To już się nie zmieni. Tak będzie zawsze
Poniedziałkowe spotkanie Korony Kielce z Cracovią było okazją do wspomnień dla Piotra Malarczyka. Wychowanek kieleckiego klubu, a obecny defensor "Pasów", zagrał przeciwko żółto-czerwonym po raz drugi, odkąd wyjechał z Kielc. Jak podkreśla – nie mógł przejść obok tego meczu obojętnie.
- Nie było mi dane zagrać w poprzedniej rundzie w Kielcach, choć bardzo mi na tym zależało. Mecze z Koroną zawsze mają dla mnie duże znaczenie. Myślę jednak, że to się nie zmieni, zostanie tak już do końca, kiedykolwiek będę grał przeciwko Koronie. W tym klubie się wychowałem, bardzo dużo dla mnie znaczy i zawsze będzie w moim sercu na pierwszym miejscu – tłumaczy Malarczyk.
REKLAMA
Mecz zakończył się podziałem punktów, ale wydaje się, że taki wynik nie krzywdzi żadnej ze stron i doskonale odzwierciedla przebieg tego pojedynku. - Były momenty, w których my graliśmy trochę lepiej, ale były też takie, w których to Korona nas przycisnęła. Przede wszystkim nie jesteśmy zadowoleni z tego, w jak łatwy sposób straciliśmy bramki. Największe pretensje możemy mieć do siebie zwłaszcza za drugiego gola. Tuż po przerwie otwieramy wynik na 2:1, a w kolejnej akcji tracimy wyrównującą bramkę. To boli nas najbardziej – wyjaśnia 26-latek.
Co zadecydowało o tym, że mecz zakończył się remisem i żadna ze stron nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyćć? - Myślę, że ciężko wskazać taki jeden decydujący moment. W drugiej połowie mecz był naprawdę otwarty, może nie było już tylu klarownych sytuacji, ale zarówno my, jak i Korona stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką. Tak naprawdę wszystko mogło przechylić się na którąś ze stron aż do ostatnich minut spotkania – podsumowuje defensor Cracovii.
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze