Nasza sytuacja w grupie jest nieciekawa. Już nie jest wesoło
Duże nadzieje wiązali z wyjazdem do Francji piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce. Mistrzowie Polski nie sprostali jednak wyzwaniu, jakie postawili przed nimi szczypiorniści Paris Saint-Germain. Po bardzo dobrej pierwszej i słabej drugiej połowie podopieczni Talanta Dujszebajewa ulegli paryżanom 28:33 i wrócili do Polski z zerowym dorobkiem punktowym.
Kielczanie szczególnie zawodzili w obronie, gdzie popełniali masę prostych błędów. Bardzo nieskuteczni byli także w akcjach ofensywnych. Jednym z najlepszych zawodników na boisku był bramkarz PSG, Thierry Omeyer, który skutecznie zatrzymywał liczne ataki kieleckiego zespołu. W barwach PGE VIVE wyróżniał się natomiast Blaz Janc. Słoweniec rzucił w tym spotkaniu 4 bramki.
REKLAMA
- Pierwszą połowę zagraliśmy na wysokim poziomie. Ciężko powiedzieć, dlaczego w drugiej zaprezentowaliśmy się tak słabo. Nie szło nam zupełnie w ataku, w obronie było wręcz katastrofalnie. Theirry Omeyer odbił dzisiaj dużo piłek. W pierwszej połowie może nie był jeszcze rewelacyjny, ale w drugiej bronił niemal wszystko. To pewnie jedna z przyczyn naszej porażki – analizował po spotkaniu Słoweniec.
- Cieszę się, że dziś nieźle zagrałem, ale cieszyłbym się dużo bardziej, gdybyśmy wygrali. To jest sport drużynowy, jesteśmy zespołem i to się liczy. Michał Jurecki jest bardzo ważną jego częścią, a dziś go zabrakło. To, co nam pozostaje, to iść naprzód. Następny mecz będzie niesamowicie istotny. Najpierw musimy wygrać w polskiej lidze, a następnie zapomnieć zupełnie o tym, co się dzisiaj stało i wygrać w Aalborgu – zaznaczył Janc.
Zawodu po końcowym gwizdku nie ukrywał także Krzysztof Lijewski: - W pierwszej połowie graliśmy fajnie w obronie, staraliśmy się wybić paryżan z rytmu i szybko pchać piłkę do przodu, by rzucać łatwe bramki. Nawet nam się to udawało, bo w pewnym momencie prowadziliśmy dwoma, trzema trafieniami. Rywale szybko zareagowali, graliśmy bramka za bramkę i to oni schodzili przy prowadzeniu na przerwę.
- Niestety, w drugiej połowie paryżanie wyraźnie odskoczyli po naszych błędach technicznych w ataku i niewykorzystywanych sytuacjach rzutowych. Szybko biegali do przodu i rzucali łatwe bramki, wypracowali bezpieczną przewagę i do końca kontrolowali wynik. My mieliśmy problemy w ofensywie, a nasza obrona nie była już tak szczelna – ubolewał rozgrywający.
- Uważam, że rywale wygrali zasłużenie. Swoje zrobił też Omeyer. To bramkarz klasy światowej i zawsze trzeba mieć na uwadze, że w takim meczu odbije kilka piłek. Dzisiaj odbił więcej niż kilka i na pewno był jednym z ojców zwycięstwa PSG. Paryżanie złapali wiatr w żagle już chyba pod koniec pierwszej połowy i to na pewno pomogło im jeszcze bardziej uwierzyć w siebie, a nas troszeczkę zastopowało – dodał.
Aktualnie, po sześciu rozegranych spotkaniach, mistrzowie Polski mają na koncie tylko 4 punkty i zajmują szóstą pozycję w grupie B. Jeżeli kielczanie chcą marzyć o bezpośrednim awansie do półfinału, nie mogą pozwolić sobie już na żadne potknięcia. - Niestety, po raz kolejny nie udało nam się wygrać na wyjeździe. To bardzo boli, bo sytuacja w grupie nie jest zbyt ciekawa. Już nie jest wesoło. Na następny mecz w Aalborgu musimy rzucić wszystkie siły, jakie tylko mamy – skwitował Lijewski.
Wyjazdowe starcie z Duńczykami odbędzie się w niedzielę, 12 listopada o godz. 16:50. Wcześniej, we wtorek kielczan czeka ligowa potyczka z Wybrzeżem Gdańsk. Początek meczu dzisiaj o godz. 20:15.
Źródło: własne, kielcehandball.pl
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze