Nieważne jak zaczynasz, tylko jak kończysz. Patrzmy na pozytywy
Piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce w dalszym ciągu czekają na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski w niedzielę znów wrócili z zerowym dorobkiem punktowym z delegacji. Tym razem z Paryża, gdzie ulegli miejscowemu Paris Saint-Germain 28:33. Po szóstej serii gier, kielczanie z dorobkiem czterech punktów plasują się dopiero na szóstym miejscu grupy B.
W spotkaniu z PSG kielecki zespół dobrze zaprezentował się jedynie w pierwszej połowie spotkania, kiedy żółto-biało-niebiescy prowadzili niemal równorzędną walkę z gospodarzami. Ekipa Talanta Dujszebajewa zupełnie rozsypała się tuż po przerwie. Kielczanie popełniali dużo błędów w defensywie, ale nie byli skuteczni także w ataku. Ofensywne ataki mistrzów Polski udanie zatrzymywał dobrze dysponowany w tym spotkaniu bramkarz PSG, Thierry Omeyer. W szeregach PGE VIVE wyróżniał się natomiast Blaz Janc.
REKLAMA
- Jak zwykle powtarzam, że mecz trwa sześćdziesiąt minut i nieważne, jak go zaczniesz, ważne, jak skończysz. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, ale nie wykorzystaliśmy stuprocentowych szans. Ze dwie, trzy zgubione piłki pozwoliły paryżanom prowadzić do przerwy dwoma trafieniami – analizował po spotkaniu trener kielczan, Dujszebajew.
- W drugiej połowie walczyliśmy. Dwa, trzy razy łapaliśmy piłkę, by wybiegać do kontry, ale nam to nie wychodziło. Nie wiem, czy spowodował to brak koncentracji, czy po prostu te marnowane przez nas sytuacje nakręciły rywala i pozwoliły mu wygrać mecz – podsumował szkoleniowiec mistrzów Polski.
Przed wyjazdem do Francji szczypiorniści PGE VIVE zmagali się z kilkoma urazami. Pod znakiem zapytnia stał występ Darko Djukicia oraz Deana Bombaca, ale ostatecznie obaj zagrali w niedzielnym spotkaniu. Ze względu na zły stan zdrowia na boisku nie zobaczyliśmy jednak Michała Jureckiego. W pełni sił nie był również Krzysztof Lijewski. - Michał Jurecki jest przeziębiony i już podczas rozgrzewki nie mógł nawet biegać. Spotkało go to samo, co trzy dni temu Deana Bombaca. Bardzo dziękuję Krzyśkowi Lijewskiemu, że zagrał. On też miał dziś problemy, ale pokazał charakter i grał do końca – mówił po meczu Dujszebajew.
- Oczywiście, nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale patrzmy na pozytywy. Musimy w kolejnym meczu zagrać tak, jak w ciągu tych dzisiejszych trzydziestu czy czterdziestu minut, tylko przez znacznie dłuższy okres czasu – skwitował trener mistrzów Polski.
Szansa na przełamanie już za tydzień, kiedy PGE VIVE Kielce zagra na wyjeździe z duńskim Aalborgiem (niedziela, godz. 16.50). Wcześniej, we wtorek, kielczanie rozegrają ligowe spotkanie z Wybrzeżem Gdańsk. Początek wyjazdowego pojedynku jutro o godz. 20:15.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze