Zamierzchła historia jest bez znaczenia. W szatni jest atmosfera maksymalnego skupienia
Po wielkich emocjach związanych z Ligą Mistrzów, powraca PGNiG Superliga. I to tym razem nie mniej emocjonująca. W środowe, późne popołudnie, na parkiecie w Płocku odbędzie się pierwsza w tym sezonie ligowym „święta wojna” – Orlen Wisła Płock podejmie PGE VIVE Kielce.
W rozmowach z zawodnikami mistrzów Polski nie da się jednak nie wracać pamięcią do niedzielnego starcia z Węgrami. - Wciąż czujemy niedosyt, bo przecież straciliśmy punkt w ostatniej akcji - podkreśla Mariusz Jurkiewicz, rozgrywający drużyny. - Ale z naszej postawy może być... może nie zadowoleni, bo to zbyt duże słowo, ale na pewno czujemy, że idziemy w dobrym kierunku. Coraz lepiej wygląda zarówno gra obronna, jak i ofensywna. Wszystko powoli się zazębia. Mam nadzieję, że ta tendencja wzwyżkowa zostanie utrzymana.
REKLAMA
Docenili to także kibice, którzy choć czuli pewne rozczarowanie po ostatniej syrenie, to jednak docenili trud i zaangażowanie żółto-biało-niebieskich. W poprzednich spotkaniach Ligi Mistrzów reakcje były bardziej skrajne. - Sami po meczu z Flensburgiem, gdy daliśmy sobie odrobić sześciobramkową przewagę, mieliśmy do siebie pretensje. To nie powinno się zdarzyć. W niedzielę zagraliśmy jednak z jedną z najlepszych drużyn na świecie. I ta radość gości po końcowym gwizdku sugeruje, jak się innym zespołom gra w Kielcach. To było dla nas pozytywne, że tak zareagowali, wywożąc stąd tylko jeden punkt - przyznaje Jurkiewicz.
Dotąd, po spotkaniach w europejskich pucharach, zawodników PGE VIVE czekało łatwe spotkanie w lidze polskiej. Teraz będzie inaczej, a ekipa Talanta Dujszebajewa znów musi pokazać najwyższą klasę. W Płocku taryfy ulgowej z pewnością nie będzie.
Obie drużyny zmierzyły się ze sobą już raz w tym sezonie - w sierpniu. W finale towarzyskiego turnieju, Veszprem City Handball Festiwal górą byli kielczanie. Żółto– biało–niebiescy zwyciężyli 33:28.
„Nafciarze” w ten sezon weszli nie najlepiej. W lidze wprawdzie dotychczas wygrali wszystkie spotkania, ale na przykład Azoty Puławy pokonali dopiero po rzutach karnych. W regulaminowym czasie gry padł remis 24:24. Co więcej, w Lidze Mistrzów nie wygrali jeszcze żadnego meczu. Jedyny punt zdobyli na wyjeździe, remisując z HC PPD Zagrzeb.
- To jest drużyna, która występuje od wielu sezonów w Lidze Mistrzów i prezentuje odpowiedni poziom. Dodatkowy smaczek ma to, że jesteśmy największymi rywalami w kraju, dlatego jest to jeden z najważniejszych meczów w sezonie – mówi Jurkiewicz, były gracz ekipy z Płocka. - W Wiśle widać brak Żytnikowa, który stanowił o sile ofensywnej drużyny. Najsilniejsza broń pozostała jednak na tym samym poziomie - mocna bramka, twarda obrona i szybkie kontry, co zawsze cechowało drużynę "Nafciarzy".
Na sugestię, że w ostatnich meczach kielczanie zdominowali Wisłę, odpowiada, że to nie będzie miało znaczenia - To, co będzie się liczyło w Płocku, to tylko ten środowy wieczór. Ani ostatnie mecze, ani bardziej zamierzchła historia nie ma znaczenia. W szatni jest atmosfera maksymalnego skupienia, maksymalnej koncentracji. Zrobimy wszystko, żeby wygrać to spotkanie – tłumaczy rozgrywający mistrzów Polski.
Mecz Orlen Wisła Płock – PGE VIVE Kielce już w środę, 18 października, o godzinie 18:30 w Orlen Arenie w Płocku.
fot. Anna Benicewicz-Miazga