Nawet w 90. minucie jeździmy na d... Głęboko wierzę, że ściągniemy 15 tysięcy ludzi na stadion!
W doskonałych humorach są po piątkowym zwycięstwie 3:0 nad Śląskiem Wrocław piłkarze Korony Kielce. Spotkanie z wrocławianami kończy jednocześnie intensywny, „angielski” tydzień w wykonaniu kielczan, przez który żółto-czerwoni przeszli bez najmniejszego szwanku. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w dziesięć dni mamy cztery bardzo ciężkie mecze, z czego aż trzy na wyjeździe. Aby patrzeć teraz bardziej przed siebie, niż za siebie, to musieliśmy w nich wszystkich punktować. Cieszymy się, ale nie możemy też popadać w samozachwyt, bo to dopiero półmetek rundy zasadniczej - zaznacza kapitan kieleckiego zespołu, Bartosz Rymaniak.
- Po tym poniedziałkowym zwycięstwie 5:0 w Gdańsku, wszyscy mówili, że spokojnie przebiegniemy się po Śląsku. Ale nawet ten dzisiejszy wynik nie wskazuje na to, że był to bardzo łatwy mecz. Początek troszkę przespaliśmy i dopuściliśmy Śląsk do bardzo groźnej sytuacji. Gdyby goście ją wykorzystali, mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Szacunek dla całego zespołu, ponieważ nawet w 90. minucie, mimo prowadzenia 3:0, wszyscy dalej jeździmy na d..., walczymy jeden za drugiego. I to się może podobać - ocenia obrońca Korony.
REKLAMA
Kielczanie niemal od początku spotkania dominowali nad przeciwnikiem. Żółto-czerwoni byli dobrze zorganizowani, długo utrzymywali się przy piłce, szukali swoich szans w grze z ataku pozycyjnego. - Wiadomo, troszeczkę inaczej się gra, gdy prowadzi się 1:0 czy 2:0 - wówczas można sobie na to pozwolić. Ostatnie mecze akurat tak nam się ułożyły, że to my wygrywaliśmy i nie musieliśmy gonić wyniku. W takim przypadku to ryzyko podejmowane przy konstruowaniu akcji troszeczkę rośnie. Ale jeśli jest się w dobrej dyspozycji i do tego dopisuje nam szczęście, to gra się łatwiej. Normalnie te stykowe piłki przy bezbramkowym remisie by nie przechodziły, albo nikt by się na to nie odważył. My gramy i nagle nam wszystko wychodzi. To sztuka, że korzystamy z dobrej formy. Cieszy to, że przy wyniku 1:0 nie cofamy się - za przeproszeniem – d... z tyłu, tylko mądrze budujemy te akcje i dążymy do tego, żeby te bramki strzelać i cieszyć kielecką publiczność - wyjaśnia obrońca Korony.
W tym sezonie, jeśli kielczanie jako pierwsi obejmowali prowadzenie w meczu, za każdym razem wygrywali to spotkanie. To najlepszy wynik spośród wszystkich drużyn ekstraklasy. - Trener uczula nas na to, żeby jak najszybciej po strzeleniu pierwszego gola od razu poprawić wynik. Wtedy to przeciwnik ma problem. Przy 1:0 trzeba cały czas być czujnym, ponieważ zagrożenie na bramkę rywali jest bardzo duże. W tym momencie jesteśmy w naprawdę fajnej dyspozycji. Wszystko wychodzi nam zarówno z przodu, jak i z tyłu. Świetnie się na to patrzy - cieszy się 27-letni obrońca.
Dzięki piątkowemu zwycięstwu kielczanie zajmują obecnie drugą pozycję w ligowej tabeli. - Czy wygodny jest fotel wicelidera ekstraklasy? Nie wiem, tak naprawdę jeszcze nie usiadłem po meczu, nawet na chwilę - żartuje "Ryman".
- Mam nadzieję, że ściągniemy na stadion w Kielcach jeszcze więcej ludzi, bo ten obiekt nie mieści te 8150 osób, które były dzisiaj, tylko 15 tysięcy. Głęboko wierzę w to, że ten komplet widzów nie będzie zdarzał się raz na sezon, tylko coraz częściej - przyznaje kapitan kieleckiego zespołu.
Mecz ze Śląskiem był ostatnim spotkaniem w formalnej rundzie jesiennej ekstraklasy. Tak naprawdę, ta jeszcze się nie kończy, bowiem przed zimową przerwą kielczanie rozegrają sześć meczów. Jak ta runda wypadła w oczach kapitana kieleckiego zespołu? - Cieszmy się z tego, co mamy, ponieważ przed sezonem wielu ludzi nas stopowało, mówiąc: "OK - transfery, nowy właściciel, ale znowu będzie trzeba zejść na ziemię i do samego końca bić się o utrzymanie". Nie możemy popadać w samozachwyt. My cały czas musimy iść nakreśloną przez nas drogą. Jeżeli dalej będziemy tak pracować, każdy będzie walczył na boisku za Koronę, to miło będzie się na to patrzyło, a wyniki same będą przychodziły - studzi emocje Rymaniak.
- Po to się gra, aby być na jak najwyższej pozycji w tabeli. Teraz przynajmniej przez jeden dzień będziemy na tym drugim miejscu, a to na pewno cieszy. Wiedzieliśmy, że tym meczem możemy ułożyć sobie spokojne dwa tygodnie przerwy w głowach, z uśmiechem przyjść we wtorek czy środę na trening i dalej się przygotowywać. Bardzo cieszymy się z tego, że korzystamy z okazji, aby punktować rywali - kończy Rymaniak.
fot. Łukasz Laskowski / PressFocus
Wasze komentarze
Nie mogę tego zrozumieć, przecież to piłkarz uniwersalny i kompletny.
Szczęście , że mamy Go w Koronie, która dzięki takim piłkarzom zachwyca całą piłkarską Polskę.
Nawet grając nie na swojej pozycji gra jak profesor.
Nawałka! Dlaczego nie chcesz sprawdzić w reprezentacji Bartka?! Bo nie jest z Górnika?