Senny mecz w Kielcach, ale końcówka gorąca! Remis Korony na koniec 2017 roku
Tak sennego meczu na Kolporter Arenie już dawno nie było. Gdy wydawało się, że obie drużyny pożegnają 2017 rok bezbramkowym remisem, fatalny błąd popełniła - na czele z kapitanem Radkiem Dejmkiem - kielecka defensywa, co bezlitośnie wykorzystał Konstantin Vassiljev. Potem jednak, w samej końcówce, bramkarz gości "nabił" piłką nadbiegającego Nikę Kaczarawę i tym samym w piątkowy wieczór Korona zremisowała na własnym stadionie z Piastem 1:1.
W związku z licznymi problemami kadrowymi, trener Gino Lettieri po raz kolejny zmuszony był do dokonania zmian w wyjściowej jedenastce. Włoski szkoleniowiec zestawił na to spotkanie zupełnie inną linię pomocy od tej, jaka grała w Białymstoku. Od początku spotkania z Piastem zobaczyliśmy kontuzjowanych ostatnio Ivana Jukicia oraz Marcina Cebulę, a także powracającego po pauzie za żółte kartki Jakuba Żubrowskiego. Miejsce na szpicy zajął natomiast Nika Kaczarawa.
REKLAMA
Mecz od samego początku toczył się w mocnym, intensywnym tempie. Ale pierwszą dogodną sytuację wypracowali sobie goście. Już w 8. minucie Maciej Jankowski z łatwością urwał się kieleckiej defensywie i pokusił się o strzał zza pola karnego. Dobrze ustawiony był jednak Maciej Gostomski, który nie miał problemów z obroną tego uderzenia.
Od pierwszych minut to jednak Korona sprawiała lepsze wrażenie na boisku. Kielczanie długo utrzymywali się przy piłce, co jakiś czas nękali rywali dośrodkowaniami z bocznych stref boiska. Długimi momentami gra toczyła się jednak w środku boiska. W 19. minucie rzut wolny z dobrej odległości wywalczył Bartosz Rymaniak. Do uderzenia podszedł Jacek Kiełb, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką bramki Dobrivoja Rusova.
Trzy minuty później dośrodkowanie Żubrowskiego efektownym strzałem z woleja kończył Kaczarawa, jednak uderzył nad bramką. Za chwilę mocno zakotłowało się tym razem w polu karnym kielczan. Dośrodkowaną z kornera piłkę głową na długi słupek przedłużył Sejdlar, a tam akcję zamykać próbował Papadopulos, jednak minął się z piłką.
Świetną okazję do objęcia prowadzenia w 37. minucie stworzyli sobie żółto-czerwoni. Po raz kolejny z rzutu rożnego dośrodkował Goran Cvijanović, w polu karnym najwyżej wyskoczył Radek Dejmek, ale jego uderzenie minimalnie przeleciało nad poprzeczką. Po chwili z odpowiedzą ruszyli goście - Aleksander Jagiełło łatwo zmylił Kena Kallaste, a następnie precyzyjnie dośrodkował w pole karne. Tam zupełnie niepilnowany był Jankowski, ale uderzył niecelnie. Kielczanie mieli w tej sytuacji dużo szczęścia.
Przed przerwą Korona zaatakowała raz jeszcze. Tym razem kapitalną okazję do zdobycia bramki miał Rymaniak, który zamykał akcję po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kibice już unosili ręce w geście triumfu, jednak futbolówka trafiła tylko w boczną siatkę. Pierwsza połowa spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem.
Od razu po wznowieniu gry po przerwie dobrą, ale nieco przypadkową akcję przeprowadziła Korona. Zagraną przez Jukicia piłkę przecinał Cvijanović, a niewiele zabrakło, a futbolówka trafiłaby jeszcze pod nogi będącego na dobrej pozycji Kaczarawy. Goście uporali się jednak z natarciem kielczan i daleko ekspediowali piłkę poza własne pole karne.
