Ogromna niespodzianka, osłabiona Korona zwycięża w Lubinie! Pomógł system VAR!
Tego chyba nikt się nie spodziewał! Wyjątkowo osłabiona pojechała do Lubina na mecz ćwierćfinału Pucharu Polski drużyna Korony Kielce, ale mimo tych wszystkich problemów spisała się na medal. Zespół Gino Lettieriego pokonał Zagłębie 1:0, co stawia go w znakomitej sytuacji przed meczem rewanżowym. I znacznie przybliża do półfinału rozgrywek.
Wobec kontuzji i zawieszeń wielu podstawowych zawodników, trener Gino Lettieri zestawił na to spotkanie bardzo eksperymentalną jedenastkę. Kielczanie po raz drugi w tym sezonie wyszli od początku w ustawieniu z trójką środkowych i dwójką wahadłowych obrońców, a włoski szkoleniowiec dokonał aż 6 zmian personalnych. Szansę gry od pierwszej minuty dostali Zlatan Alomerović, Shawn Barry, Goran Cvijanović, Łukasz Kosakiewicz, Marcin Cebula i Maciej Górski. Od pierwszej minuty miejsce w środku pola zajął także Adnan Kovacević.
REKLAMA
Pierwszą ofensywną akcję w tym spotkaniu przerowadzili jednak gospodarze tego spotkania. Piłkę z prawej flanki do środka zagrał Alan Czerwiński, a akcję kończył były zawodnik kielekiego zespołu, Bartłomiej Pawłowski. Na posterunku był jednak Zlatan Alomerović, który odbił ten strzał na rzut rożny.
Od początku meczu to żółto-czerwoni sprawiali lepsze wrażenie. Kielczanie przeprowadzili kilka ciekawych akcji środkiem oraz bocznymi strefami boiska. Kluczowa dla przebiegu spotkania była jednak akcja z 16. minuty meczu. Po starciu z rywalem groźnie na murawę upadł Adnan Kovacević, który przy pomocy masażystów musiał opuścić plac gry. Konieczna była zmiana. W miejsce Bośniaka na boisko wszedł Djibril Diaw, a to oznaczało również kolejną zmianę ustawienia – Senegalczyk zajął miejsce na środku obrony, a do pomocy przesunięty został Bartosz Rymaniak.
To właśnie Korona mogła jako pierwsza otworzyć wynik tego spotkania. W 24. minucie ze świetną kontrą wyszedł Łukasz Kosakiewicz, który w pełnym biegu zacentrował piłkę z prawego skrzydła. Piłkę głową zgrał do środka Maciej Górski, a w “szesnastce” najlepiej odnalazł się Elia Soriano, który efektownym strzałem z półobrotu trafił w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Martina Polacka. Centymetry dzieliły kielczan od pierwszej bramki w tym spotkaniu.
Z czasem mecz znacznie się zaostrzył. Dużo w nim było agresywnej gry, a sędzia często musiał przerwywać grę z powodu licznych fauli. Nie mogliśmy narzekać również na brak jakości czysto piłkarskiej.
Na boisku działo się naprawdę dużo, ale prawdziwych emocji dostarczyła nam 45. minuta spotkania. Nieudolne wybicie defensorów Zagłębia wykorzystał Goran Cvijanović, który mocnym strzałem z powietrza zaskoczył Polacka. Bramkarz “Miedziowych” odbił strzał przed siebie, a do piłki jako pierwszy dopadł Maciej Górski, który skuteczną dobitką umieścił ją w siatce. Pierwsza decyzja arbitra była jednoznacza: bramki nie ma – był spalony. Po chwili namysłu i kontakcie z wozem VAR-u sędzia zmienił osąd i uznał bramkę Korony! Na tablicy świetlnej widniał wynik 0:1 dla żółto-czerwonych.
Na to trafienie szybko odpowiedzieć mogli gospodarze. Fatalny błąd w tej akcji popełniła kielecka defensywa. Nieporozumienie Diawa z Alomeroviciem mógł wykorzystać Janoszka, ale w ostatniej chwili zmierzającą do bramki piłkę zdołał daleko wyekspediować Radek Dejmek. Po tej akcji sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania.
