Można uderzać nas łokciami i kopać z tyłu, a na sędziach nie robi to wrażenia. Przywykłem już do tego
Piłkarze Korony Kielce nie mają czasu na odpoczynek. Już w poniedziałek, zaledwie trzy dni po pucharowym zwycięstwie z Zagłębiem, kielczanie zmierzą się na wyjeździe z Lechią Gdańsk. - Mamy mało czasu na regenerację, ale jestem pewien, że podołamy temu wyzwaniu fizycznie. Nasze przygotowanie jest na dobrym poziomie i jestem przekonany, że nie musimy się obawiać o regenerację. Pojedziemy tam walczyć o trzy punkty - deklaruje przed poniedziałkowym pojedynkiem napastnik kieleckiego zespołu, Maciej Górski.
Ligowe starcie z Lechią to kolejna okazja na to, aby przerwać niekorzystną passę meczów na wyjeździe. W czwartek udało się tego wprawdzie dokonać w meczu pucharowym, ale w rozgrywkach ligowych kielczanie wciąż czekają na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w delegacji. Dzięki triumfowi przeciwko Zagłębiu, teraz żółto-czerwoni mogą być bardziej pewni siebie. - Każda wygrana napędza zespół, wzmacnia go psychicznie i jest dodatkowym, pozytywnym bodźcem. Jestem pewien, że będziemy w stanie powalczyć z Lechią - zaznacza popularny "Góral".
REKLAMA
To właśnie napastnik kieleckiego zespołu zdobył jedyną bramkę w meczu z "Miedziowymi", która ostatecznie przesądziła o zwycięstwie Korony. 27-letni zawodnik bardzo mocno pracował przez całe 90 minut zaciętej rywalizacji: nie stronił od walki i pojedynków z obrońcami, w efekcie czego rywale często go kopali po nogach i faulowali. Dobra postawa Górskiego sprawiła, że po przewinieniach właśnie na nim, "Miedziowi" zarobili dwie żółte kartki. - Zdrowotnie czuję się dobrze, ale nie ukrywam, że tej walki fizycznej było bardzo dużo. Defensorzy Zagłębia: Kopacz, czy Jach są zawodnikami, którzy uwielbiają grę kontaktową i często wchodzą agresywnie w przeciwnika. Mecz z Zagłębiem kosztował nas jednak sporo sił. W drugiej połowie to my biegaliśmy za rywalami, nie trzymaliśmy już tak dużo piłki przy nodze - wyjaśnia zawodnik Korony.
I kontynuuje: - Razem z Elią i Niką dziwimy się, że w Polsce sędziowie znacznie bardziej chronią obrońców niż zawodników ofensywnych. Często zdarza się, że napastników można uderzać łokciami, kopać z tyłu, a na sędziach nie robi to wrażenia. Ja już trochę do tego przywykłem, ale moi koledzy z ataku zwrócili uwagę na to, że jest to dosyć specyficzne w naszej lidze.
Snajper Korony wraca także wspomnieniami do pojedynku z Lechią który miał miejsce w zeszłym sezonie. - Cały czas pamiętam jeszcze nasz poprzedni mecz w Gdańsku, w którym mieliśmy znakomite sytuacje i mogliśmy Lechię wtedy pokonać. Nie ukrywam, że sam mam do siebie pretensje o ten mecz. Wciąż mam przed oczami sytuację, w której stanąłem z Kuciakiem sam na sam i źle uderzyłem piłkę. W ostatniej chwili zmieniłem decyzję, a to była świetna okazja do objęcia prowadzenia. Niestety, mecz zakończył się bezbramkowym remisem - wspomina Górski.
- Na tę chwilę nie wiadomo jeszcze kto zagra przeciwko Lechii. Trener na pewno będzie chciał odpowiednio rozłożyć siły, aby wszystko dobrze wyglądało fizycznie. Przed nami nie ma żadnej blokady. Wracają do nas zawodnicy, którzy nie mogli wystąpić w pucharze, a do dyspozycji trenera będą przede wszystkim środkowi pomocnicy. Sam jestem ciekaw, czy do pełni zdrowia wróci także Jacek Kiełb. Jestem jednak pewien, że będą jakieś rotacje, bo nasza sytuacja kadrowa jest lepsza niż przed wyjazdem do Lubina - wyjaśnia napastnik.
Początek spotkania Lechia - Korona w poniedziałek o godz. 18.
fot. Rafał Rusek / PressFocus
Wasze komentarze