony Kielce.
Żółto-czerwoni wierzą, że ciężka praca szybko przyniesie efekty, a swoją grą będą cieszyć oczy kibiców i całego sztabu szkoleniowego. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W zeszłym sezonie znaleźliśmy się w pierwszej piątce, a teraz bardzo chcemy ponownie zagrać w grupie mistrzowskiej. Każdy sobie to wyobraża, ale pewne jest, że nikt miejsca w ósemce za darmo nie odda. Tabela jest bardzo spłaszczona i nie można już teraz wyrokować, że na pewno tam się znajdziemy – studzi emocje wychowanek Ursusa Warszawa.
REKLAMA
- Puchar Polski to taki dla nas taki dodatek. Ale bardzo cenny, bo mało kto ma okazję zagrać na Narodowym. Ten mecz wpisywalibyśmy w CV, a poza tym dodalibyśmy coś do historii Korony – dodaje zawodnik kieleckiego zespołu.
Teraz jednak kielczan czeka walka o pierwsze ligowe punkty w nowej rundzie piłkarskiej ekstraklasy. Wiosenne rozgrywki żółto-czerwoni zainaugurują w Niecieczy, gdzie ich przeciwnikiem będzie prowadzona przez Macieja Bartosza Bruk-Bet Termalica. - Oczywiście, przywitamy się z trenerem przed meczem, bo potem mogą być różne humory znając trenera werwę i emocjonalność (śmiech). Jest o czym pisać z perspektywy dziennikarzy, to spory smaczek tego pojedynku, ale od pierwszej minuty zapomnimy o tej znajomości – nie ma wątpliwości Możdżeń.
Czy Korona będzie w niedzielę faworytem? - Patrząc w tabelę, to pewnie tak. Po raz kolejny wszystko zweryfikuje jednak boisko. Sparingi niczego nie oznaczają i szybko można zderzyć się z rzeczywistością. W Niecieczy może paść każdy wynik – odpiera pomocnik żółto-czerwonych.
Podopieczni trenera Lettieriego nie mają wątpliwości, że w Niecieczy czeka ich trudne spotkanie. Znając styl trenera Bartoszka można się spodziewać, że Termalica może zaatakować kielczan wysoko i agresywnie. To już inna drużyna, niż ta, jaka przyjechała jesienią na Kolporter Arenę. - Trener Bartoszek taki styl miał w każdej drużynie, którą ostatnio prowadził. Nie byłbym jednak pewien, że wyjdzie z nami "na hurra". Trener zawsze preferował taki styl gry, ale my będziemy musieli się temu przeciwstawić. Na pewno postaramy się utrzymać piłkę i nią dłużej nią operować – zaznacza 26-latek.
Pewne jest, że w spotkaniu nie wystąpią kontuzjowani Adnan Kovacević, Elia Soriano, Nabil Aankour oraz Michał Gardawski.
Kadra drużyny może jednak napawać optymizmem. Korona utrzymała w składzie podstawowych zawodników, a dodatkowo wzmocniła się czterema nowymi piłkarzami, który mają podnieść jakość i rywalizację w zespole. - Na papierze pewnie jesteśmy mocniejsi, ale nie tacy zawodnicy przychodzili już do naszej ligi i sobie nie radzili. Nie ma jakiegoś złotego środka i reguły. Trzeba się jednak liczyć z tym, że nowi będą potrzebowali czasu, aby poznać nasz zespół. Ważne jest zatem, że pozostał szkielet drużyny - podkreśla Możdżeń.
Wzmacnia się m.in. rywalizacja w środku pomocy. Jesienią Możdżeń oraz Jakub Żubrowski grali wszystkie mecze praktycznie od deski do deski. Teraz Koronę wzmocnił Chorwat Oliver Petrak, który zwiększy rywalizację na tej pozycji. - Ostateczna decyzja o tym, kto będzie grał należy oczywiście do trenera. Czy będą jakieś wymiany? Pewnie tak. Dojdzie Puchar Polski, będziemy grali dużo i często. To duża wartość, bo w ostatnich trzech meczach poprzedniej rundy zabrakło nam już i sił i było to widać na boisku. Runda wiosenna jest równie długa, więc każdy zawodnik bardzo nam może pomóc - zaznacza pomocnik Korony.
Początek meczu Korony Kielce z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza jutro o godz. 15:30.
fot. Łukasz Laskowski / PressFocus