Czterdzieści plus. PGE VIVE wraca na parkiet i wysoko wygrywa
Niespodzianki nie było. Po powrocie na ligowe parkiety (po przerwie spowodowanej występami reprezentacji narodowych), drużyna PGE VIVE Kielce pokonała w Hali Legionów zespół Stali Mielec 41:22.
Po kontuzji Deana Bombaca nie ma śladu. Słoweniec został desygnowany do składu, który rozpoczynał spotkanie z Mielcem i grał zarówno w ataku, gdzie ze środka kierował grą zespołu, jak i w obronie, gdzie pilnował rogu boiska na pozycji skrajnego obrońcy. Przez te kilka tygodni nie stracił nic na czujności i refleksie. Po jednej ze skutecznych interwencji Sławka Szmala w dziesiątej minucie meczu błyskawicznie zebrał piłkę i podał ją do wybiegającego do kontry Mateusza Jachlewskiego, który zdobył bramkę na 7:5. Za chwilę zupełnie zaskoczył Krzysztofa Lipkę, kiedy jak gdyby nigdy nic pozorował leniwe zabieranie się do podania piłki do któregoś z kolegów, po czym z nadzwyczajną szybkością posłał ją między słupki strzeżone przez bramkarza rywali.
REKLAMA
Wkrótce, w szeregach gości przyszedł okres zupełnej stagnacji. Zawodnicy z Kielc w błyskawicznym tempie zdobyli sześć bramek z rzędu i wyszli na prowadzenie 15:7. Większość trafień wykonali po akcjach z kontry lub po uskutecznieniu szybkiego środka, a raz Blaz Janc oddał rzut do pustej bramki, gdy Czeczeńcy ściągnęli bramkarza, grając w chwilowym osłabieniu. Skrzydłowy doskonale spisywał się na boisku przez całą pierwszą połowę, zapisując na swoje konto siedem bramek. Wśród mielczan najskuteczniejsi byli Piotr Krępa i Rafał Krupa (po trzy trafienia każdy).
Na drugą część pierwszej połowy na boisku zameldował się m.in. Julen Aginagalde, który wystąpił w nietypowej roli… lewoskrzydłowego i na chwilę przed jej końcem zdobył z tej pozycji bramkę! Po chwili dołożył kolejne trafienie, tym razem z kontry, dzięki czemu do szatni zespoły schodziły przy wyniku 20:13 dla Kielc.
Po przerwie mecz w dalszym ciągu toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy po pierwszej pięciobramkowej serii prowadzili 26:14, a w bramce Sławomira Szmala zastąpił Miłosz Wałach. Po drugiej, wynik wynosił już 32:18 i pomimo ambitnej gry gości, żółto-biało-niebiescy nie mieli dla nich skrupułów. Na prawym skrzydle bez wytchnienia grał cały czas Blaz Janc, na lewym Julena zastąpił kolejny obrotowy, Bartłomiej Bis i radził sobie na tej pozycji nawet lepiej niż poprzednik, zdobywając z niej dwie bramki więcej. Bardzo dobrze spisywał się także Miłosz Wałach, który odbił kilka trudnych rzutów rywali.
Wkrótce przyszła trzecia, ostatnia już pięciobramkowa seria PGE VIVE, po której podopieczni Talanta Dujshebaeva zakończyli mecz wynikiem 41:22. Po spotkaniu wszyscy zawodnicy wspólnie podziękowali kibicom za doping, którzy od samego początku zgromadzili się razem w sektorze młyna i wspierali na przemian oba zespoły.
Był to ostatni sprawdzian żółto-biało-niebieskich przed wielkim, niedzielnym meczem Ligi Mistrzów z PSG.
PGE VIVE Kielce - Stal Mielec 41:22 (20:13)
PGE VIVE: Szmal, Wałach - Jurecki 4, Bis 3, Kus 2, Aguinagalde 5, Bielecki 6, Jachlewski 5, Janc 9, Lijewski 3, Jurkiewicz 2, Zorman, Bombac 2
Stal: Lipka - Wilk 1, Krępa 4, Janyst 1, Wypych, Skuciński, Rusin, Mochocki 2, Kłoda, Sralajlić 1, Kawka 2, Chodara 2, Cuzić 1, Wojkowski, Krupa 4, Ćwięka 4.
Źródło: kielcehandball.pl
fot. Anna Benicewicz-Miazga