Mocny napór Korony do końca, ale w Lubinie tylko remis
Bezbarwny mecz obejrzeli nieliczni kibice zgromadzeni w poniedziałkowe popołudnie w Lubinie. Korona Kielce bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, mimo, że w samej końcówce mogła przechylić ten mecz na swoją korzyść. Po czerwonej kartce w 81. minucie gospodarze bronili się bardzo rozpaczliwie, w zasadzie nawet nie wychodzili z własnej połowy, ale ostatecznie udało im się dowieźć remis do końca. Dla Korony jest to dziewiąty mecz z rzędu bez porażki.
Przed tym spotkaniem do dyspozycji trenera Gino Lettieriego powrócili ostatnio kontuzjowani Radek Dejmek oraz Jacek Kiełb. Obaj zawodnicy znaleźli miejsce w wyjściowej jedenastce. Co istotne, kielczanie od początku meczu wyszli w ustawieniu z piątką obrońców.
REKLAMA
Od pierwszych minut spotkania gra toczyła się w powolnym tempie. Dłużej w posiadaniu piłki utrzymywali się gospodarze, jednak nie przekładało się to na bezpośrednie zagorżenie pod bramką Korony. “Miedziowi” głównie rozgrywali futbolówkę w środkowej strefie boiska. W grze obu drużyn było jednak widać sporo chaosu i niedokładności.
Mecz ożywił się koło 16. minuty, kiedy kilkakrotnie zaatakowało Zagłębie. Gospodarze próbowali zaskoczyć kielczan dośrodkowaniami z bocznych sektorów boiska, jednak od początku czujny w bramce był Maciej Gostomski.
W 22. minucie groźnie zaatakowała Korona. Podanie od Marcina Cebuli otrzymał Kiełb. “Ryba” przyjął piłkę, skutecznie zwiódł obrońcę i oddał mocny strzał w kierunku bramki strzeżonej przez Polacka. Bramkarz Zagłębia był dobrze ustawiony, nie dał się zaskoczyć i odbił tę piłkę przed siebie.
Dziesięć minut później Kiełb po raz kolejny stanął w dobrej sytuacji do zdobycia bramki. Skrzydłowy Korony źle jednak trafił w piłkę i jego uderzenie okazało się niecelne.
Groźnie pod bramką kielczan zrobiło się w 34. minucie spotkania. Błąd popełnił Kovacević, który zupełnie nie porozumiał się w tej sytuacji z Gostomskim. Przez chwilę pachniało nawet trafieniem samobójczym, ale na szczęście gospodarze egzekwowali po tej akcji tylko rzut rożny.
Efektowną kontrę tuż przed przerwą przeprowadzili gospodarze. Akcję prawą stroną pociągnął Jakub Świerczok. Snajper Zagłębia przeprowadził indywidualną akcję, którą zakończył mocnym strzałem z ostrego kąta. Fantastyczną interwencją w tej sytuacji popisał się jednak Gostomski, który zdołał odbić ten strzał do boku. Pierwsza część meczu zakonczyła się bezbramkowym remisem.
Tuż po przerwie kolejny raz groźnie zaatakowali “Miedziowi”. Dośrodkowanie Pawłowskiego głową kończył Świerczok, ale uderzenie napastnika minęło bramkę Korony. W odpowiedzi ruszyli kielczanie – w pole karne wpadł Rymaniak, upadł na murawę próbując szukać jedenastki, ale sędzia w tej sytuacji pozostał niewzruszony.
W 58. minucie kielczanie mogli otworzyć wynik tego spotkania. Strzał głową oddał wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Kosakiewicz, ale futbolówka trafiła tylko w słupek bramki Polacka. Futbolówkę próbował jeszcze dobijać Kaczarawa, jednak sędzia zasygnalizował pozycję spaloną napastnika Korony.
Żółto-czerwoni rozkręcali się z minuty na minutę. W drugiej połowie spotkania grali szybciej, odważniej, podejmowali więcej ryzykownych decyzji. To, z kolei przełożyło się na agresywną grę gospodarzy, którzy często dopuszczali się do nieprzepisowych zagrań, za co byli karani wieloma żółtymi kartkami.
Kielczanie cały czas dominowali rywali posiadaniem piłki. Jeszcze więcej miejsca na boisku zrobiło się w 81. minucie, kiedy czerwoną kartkę obejrzał pomocnik gospodarzy, Adam Matuszczyk. Były reprezentant Polski zachował się w tej sytuacji bardzo nieodpowiedzialnie i znacząco osłabił swój zespół w końcówce spotkania. Ostatnie minuty spotania Zagłębie niemal w ogóle nie wychodziło z własnej połowy. “Miedziowi” rozpaczliwie broni dostępu do własnej bramki, jednak robili to na tyle skutecznie, że Korona nie potrafiła wykreować sobie klarownej okazji do zdobycia bramki.
Następny mecz kielczanie rozegrają u siebie z Legią Warszawa. To spotkanie odbędzie się w sobotę (25.10) o godz. 20:30.
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 0:0
Zagłębie: Polacek - Guldan, Kopacz, Jach - Czerwiński, Matuszczyk, Kubicki, Pawłowski (62’ Buksa), Andrzejczak (66’ Woźniak) - Tuszyński, Świerczok (84’ Tosik)
Korona: Gostomski - Rymaniak, Kovacević, Dejmek, Kallaste - Cebula, Żubrowski, Możdżeń, Cvijanović (58’ Kosakiewicz), Kiełb (65’ Górski)- Kaczarawa (77’ Soriano)
Żółte kartki: Guldan, Tuszyński, Matuszczyk, Jach
Czerwona kartka: Matuszczyk (81’ - za dwie żółte)
Widzów: 3784
fot. Tomasz Folta / Press Focus
Wasze komentarze
Ps
A na sobotę zostało już tylko około 1000 biletów
P.S. Nikt o tym nie pisze, a warto zauważyć że kilka fauli Zagłębia było naprawdę chamskich i powinien sędzia bardziej stanowczo takie zagrania temperować.
Cebula bardzo waleczny występ, brawo dla Gino za ogarnięcie tego chłopa, duży potencjał. Słabiutki mecz Żubrowskiego, multum niecelnych podań i głupich strat.
Możdżeń szacunek, walczy za dwóch, a i jakość pokazuje. Generalnie parę razy brakowało celności podań w pozycyjnym, żeby złamać szyki Zagłębia, ale dzięki trenerowi coraz lepiej się to ogląda.
Stylowo i taktycznie, takiej Korony nie było od Wieczorka chyba.
65 minuta
Tzw. "dzida na Korzyma" , aż mi się łza w oku zakręciła
Szkoda, że od początku nie grała w napadzie para Soriano-Kaczarawa…
Większość zawodników grało na alibi w szczególności Żubrowski. Zagrożenie ze strony Zagłębia
stważaliśmy sobie sami. Zbyt duża nonszalancja w grze.Chyba w ostatnim czasie było za dużo pochwał .