Jeszcze groźniej pod bramką gliwiczan zrobiło się w 53. minucie spotkania. Kapitalną akcję prawą stroną boiska przeprowadził Rymaniak. Prawy obrońca Korony "okiwał" dwóch rywali, a następnie fantastycznie odegrał do Kaczarawy. Strzał snajpera Korony zdołał obronić jednak Rusow. Odbitą przez golkipera Piasta piłkę opanował Kiełb, posadził na ziemi dwóch rywali, a następnie po raz kolejny uderzył na bramkę gości. Ale i z tym uderzeniem jakimś cudem poradził sobie bramkarz "Piastunek". To była najlepsza sytuacja Korony w tym spotkaniu.
Zgromadzeni na Kolporter Arenie kibice mogli obserwować wyrównane spotkanie. Ale napór Korony trwał w najlepsze. Dwukrotnie w 70. minucie uderzał Kaczarawa, jednak nieskutecznie.
Korona grała ambitnie, ale to Piast nagle wyszedł w tym spotkaniu na prowadzenie. Fatalny błąd popełnił w tej akcji Dejmek, który minął się z piłką, a w konsekwencji do strzeleckiej sytuacji doszedł wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Konstantin Vassiljev. Futbolówka po strzale Estończyka odbiła się jeszcze od wewnętrznej strony słupka i przeleciała obok bezradnego Gostomkiego. Na pięć minut przed końcem meczu Piast prowadził 1:0.
Kiedy wydawało się, że nic w tym spotkaniu się już nie wydarzy, Korona doprowadziła do wyrównania. Kielczanie wykorzystali duży błąd Heberta, który zbyt krótko zagrał do swojego bramkarza. Rusov próbował wybić piłkę, ale zrobił to tak nieudolnie, że trafił wprost w nadbiegającego Kaczarawę. Piłka po odbiciu się od Gruzina zupełnie zaskoczyła wysuniętego golkipera Piasta i powoli wturlała się do siatki. Po tej akcji sędzia zakończył mecz. Ostatnie tegoroczne spotkanie Korony zakończyło się remisem 1:1.
Następne starcie ligowe Korona rozegra dopiero w niedzielę, 11 lutego, gdy na wyjeździe zmierzy się z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (godz. 15.30).
Korona Kielce - Piast Gliwice 1:1 (0:0)
Bramki: Kaczarawa (89') - Vassiljev (85')
Korona: Gostomski - Rymaniak, Dejmek, Kovacević, Kallaste (46' Kosakiewicz) - Kiełb, Żubrowski, Cebula (77' Soriano), Cvijanović, Jukić (63' Aankour) - Kaczarawa
Piast: Rusov - Konczkowski, Hebert, Sedlar, Pietrowski - Mak (77' Vassiljev), Dziczek, Jagiełło, Bukata, Jankowski - Papadopulos (58. Angielski)
Żółte kartki: Mak, Sedlar - Rymaniak
Widzów: 5277
fot. Łukasz Laskowski / PressFocus
Wasze komentarze
Można zapytać dlaczego?
Może w STS postawiono na remis?
A może w letniej przerwie piłkarzy Korony napojono specjalnym sokiem z gumijagód lub nakarmiono podobnym specyfikiem mającym utrzymać ich przy siłach w określonym czasie?
Przecież piłkarzom Korony jakby ktoś prąd odłączył z gniazdka. Nagle przestali grać, biegać, myśleć i nie jest to wina kontuzji czy żółtych kartek.
Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, żeby w jednej rundzie piłkarze jakiejś drużyny tak gwałtownie odmienili swoje oblicze.
Nawet Lettieriego to nie ruszyło.
A sam mecz słaby jakby spotkały się na boisku dwa zespoły stanowiące czerwone latarnie odstające poziomem od reszty.
A moze piłkarzom Korony nie zależy, bo nie wiedzą na czym stoją? Może niektórym kończą się umowy i nie wiedzą gdzie wylądują po nowym roku? Pewnie czekali do pewnego momentu, widzieli, że zarząd klubu biernie przygląda się zamiast działać, więc przestali grać, bo nie wiedzieli za co graja i do kiedy.
Mecz na stojaka , a 2 punkty poszły się j....ć!
Wyglądało to TAK jak by spora część piłkarzy mentalnie była już w innym klubie i trzeba było nogi i płuca oszczędzać.....