Korona jedzie do Niecieczy. W tle: mecz z podtekstami, żal i whisky Jack Daniels
W piątkowy wieczór, po zimowej przerwie, na boiska powróciła Lotto Ekstraklasa. W niedzielę zaś będziemy świadkami pierwszego, tegorocznego meczu Korony Kielce o ligowe punkty. Mimo że nazwa rywala nie poraża, to spotkanie ma wiele pozakulisowych smaczków. I choć ich główni bohaterowie na każdym kroku podkreślają, że traktują ten mecz jako jeden z wielu, ciężko dać temu wiarę.
Najwięcej emocji wzbudza oczywiście postać Macieja Bartoszka. Szkoleniowca, który z Koroną ostatni sezon zakończył na wysokiej, piątej pozycji, dzięki czemu otrzymał miano "Trenera sezonu" (nagrodę przyznawali zawodnicy klubów ekstraklasy). 40-latkowi jednak podziękowano za pracę w Kielcach. Oznajmiono mu to jeszcze w trakcie rozgrywek.
REKLAMA
- Będzie to dla mnie normalny mecz, bez żadnych emocji, czy dodatkowych spraw związanych z poprzednim sezonem i odejściem trenera Bartoszka. Absolutnie nie. My musimy koncentrować się wyłącznie nad naszą drużyną - co ona potrafi, jak będzie grała - podkreślał dwa dni temu w rozmowie z naszym portalem Krzysztof Zając, prezes klubu.
Choć jeszcze kilka miesięcy temu, w innej rozmowie z CKsport.pl, mówił: - Żałuję tylko jednej rzeczy. Tego, że cztery tygodnie przed zwolnieniem Macieja Bartoszka ogłosiłem to na konferencji prasowej, a mogłem standardowo, po ostatnim meczu z Pogonią Szczecin, zadzwonić do niego w autobusie i oświadczyć, że nie musi następnego dnia przyjeżdżać do klubu.
Nie ukrywając żalu, choć zachowując pełną dyplomację, wyrażał się na temat swojego odejścia sam Bartoszek. - O gustach się nie dyskutuje. Przyszedł nowy właściciel, widocznie ma inną wizję zespołu. Ma do tego prawo. Pozostało mi się z tym pogodzić. Ale przyznaję, że czułem niedowierzanie, rozgoryczenie i żal. Szkoda było nam się żegnać, bo przeżyliśmy niesamowite emocje. Pozostaje jednak to, czego nikt nie jest w stanie nam zabrać. Wspólne chwile, ta atmosfera, którą udało nam się zbudować – opowiadał w rozmowie z „Super Expressem”.
Szkoleniowiec zdradził, że na zakończenie otrzymał od piłkarzy Korony w prezencie whisky Jack Daniels na specjalnej windzie. - Nie byłbym w stanie tego sam wypić. Pytanie, kogo wziąć do pomocy – zastanawiał się z uśmiechem.
Dzisiaj podkreśla, że niedzielny mecz nie wywołuje u niego żadnych emocji. - Sentymenty trzeba odłożyć na bok. Ten mecz jest dla mnie jak każdy inny. W nim walczymy o punkty. Musimy ich szukać – uciął na przedmeczowej konferencji prasowej.
W Niecieczy jest jednak więcej postaci doskonale kojarzonych w Kielcach. Asystentem Bartoszka jest Kamil Kuzera – wychowanek Korony, legenda tego klubu. A do tego kolejna bardzo charakterna postać, która z pewnością w niedzielę też chciałaby potwierdzić, że decyzja o zwolnieniu całego sztabu szkoleniowego była nie najlepsza.
Drugim trenerem jest Piotr Tworek – on także pracował w Kielcach z Bartoszkiem.
W zespole nie brakuje również byłych piłkarzy żółto-czerwonej drużyny. Już 2,5 roku barwy klubu z Niecieczy przywdziewa Vlastimir Jovanović - niegdyś prawdziwy lider środka pola w Kielcach. O miejsce między słupkami rywalizuje z kolei Dariusz Trela, który wprawdzie w Koronie rozegrał stosunkowo niewiele meczów, bo łącznie 19, to jednak w nich nie zawodził.
