Gorąca końcówka i przestrzelony rzut karny. Korona bezbramkowo remisuje w pierwszym sparingu w Side
Bezbramkowym remisem zakończyła się pierwsza zimowa towarzyska potyczka piłkarzy Korony Kielce w tureckim Side. Kielczanie zremisowali z beniaminkiem rumuńskiej ekstraklasy Sepsi OSK Sfantu Gheorghe mimo, że obie drużyny miały swoje okazje na objęcie prowadzenia. Po pierwszej połowie znacznie bardziej należało się ono Rumunom, ale po przerwie to już Korona grała lepiej. Niestety, podopieczni Gino Lettieriego nie wykorzystali swoich sytuacji, a najlepszą z nich w 78. minucie zmarnował Jacek Kiełb, który przestrzelił rzut karny.
Zgodnie z tym, czego można było się spodziewać, trener Gino Lettieri zestawił na to spotkanie mocno eksperymentalną "jedenastkę". Włoch zdecydował się desygnować do gry od pierwszej minuty sześciu piłkarzy podstawowego składu, a obok nich na murawę wybiegli również dotychczasowi rezerwowi, oraz nowi, testowani zawodnicy. Wśród nich znaleźli się grający dotychczas w Centralnej Lidze Juniorów: Wiktor Długosz oraz Marcin Dziubek, a także testowani obcokrajowcy: Bojan Najdenov i Sanel Kapidzić.
REKLAMA
To jednak Rumuni zaatakowali jako pierwsi. Prawą stroną przedarł się nigeryjski napastnik Benjamin Kuku, ale w ostatniej chwili powstrzymali go defensorzy Korony. Po chwili żółto-czerwoni wyszli z opowiedzią - mocno z dystansu uderzył testowany Macedończyk, Najdenov, lecz i jego strzał został zablokowany.
Pierwsze minuty meczu toczyły się w naprawdę żywym tempie. Aktywny był 17-letni Długosz, który już w 9. minucie wywalczył rzut rożny. Po chwili ponownie z dystansu uderzył Najdenov, jednak ten strzał nie sprawił bramkarzowi rywali najmniejszych problemów.
Wyjątkowo niebezpiecznie pod bramką Korony zrobiło się już w 12. minucie spotkania, kiedy sam na sam z Hamrolem stanął Kuku. Nigeryjczyk przegrał jednak pojedynek z niemieckim bramkarzem Korony, który popisał się w tej sytuacji kapitaną interwencją i doskonałym wyczuciem. Dosłownie minutę później po niedokładnym podaniu Żubrowskiego w dogodnej sytuacji stanął lewoskrzydłowy István Fülöp, jednak nieznacznie się pomylił. Kielczanie mieli w tej sytuacji sporo szczęścia.
Rumuni nieznacznie dominowali na boisku, jednak tempo meczu spadło. Gra długimi momentami toczyła się w środkowej strefie boiska. W 27. minucie spotkania z dobrą akcją wyszli żółto-czerwoni. Sprytnym podaniem Kapidzić uruchomił Kena Kallaste, który przedarł się pod samą bramkę Sepsi. Szarża Estończyka została jednak w ostatniej chwili powstrzymana przez czujnych defensorów beniaminka rumuńskiej ekstraklasy.
Pięć minut później kolejną dobrą okazję wypracowali sobie Rumuni, który tym razem zaatakowali prawym skrzydłem. Dobrze w tej sytuacji zachował się Dejmek, który w ostatniej chwili uchronił Koronę od straty gola. Pierwsza połowa spotkania, w której lepszym zespołem byli Rumuni, zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po przerwie trener Gino Lettieri posłał do boju zupełnie inną jedenastkę niż ta, jaka wystąpiła w pierwszej odsłonie spotkania. Jedynym zawodnikiem, który ostał się na boisku był Radek Dejmek. Drużyna, jaka wystąpiła w drugiej części meczu składała się wyłącznie z piłkarzy znanych już kibicom z jesiennych meczów na ekstraklasowych boiskach. Jedynym nowym, testowanym zawodnikiem, jaki zagrał po przerwie, był chorwacki pomocnik Oliver Petrak.
Roszady personalne szybko przyniosły skutek w postaci zmiany obrazu gry kieleckiego zespołu. Pierwszą dogoną sytuację w drugiej połowie kielczanie, występujący dzisiaj w czarnych, wyjazdowych strojach, stowrzyli sobie już w 48. minucie. Dobry strzał z najbliższej odległości oddał Kaczarawa, jednak trafił wprost w interweniującego bramkarza. To powinno być 1:0 dla Korony!
Kielczanie od początku drugiej połowy przejęli inicjatywę. Kolejny strzał dosłownie trzy minuty później oddał Aankour, ale futbolówka przeleciała minimalnie obok bramki.
Marokańczyk z francuskim paszportem, który pojawił się na boisku tuż po przerwie, był bardzo aktywny w środkowej strefie boiska. W 70. minucie meczu aktywnie powalczył o piłkę w polu karnym przeciwnika, odebrał ją, a następnie zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Futbolówka poszybowała jednak nad poprzeczką bramki strzeżonej przez bramkarza Sepsi.
Na ostatnie trzynaście minut spotkania na boisko ponownie wybiegł Dziubek. 18-latek zastąpił kapitana żółto-czerwonych, Radka Dejmka.
Aż wreszcie nadeszła 78. minuta spotkania. To właśnie wtedy kielczanie byli najbliżej objęcia prowadzenia. Po dobrej, zespołowej akcji piłka ostatecznie trafiła do Marcina Cebuli, który został sfaulowany w polu karnym rywali. Sędzia bez wahania wskazał na "wapno", a do piłki podszedł Jacek Kiełb. Skrzydłowy kieleckiego zespołu niestety nie będzie mógł zaliczyć tego meczu do udanych. "Ryba" pomylił się, uderzył mocno nad bramką, a w konsekwencji wynik spotkania nie uległ zmianie.
Jeszcze jedną okazję przed końcem spotkania miał Cebula. Jego strzał z rzutu wolnego poszybował jednak wysoko nad poprzeczką.
Prawdziwe emocje miały miejsce dopiero w ostatnich minutach spotkania. W doliczonym czasie gry o jeszcze jedno uderzenie pokusił się Cebula. Mocny strzał pomocnika Korony zdołał jednak obronić bramkarz, a z groźnym kontratakiem ruszyli Rumuni. W ostatniej chwili piłkę z linii bramkowej wybił jednak Diaw, dzięki czemu uchronił Koronę od straty bramki w samej końcówce spotkania.
Bramki już nie padły. Korona zremisowała w pierwszym zimowym sparingu w tureckim Side z Sepsi OSK Sfantu Gheorghe 0:0.
Następny towarzyski mecz kielczanie rozegrają już w najbliższy piątek. Rywalem żółto-czerownych będzie inny rumuński zespół, CSMS Jassy.
Korona Kielce - Sepsi OSK Sfântu Gheorghe 0:0
Korona: Hamrol (46’ Alomerović) - Kosakiewicz (46’ Rymaniak), Dziubek (46’ Diaw), Dejmek (77’ Dziubek), Kallaste (46’ Miś) - Jukić (46’ Cebula), Cvijanović (46’ Petrak), Żubrowski (46’ Możdżeń), Długosz (46’ Kiełb), Najdenov (46’ Aankour) - Kapidzić (46’ Kaczarawa)
Sepsi OSK: (wyjściowy skład) Niczuly - Dalmau, Viera, Obsivac, Sato - Rodriguez. Gorrin, Ghinga - Oliveira, Fülöp, Petre - Kuku
Wasze komentarze