To nie pierwszy raz, kiedy mamy takie warunki. Ale bywało jeszcze gorzej
W bardzo trudnych warunkach do poniedziałkowego spotkania z Cracovią przygotowują się piłkarze Korony Kielce. W związku z obfitymi opadami śniegu w piątkowe popołudnie ćwiczyli na sztucznym boisku przy ulicy Ściegiennego. Istnieje nawet ryzyko, że przed wyjazdem do Krakowa nie będą mieli gdzie trenować. - Taka sytuacja powtarza się co roku. Jest to moja druga zima w Kielcach, ale to nie pierwszy raz, kiedy mamy takie warunki - ubolewa przed meczem z Cracovią Mateusz Możdżeń, pomocnik kieleckiego klubu.
- Z trenerem Bartoszkiem również ćwiczyliśmy na sztucznym boisku, ale bywało jeszcze gorzej, przy minus 10 stopniach ta murawa kompletnie się nie nadawała do treningu. O tyle dobrze, że dziś to boisko było jeszcze trochę zielone, w zeszłym roku był mróz, było ślisko i bardziej każdy martwił się o swoje zdrowie, niż o realizowanie założeń na treningu - przyznaje 26-latek.
REKLAMA
Kielczanie muszą sobie radzić z problemami i mimo trudności jak najlepiej przygotować się do poniedziałkowego starcia. O punkty w Krakowie na pewno nie będzie łatwo, bo po słabym początku sezonu "Pasy" wracają już na właściwe tory. Krakowianie wygrali ostatnio z Lechią Gdańsk, a jeszcze wcześniej, przed wyjazdową porażką z Piastem, mieli nawet serię 5 meczów bez przegranej. - Oczywiście, Cracovia teraz prezentuje się dużo lepiej. Na pewno im właśnie o to chodziło, nie ważny jest sposób, w jaki to osiągnęli, a efekt końcowy. Mamy jednak świadomość ich słabszych punktów, oglądaliśmy skróty wygranych meczów Cracovii z Lechią i Zagłębiem, więc wiemy, gdzie można uderzyć - zwraca uwagę pomocnik Korony.
W lipcu, w pierwszym spotkaniu obu ekip kielczanie pokonali na Kolporter Arenie Cracovię 4:2. To było pierwsze zwycięstwo Korony w nowym sezonie ekstraklasy, wsparte cennym punktem zdobytym przed tygodniem z Legią w Warszawie. - Bardzo dobrze pamiętam ten pierwszy mecz z Cracovią. Dwa razy w nim przegrywaliśmy, musieliśmy gonić wynik, ale za każdym razem się podnosiliśmy. Tak naprawdę już nie raz w tym sezonie zdarzało nam się zaczynać mecze takim wynikiem. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to miało miejsca w poniedziałek. Ale mecz meczowi nie jest równy, tak naprawdę ciężko przewidzieć jakikolwiek scenariusz dla tego spotkania jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Na pewno będziemy chcieli od początku narzucić przeciwnikowi swój styl gry i długo utrzymywać się przy piłce - przekonuje pomocnik.
- Ciekawe, w jakim stanie będzie boisko - zastanawia się Możdżeń - Wiemy, jaka jest teraz za oknem aura, więc może się zdarzyć, że płyta będzie gorsza niż ta, jaką mamy w Kielcach. To może nam nie sprzyjać, bo nasz sposób gry jest dosyć specyficzny, a do niego potrzebna jest dobra murawa. Jeżeli boisko nie będzie w dobrym stanie, to może to być także niebezpieczne dla zdrowia - dodaje.
Zeszłotygodniowy mecz z Legią Warszawa z trybun Kolporter Areny obserwował selekcjoner reprezentacji Polski, Adam Nawałka. Drzwi do kadry pozostają nadal otwarte, choć czasu do rozpoczęcia Mundialu jest coraz mniej. - Chwilę pożartowaliśmy, podaliśmy sobie ręce, ale na razie to by było na tyle. Żadnych planów na czerwiec nie mam - śmieje się "Możdżu".
Trzy dni po ligowym starciu z mistrzem Polski, kielczanie w ćwierćfinale Pucharu Polski wyeliminowali Zagłębie Lubin i od razu poznali swojego kolejnego przeciwnika w tych rozgrywkach. W półfinale żółto-czerwoni zagrają z Arką Gdynia. Stawką tego dwumeczu - finał pucharu na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Na wszystko można zasłużyć. Ta majówka jest ważna i do zrealizowania, jeżeli tylko utrzymamy swój poziom. Ale jestem jakoś spokojny o ten dwumecz, ponieważ z Arką spotykałem się nie raz i wiem, jaki futbol prezentuje. Puchar rządzi się jednak swoimi prawami. Jedyne czego żałuję to to, że pierwszy mecz gramy u siebie – kwituje pomocnik Korony.
Początek wyjazdowego meczu Korony Kielce z Cracovią w poniedziałek, 4 grudnia o godz.
fot. Rafał Rusek / PressFocus
Wasze komentarze