W końcu w Termalice jest Rafał Grzelak, który latem – mimo starań nowych, niemieckich władz Korony – postanowił nie przedłużać kontraktu z kieleckim klubem i odszedł do szkockiego Hearts. Jego pobyt na Wyspach trwał jednak zaledwie pół roku.
- W barwach tego klubu rozegrałem trzynaście meczów. To było dla mnie cenne doświadczenie. Nauczyłem się nowych rzeczy. Trudno będzie zapomnieć spotkanie przeciwko Celticowi Glasgow czy Glasgow Rangers. Odbywały się przy pełnych trybunach i przy niesamowitej atmosferze. Podobnie było podczas derbów Edynburga z Hiberniansem – podkreślał w wypowiedzi dla oficjalnej strony Bruk-Betu.
Dlaczego zdecydował się na transfer do Termaliki? - Nie było to dla mnie, aż tak duże zaskoczenie. Pierwsze sygnały o zainteresowaniu klubu z Niecieczy moją osobą otrzymałem jeszcze przed moim wyjazdem do Szkocji po zakończeniu ubiegłego sezonu. Wtedy jednak postanowiłem spróbować sił za granicą. Teraz pani prezes wykazała się dużą determinacją, żebym trafił do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Bardzo się z cieszę na ponowną współpracę z trenerem Maciejem Bartoszkiem. To bardzo ambitny trener, który ma duży potencjał. Cenię go za podejście do ciężkiej pracy. Wiem czego oczekuje – zaznacza Grzelak.
Lewy obrońca, który rozwiązał kontrakt ze Szkotami za porozumieniem stron, szybko uświadomił sobie, przeciwko komu rozegra pierwszy mecz po powrocie do Polski. - Szybko sprawdziłem terminarz. Na dzień dobry zapowiada się ciekawa rywalizacja z podtekstem. Spotkania przeciwko byłym klubom nie należą do rzadkości. W nich trzeba wyjść na murawę skupionym i dać z siebie więcej niż wszystko. Podobnie jak w innych meczach zresztą. Jeżeli tyko otrzymam szansę występu, to tak zamierzam zrobić – podkreśla.
On miejsce na lewej stronie defensywy ma pewne jak w banku, dlatego jutro zobaczymy go na boisku. Kończąc wątek kieleckich akcentów w Niecieczy, należy zaznaczyć, że funkcję fizjoterapeuty pełni tam Łukasz Miller, który również pracował w Koronie.
Zimą w Bruk-Becie doszło do sporych zmian. Sprowadzono sześciu graczy, którzy mają za zadanie wspomóc poszczególne formacje. Oprócz Grzelaka do klubu trafili Joona Toivio, Gabriel Matei, Nika Kvantaliani, Florin Purece i Dejan Janjatovic (on kontrakt podpisał już w grudniu, zdążył rozegrać cztery spotkania, ale tylko jedno w pierwszej jedenastce).
REKLAMA
– Ciężko pracowaliśmy. Podczas przygotowań nie było łatwo. Wszystko jest podporządkowane drugiej części sezonu. Chcemy w niej jak najlepiej się zaprezentować. Na treningach nasza postawa wygląda obiecująco. Czas to potwierdzić. W niedzielę chcemy pokazać, że jesteśmy dobrym zespołem i zrobimy wszystko, żeby wygrać – przekonuje pomocnik Termaliki, Samuel Stefanik.
Mecz Termalika Bruk-Bet Nieciecza – Korona Kielce zostanie rozegrany w niedzielę, 11 lutego, o godzinie 15:30 na stadionie w Niecieczy. Arbitrem głównym spotkania będzie Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Źródła: własne, se.pl, termalica.brukbet.com
fot. Adam Starszynski, Rafał Oleksiewicz / PressFocus
Wasze komentarze