Przed meczem z Wisłą Kraków na treningu odwiedziło nas trzystu fanów, którzy odpalili race...
Goran Cvijanović pod koniec lipca został zawodnikiem Korony i od tamtej pory na stałe zamieszkał w stolicy województwa świętokrzyskiego. Ale Słoweniec nie został zupełnie zapomniany przez rodzime media. Osiągnięcia zawodnika i ostatnie sukcesy żółto-czerwonych dotarły nawet do Słowenii. Dziś pomocnik Korony udzielił bardzo interesującego wywiadu portalowi siol.net. W rozmowie piłkarz nawiązuje do tematów związanych z kieleckim zespołem, a także wraca pamięcią do ostatnich lat swojej piłkarskiej kariery. - Podjąłem dobrą decyzję o transferze do Polski. Jestem bardzo szczęśliwy w Kielcach i chcę to dalej kontynuować, bo wierzę, że mogę być jeszcze lepszym zawodnikiem – jasno stawia sprawę zawodnik Korony.
Pomocnik kieleckiego zespołu przyznaje, że od wielu lat nie był tak szczęśliwy. Jego forma wystrzeliła wraz z narodzinami córeczki. Odkąd Słoweniec został tatą, gra świetnie. - Wszystko zależy od zespołu, a także od sposobu, w jaki się tu znalazłem. Trener mi ufa. Mimo że jesteśmy częścią małego klubu, dobrze się rozumiemy, a to jest z kolei obrazują nasze dotychczasowe wyniki. To nie przypadek, że gramy tak dobrze. Górnik Zabrze może jest skuteczniejszy od nas w strzelaniu bramek, ale z polskich mediów wynika – o ile rozumiem ten język - że w tej chwili to my gramy najpiękniejszą piłkę w kraju – mówi Słoweniec.
- Teraz w Koronie mam bardziej ofensywne zadania na boisku. Podoba mi się to – dodaje.
REKLAMA
To właśnie Cvijanović jest najlepszym strzelcem Korony w trwających rozgrywkach. Na swoim koncie ma cztery trafienia i zapowiada, że to nie koniec jego snajperskich popisów. Słoweniec wierzy, że dobra postawa na boisku pomoże mu w powrocie do reprezentacji narodowej, w której rozegrał dotychczas cztery mecze. - Staram się być realistą. Grałem w Kuwejcie, skąd trudno było przebić się do reprezentacji, a następnie reprezentowałem barwy Celje. Teraz, będąc w Koronie, nie chcę się spieszyć. Pragnę wykonywać swoją pracę krok po kroku. Mam świadomość, że podczas obecnej przerwy na kadrę, Słowenia nie rozgrywa żadnych meczów, więc do następnych powołań jest jeszcze dużo czasu – tłumaczy 31-latek.
Słoweniec zwraca także na zmiany, jakie zaszły latem w kieleckim klubie: - Nowi inwestorzy z Niemiec dodali do klubu nową mentalność. Teraz chcą podnieść organizację do jeszcze wyższego, bardziej uregulowanego poziomu. Owszem, istnieją pewne słabości, ale jest ich mniej.
Zarówno jemu, jak i trenerowi Gino Lettieriemu język polski jest obcy, zatem Słoweniec porozumiewa się ze szkoleniowcem po wlosku. Cvijanović w Polsce jest pod wrażeniem wielu rzeczy. Podziw wzbudza w nim nie tylko stosunek mediów do piłki nożnej, ale jeszcze bardziej imponuje mu liczba kibiców na trybunach, szczególnie fanów zasiadających zasiadających na kieleckim “Młynie”. - Przed meczem z Wisłą na treningu odwiedziło nas trzystu fanów, którzy odpalili race i próbowali nam powiedzieć, jak ważny jest mecz z tym przeciwnikiem. To było bardzo pomocne. Pokonaliśmy wówczas Wisłę dwukrotnie: w pucharze oraz w lidze – wyjaśnia pomocnik Korony, wskazując jednocześnie na dużą konkurencję między klubem z Kielc i Krakowa. Słoweniec ma także świadomość tragicznego podłoża tej rywalizacji. - Jeden z młodych fanów Korony stracił życie w konfrontacji z przeciwnikiem – tłumaczy dziennikarzowi.