Druga połowa rozpoczęła się w spokojnym, umiarkowanym tempie, ale gra Korony w dalszym ciągu mogła się podobać. Żółto-czerwoni grali wysoko, często nękali przeciwników agresywnym perssingiem na połowie rywali.
Drugą groźną akcję w tym spotkaniu w 62. minucie przeprowadziło Zagłębie. Z prawej strony zaatakował Todorovski, a do futbolówki dopadł Pawłowski, który celnym podaniem obsłużył Świerczoka. Uderzenie napastnika “Miedziowych” w ostatniej chwili zablokował Dejmek. Zaledwie dwie minuty później lubinianie po raz kolejny zagroźli bramce Alomerovicia. W roli głównej znów odnalazł się Świerczok, ale jego strzał tym razem obronił kielecki golkiper.
Zagłębie mocno przycisnęło Koronę. Gospodarze coraz odważniej szukali wyrównującej bramki w tym spotkaniu, a kolejna taka szansa nadażyła się w 67. minucie, kiedy dośrodkowanie Kubickiego główką próbował kończyć Świerczok, ale nie trafił w światło bramki.
Zmasowane ataki Zagłębia prawie przyniosły sukces w 75. minucie meczu. Piłka po strzale Janoszki wprawdzie wylądowała w siatce, ale w momencie podania snajper “Miedziowych” znajdował się na pozycji spalonej. Bramka nie została uznana.
Końcowe pięć minut meczu gospodarze musieli sobie radzić w osłabieniu. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Bartosz Kopacz. Ta decyzja arbitra pozwoliła kielczanom wziąć głębszy oddech i jeszcze lepiej zabezpieczyć swoje szyki obronne. Żółto-czerwoni pozostali skoncentrowani do samego końca i już nie dali sobie wydrzeć jednobramkowego prowadzenia. Ten rezultat to świetna zaliczka przed rewanżowym spotkaniem, które zostanie rozegrane pod koniec listopada na Kolporter Arenie. Jedno jest pewne – w tym starciu czekają nas jeszcze emocje!
Kolejny mecz Korona rozegra w najbliższy poniedziałek. 30 października. Żółto-czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Początek spotkania o godz. 18.
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramka: Górski (45’)
Zagłębie: Polacek – Czerwiński (46’ Woźniak), Todorovski, Kopacz, Jach, Janoszka (46’ Matuszczyk) - Tosik, Jagiełło, Kubicki – Pawłowski (77’ Tuszyński), Świerczok
Korona: Alomerović - Rymaniak, Dejmek, Barry - Cvijanović, Kovacević (19’ Diaw) - Kosakiewicz, Cebula, Miś (65’ Jukić) - Górski, Soriano (70’ Argyris)
Żółte kartki: Jagiełło, Kopacz, Matuszczyk, Jach – Górski, Diaw, Argyris
Czerwona kartka: Kopacz (85’ - za dwie żółte)
fot. Tomasz Folta / PressFocus
Wasze komentarze
Bardzo dobry występ Misia, Alomerowica i Barrego.
Właściwie to trzeba wyróżnić cały skład Korony.
Wielki szacunek za ten mecz.
Mniej spektakularnie Miś i Kosa, ale bez wpadek.
Środek Cvija,Ryman,Cebul dziś opanowali środek i presing i doskok, odbiór i rozrzucenie do przodu i wyjście na pozycję fiu fiu. Szkoda Kovace bo dobrze to wyglądało przyjęcie ze zmianą kierunku i wjazd w połówkę i zrobienie przewagi.
Podsumowując jest alternatywa i personalna i taktyczna a przecież grali na wyjeździe z dobrą drużyną.
Po prostu chlopaki zagrali swoje i chwala im za to!!
Nie ma robic sensacji tylko chwalic postawe pilkarzy!
Pozdrawiam!