Farfocel Kiełpina, genialny Gostomski i rykoszet Jukicia. Korona pokonała Wisłę Płock!
To był przedziwny mecz. Pierwsza połowa ewidentnie na korzyść Wisły Płock, ale to jednak kielczanie schodzili na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. W drugiej części spotkania piłkarze Korony dołożyli jeszcze jednego gola i zapewnili sobie zwycięstwo 2:0. Największe brawa należą się jednak... bramkarzowi, Maciejowi Gostomskiemu, który miedzy słupkami dokonywał prawdziwych cudów!
Zestawiając skład na to spotkanie trener Lettieri miał poważny ból głowy. Miejsce na lewej stronie defensywy od pierwej minuty zajął Krystian Miś, a do pierwszego składu powrócili też Jacek Kiełb oraz Marcin Cebula.
REKLAMA
Od pierwszych minut to jednak goście pokazywali się z lepszej strony. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili już w 4. minucie, kiedy strzał głową Vareli zdołał wyciągnąć Gostomski. W tej sytuacji kielczanie mieli dużo szczęścia, gdyż była to doskonała okazja do objęcia prowadzenia przez przyjezdnych.
Kolejne minuty jeszcze bardziej uwydatniły przewagę płocczan. “Nafciarze” raz za razem coraz groźniej zagrażali bramce strzeżonej przez Gostomskiego. Gdyby nie świetna postawa bramkarza Korony, goście po pierwszym kwadransie spokojnie mogli prowadzić już co najmniej trzema bramkami.
Dwie minuty później z kolejną niebezpieczną kontrą wyszła Wisła. Oko w oko z Gostomskim stanął Michalak, ale górą po raz kolejny był “Gostom”.
Wówczas obudziła się Korona. Dośrodkowanie z bocznej strefy boiska efektownym strzałem z woleja kończył Jacek Kiełb, ale jego strzał zdołał odbić przed siebie Kiełpin. Uderzenie dobił do siatki jeszcze Soriano, jednak gol ten nie został uznany, ponieważ Włoch znajdował się na pozycji spalonej. W akcji zadziałał system VAR, który znacząco pomógł sędziemu w ocenie tej sytuacji.
Co nie udało się w 29. minucie, wyszło tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę spotkania. W 45. minucie mocny strzał z rzutu wolnego oddał Mateusz Możdżeń. Futbolówka leciała jednak wprost w ręce dobrze ustawionego Kiełpina, który zdecydowanie się w tej sytuacji nie popisał. Zamiast złapać piłkę, odbił ją tak nieudolnie, że osobiście skierował do siatki. Mimo słabszej gry, to właśnie żółto-czerwoni schodzili do szatni z podniesionymi głowami.
Ogromny błąd bramkarza wiślaków znakomicie podziałał na gospodarzy. Koroniarze wyszli na drugą część meczu pewni siebie, zaczęli dominować na boisku i kreować większą liczbę akcji na połowie przeciwnika.
Dłużni nie pozostawali także “Nafciarze”, który robili wszystko, aby odwrócić losy tego pojedynku. Kolejne akcje Vareli oraz Michalaka skutecznie były rozbijane przez defensywę kielczan. Po raz kolejny świetnie interweniował Gostomski, który w 69. minucie spotkania znów obronił sytuację sam na sam z Varelą.
Od tej pory kielczanie za wszelką cenę chcieli dowieźć korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego. Żółto-czerwoni skondensowali wszystkie siły na obronie, nie pozwalając gościom przedrzeć się pod bramkę Gostomskiego.
Skoncentrowana na defensywie Korona potrafiła po raz kolejny zaatakować dobrze dysponowanego dzisiaj przeciwnika. Po świetnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jacka Kiełba główkował Dejmek. Piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od nóg Ivana Jukicia i po raz drugi w tym spotkaniu trafiła do siatki płocczan. W tym momencie zagrał wskazywał już dwubramkowe prowadzenie gospodarzy, którzy z większym spokojem mogli wyczekiwać ostatniego gwizdka arbitra w tym spotkaniu.
Końcowe minuty to obraz bardzo dobrej gry Korony. Wiślacy popełniali dużo prostych, niewymuszonych błędów, które bezlistośnie próbowali wykorzystać żółto-czerwoni. Zagrożenie w doliczonym czasie gry zostało jednak skutecznie zażegnane przez defensorów płocczan. Końcowy wynik nie uległ już zmianie i finalnie to Korona dopisała sobie do konta kolejne trzy, cenne ligowe punkty!
Następny mecz Korona rozegra w przyszły piątek, 20 października. Żółto-czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze (godz. 20.30).
Korona Kielce - Wisła Płock 2:0 (1:0)
Bramki: Możdżeń (45'), Jukić (79')
Korona: Gostomski - Rymaniak, Kovacević, Diaw, Miś (70' Kosakiewicz) - Cebula, Żubrowski, Możdżeń, Cvijanović (67' Dejmek), Kiełb - Soriano (78' Jukić)
Wisła: Kiełpin - Stefańczyk, Łasicki, Sielewski, Reca - Michalak (69' Stilić), Furman, Szymański (78' Biliński), Varela (83' Piątkowski), Merebashvili - Kante
Widzów: 6069
Wasze komentarze
WSZYSCY DO ZABRZA
Dziś Gostom fantastycznie, kompletnie nie przekonał mnie Miś, trener kazał mu chodzić do przodu a tu straty w środku i Misia nie ma w obronie, wsadzał na konia Żubra, Diawa, szybki Michalak go objeżdżał, nie blokował wrzutek. Soriano też bez fajerwerków, ale z nim trzeba grać na ścianę, on lepiej się żachowuje tyłem do bramki. Rymaniak dziś krył na radar, mieszał go Gruzin. Cwijanowić dziś słabiej, Cebul nijaki.
Pierwszy raz w środku nie przeważaliśmy, Wisła szybciej grała. Dziś wygrał mecz Gostom i stałe fragmenty.