Cvijanović jest najstarszym zawodnikiem w kadrze Korony. Oczekuje się tym samym, że będzie on głową zespołu na boisku. - To działa dla mnie pozytywnie. Jestem zadowolony, bo to jest wielka rola – przyznaje Słoweniec.
Cvijanović nie jest jedynym przedstawicielem swojego kraju w ekstraklasie. W Polsce jest coraz więcej Słoweńców. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowych występuje ich aż siedmiu. - Jesteśmy interesujący dla polskich klubów, ponieważ ciężko pracujemy, ale w pewnym sensie jesteśmy też tańszymi piłkarzami. Jeśli chcielibyśmy porównać polską ligę ze słoweńską, która osiągnęła ogromny postęp w mediach w ciągu ostatnich dwóch lat, to Polska pod tym względem jest o pięć klas wyżej. Transfery, analizy, komentarze, nagrania meczów, wywiady, doskonałe sztaby – te aspekty są na znacznie wyższym poziomie. Kiedy przyszedłem do klubu, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony rozgłosem medialnym wokół drużyny. Polacy starają się w tym naśladować Włochów i Niemców – mówi.
Wyjeżdżając latem z Celje, chciał tylko jednego. - Powiedziałem, że muszę kontynuować swoją karierę w zorganizowanym otoczeniu, gdzie będę mógł udowodnić, że nie jestem jeszcze stary. Podjąłem dobrą decyzję. Ludzie w klubie są bardzo ze mnie zadowoleni, a ja osobiście chcę to dalej kontynuować, bo wierzę, że mogę być jeszcze lepszym zawodnikiem. Czuję się szczęśliwy w Kielcach. Cieszę się grą i już zupełnie zapomniałem o tym, co działo się wcześniej, przed transferem do Polski. Wolę iść naprzód, bo mam przed sobą najpiękniejsze lata gry w piłkę. Chcę przygotować się jak najlepiej na następne sześć spotkań rundy – wyjaśnia.
Po tym czasie nastąpi zimowa przerwa w rozgrywkach, którą Korona wykorzysta organizując obóz przygotowawczy w Turcji. Być może pomocnik będzie mógł tam spotkać się ze swoimi rodakami? - Oczywiście, brakuje mi słoweńskiego futbolu. Bardzo chciałbym zobaczyć moich byłych kolegów z drużyny. Byłoby miło, chociaż nie wiem, czy ktokolwiek poza Mariborem pojedzie nawet do Turcji. Być może pozwoli sobie na to jedynie Domžale i Olimpija Lublana. Taka jest niestety rzeczywistość słoweńskiego futbolu – ubolewa.
Pomocnik Korony cały czas śledzi także poczynania swojego byłego klubu, NK Maribor, który w obecnym sezonie rywalizuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Czy Słoweniec nie żałuje, że gdyby pozostał w mieście położonym nad rzeką Drawą, mógłby doświadczyć tego na własnej skórze? - Nigdy nie zamyka się za sobą drzwi. Tak naprawdę nikt nie może wiedzieć, co się wydarzy w przyszłości. Maribor zawsze będzie nosił szczególne miejsce w moim sercu – wyznaje.
Latem, opuszczając Celje, Słoweniec otrzymał wiele ofert z zagranicy. Wśród nich były również propozycje z bardziej dzikich i egzotycznych piłkarskich krajów. Ale on zdecydował się postawić na Polskę. - Tutaj każdy może pokonać każdego, co obrazuje nawet ligowa tabela. Są są w niej niewielkie różnice pomiędzy zespołami – wskazuje charakterystyczną cechę polsiej ligi. - To kolejny powód, bym ponownie mógł cieszyć się piłką nożną – kwituje.
Autorem artykułu jest Rok Plestenjak.
Źródło: siol.net
fot. Łukasz Laskowski / PressFocus
Wasze komentarze