Każdy nasz mecz, powinien wyglądać jak ten. Pokazaliśmy charakter
Pewność siebie i koncentracja – to dwa słowa klucze, jakimi można opisać wtorkowy pojedynek w wykonaniu szczypiornistów PGE VIVE Kielce z Górnikiem Zabrze. Mistrzowie Polski zdecydowanie pokonali dotychczasową drugą siłę PGNiG Superligi i tym samym jeszcze bardziej umocnili się na prowadzeniu w ligowej tabeli. Zarówno trenerzy, jak i zawodnicy obu drużyn podkreślali po spotkaniu, że są zadowoleni z widowiska oraz postawy swoich drużyn.
- Wiedzieliśmy, że musimy mocno zacząć. Wszyscy zapowiadali, że będzie to mecz na szczycie, ale my nie zwracaliśmy na to uwagi. Zdawaliśmy sobie również sprawę z tego, że musimy zagrać z dużym zaangażowaniem i to nam się udawało. Biegaliśmy do kontry, ale nowością była dla nas gra przeciwko obronie 4-2. Z drugiej strony nie mieliśmy jednak za dużo czasu, by popracować nad atakiem – podsumował mecz Mariusz Jurkiewicz.
REKLAMA
- W dalszym ciągu ćwiczymy naszą defensywę 5-1 i coraz lepiej nam to wychodzi. Pracujemy nad tym elementem na treningu, ale boiskowa praktyka dodaje nam pewności siebie. Dzięki temu rozumiemy się coraz lepiej i mam nadzieję, że niebawem będzie to funkcjonowało bez zarzutów – dodał.
W końcowych minutach spotkania na parkiecie było dużo nerwowości. Piłkarze nie stronili od agresywnej gry i fauli. - Zupełnie niepotrzebne były te przewinienia w końcówce. Czym innym jest walka bark w bark, jest to sport kontaktowy, więc w związku z tym nie mamy nigdy pretensji, natomiast w tych sytuacjach faule były niepotrzebne. Nie godzimy się na to, aby zrobić komuś krzywdę. To zrozumiałe, że każda drużyna chce walczyć do końca o jak najlepszy wynik, ale to nie było konieczne. Mamy przed sobą bardzo długi sezon, w trakcie którego będziemy potrzebowali każdego zawodnika – ocenił rozgrywający.
Mimo wysokiej porażki, powodów do niezadowolenia nie miał także szkoleniowiec przyjezdnych, Rastislav Trtik: - Myślę, że generalnie zagraliśmy bardzo dobrze, ale PGE VIVE to inna liga. Przed spotkaniem myślałem nad tym, że jak przegramy dziesięcioma bramkami, to będzie sukces. W ostatnich czterdziestu sekundach straciliśmy głowy, ale gra nie była zła. Rywale wykorzystali nasze błędy, a moi zawodnicy wystąpili z ogromnym respektem, bo na co dzień nie mamy możliwości gry z tak jakościowym przeciwnikiem. Nie oczekiwałem zwycięstwa, więc jestem relatywnie zadowolony. W końcówce zawodnikom udzieliły się emocje, ale na pewno żaden z moich graczy nie chciał nikomu zrobić krzywdy – podsumował.
Żółto-niebiescy musieli sobie radzić w tym spotkaniu bez kilku kluczowych zawodników. Oprócz wcześniej kontuzjowanych Deana Bombaca i Filipa Ivicia nie zagrali także Alex Dujszebajew i Manuel Strlek. Z powodu dużych problemów kadrowych trener Dujeszajew musiał mocno rotować składem. - Cieszę się, że graliśmy bardzo dobrze w obronie. W ataku ciężko było grać bez jednego lewoskrzydłowego, a na prawej połówce bez jednego leworęcznego, więc tym bardziej dziękuję Karolowi Bieleckiemu i Mariuszowi Jurkiewiczowi za pomoc – mówił po meczu szkoleniwoiec.
- Nie mieliśmy dużo czasu na przygotowanie się do tego meczu, w poniedziałek mieliśmy trening regeneracyjny, dlatego jeśli dzisiaj coś nie wyszło w ataku, to biorę za to odpowiedzialność. W kolejną niedzielę będziemy mieli już więcej sił – zaznaczył trener.
Wtórował mu również rozgrywający PGE VIVE, Uros Zorman. - Myślę, że każdy mecz powinien wyglądać dokładnie tak, jak ten. Po ostatnim spotkaniu chcieliśmy pokazać więcej zaangażowania i koncentracji. Ostatnio roztrwoniliśmy wysokie prowadzenie i straciliśmy punkt. Po czterdziestu ośmiu godzinach trudno było zregenerować się na mecz z Zabrzem, ale pokazaliśmy charakter i zasłużenie wygraliśmy to spotkanie – skwitował zawodnik.
Kolejny mecz Mistrzowie Polski rozegrają w niedzielę. W ramach Ligi Mistrzów we własnej hali podejmą Telekom Veszprem. Początek starcia o godz. 19:00.
fot. Anna Benicewicz-Miazga