Co dalej z Górskim? Sytuacja zmienia się dynamicznie
Ostatni tydzień dla piłkarzy Korony Kielce był bardzo intensywny. Żółto-czerwoni w przeciągu siedmiu dni rozegrali trzy spotkania, łącząc rozgrywki pucharowe z ligą. Po poniedziałkowym remisie z Cracovią mieli parę dni wytchnienia, w trakcie których postawili na regenerację organizmów. Wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo wymagające będą dla nich nadchodzące dni. Koroniarze są przekonani, że aby osiągnąć sukces na finiszu rozgrywek w 2017 roku, trzeba pozostać skoncentrowanym aż do samego końca.
- Wyniki budują dobrą atmosferę. Teraz jesteśmy w dobrej formie, ale nie możemy tego zaprzepaścić. Między sobą mówimy, że fajnie by było nie przegrać do zimy, bo wtedy ten rekord zostałby jeszcze bardziej podciągnięty do góry. Trzeba się jednak przede wszystkim skupić na skupić na Arce – mówi przed sobotnim pojedynkiem napastnik Korony, Maciej Górski.
REKLAMA
- Paradoksalnie nie będzie to łatwy przeciwnik. Doskonale znamy ich sposób gry, który jest bardzo nieprzyjemny. Ale przedsmak tego, co nas czeka w sobotę, mieliśmy już na Cracovii. Trener Probierz również nastawił swój zespół mocno agresywnie, ale spodziewamy się, że z Arką będzie to stało na jeszcze wyższym poziomie. To będzie trudne spotkanie – zwraca uwagę 27-latek.
Gdynianie to bardzo nieobliczalna drużyna. Dwa tygodnie temu potrafili wygrać z Sandecją aż 5:0, po to, aby w następnej kolejce przegrać z Wisłą Płock. Ale ich styl gry pozostaje niezmienny od samego początku sezonu – największe zagrożenie “Arkowcy” stwarzają po stałych fragmentach gry, a szczególnie po schematycznych dalekich wrzutach z autu. Ten sposób rozgrywania akcji stał się już niemal ich znakiem rozpoznawalnym i bardzo skuteczną bronią. - Stwarzają w ten sposób dużo zagrożenia – zwraca uwagę Górski. - Nie wiemy jeszcze, kto wystąpi, ale Arka ma w swoich szeregach wielu wysokich, silnych fizycznie graczy. Na pewno nie możemy pozwolić sobie na to, aby właśnie w taki sposób stracić bramkę. Już dziś będziemy się mocno na to przygotowywać.
- Nie ma mowy o tym, aby lekceważyć przeciwnika. Musimy podejść do Arki ze zdwojoną czujnością ze względu na specyfikę tego zespołu, którą nakreśla trener Leszek Ojrzyński – dodaje.
W ostatnim ligowym spotkaniu napastnik Korony przebywał na boisku pełne 90 minut. Ostatnio jednak częściej był rezerwowym, a na boisko wchodził dopiero w drugiej połowie. Zdarzało się również, że mimo trafienia do siatki w jednym spotkaniu, w kolejnym nie znajdywał uznania w oczach trenera i musiał oglądać mecz z ławki rezerwowych. - Nie umiem rozszyfrować zamiarów trenera – żartuje "Góral". - Plan gry często jest nam już znany na dwa-trzy dni przed meczem, kiedy odbywamy trening taktyczny. Ostatnio jednak w ostatniej chwili jeszcze się to pozmieniało. Tak naprawdę nie wiemy, kto wystąpi w sobotnim spotkaniu. Ale kto by nie zagrał, to nie wyobrażam sobie sytuacji, aby ktokolwiek odstawił nogę. Dalej chcemy kontynuować swoją passę.
Snajper Korony miał w ostatnim ligowym spotkaniu z Cracovią idealną okazję do odwrócenia losów tego spotkania na korzyść żółto-czerwonych. W końcówce spotkania znalazł się w doskonałej sytuacji do zdobycia bramki, jednak zamiast strzelać, szukał podaniem Mateusza Możdżenia. Zrobił to jednak nieskutecznie i cała akcja spaliła na panewce. - Bardzo żałowałem tej sytuacji. Mogła to być piłka meczowa, a ja podjąłem złą decyzję. Wystarczyło tylko przełożyć futbolówkę do lewej nogi i poszukać długiego rogu bramki. Po meczu rozmawialiśmy nawet o tym, że na rozgrzewce fajnie “siadały” nam te piłki po długim rogu, ale niestety nie udało się tego powtórzyć w meczu. Chwilę później jeszcze raz oddałem strzał, tym razem z dalszej odległości, na siłę, ale zabrakło chłodnej głowy. To była komfortowa sytuacja, bo miałem całe światło bramki przed sobą – ubolewa napastnik.
Co ciekawe, Maciej Górski w swojej karierze grał w Arce Gdynia. Tej przygody nie zaliczy jednak do udanych. - Kilku znajomych tam zostało, ale dla mnie nie był to dobry okres. Miło by było w sobotę ukąsić. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo całego zespołu. Gdyby nam się to udało, pozwoliło by nam się jeszcze bardziej umocnić w czubie tabeli. Za chwilę czeka nas bardzo ciężki wyjazd do Białegostoku. Tam też będziemy chcieli zapunktować, ale teraz najważniejsza jest wygrana u siebie – zaznacza „Góral”.
Przyszłość Macieja Górskiego w Koronie Kielce w dalszym ciągu tak naprawdę pozostaje dużą niewiadomą. Wraz z 31 grudnia napastnikowi kończy się jego wypożyczenie z Jagiellonii Białystok. Czy napastnik zostanie na dłużej w Kielcach, a może najbliższe trzy mecze będą jego ostatnimi w żółto-czerwonych barwach? - Miesiąc temu rozmawialiśmy w tej kwestii z włodarzami klubu. Była wówczas taka wola, abym pozostał w drużynie. Ale wiadomo – w piłce sytuacja jest bardzo dynamiczna i wszystko zmienia się bardzo szybko. Byłem już po rozmowach z trenerem oraz prezesem, ale na razie pozostaje nam tylko czekać, co z tego się urodzi. Klub bierze też pod uwagę inne opcje, a ja na dzień dzisiejszy kompletnie nie wiem, jak będzie wyglądała moja przyszłość – kończy Górski.
fot. Piotr Matusewicz / PressFocus
Wasze komentarze
Jest ambitny, inteligentny, sympatyczny, ale..ale samo bieganie to za mało żeby blokować kontrakt w czołowej drużynie ekstraklasy. Trzeci napastnik musi mieć inne zalety niż dwaj pozostali ale jakieś musi mieć, może być niski ale musi być silny, techniczny, dobrze stać na nogach i mieć szybką nóżkę, musi umieć oddać strzał z każdej piłki. Ostatnio oglądałem skróty z kilku meczów m.in. z Arką, Sandecją i Cracovią i sposób i ilość zmarnowanych sytuacji bramkowych przez Górskiego świadczy że w tym przypadku już nie da się nic wytrenować, to jest już za niski poziom umiejętności i talętu piłkarskiego jak na Koronę.