Mistrzowie Polski stają przed dużym wyzwaniem. Liga Mistrzów znowu w Kielcach
Piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów są bardzo nieprzewidywalni. Najpierw w słabym stylu przegrali z Mieszkowem Brześć, by później, poprzez świetną grą i wysokie zwycięstwo, zrehabilitować się w meczu z THW Kiel. Niestety, demony pierwszej serii meczów wróciły z powrotem w ubiegłym tygodniu, gdy mistrzowie Polski ulegli Celje. Teraz czeka ich kolejne trudne wyzwanie, bowiem już w niedzielę w Hali Legionów zmierzą się z SG Flensburg-Handewitt.
- Bardzo sobie życzę, abyśmy zagrali tak jak w meczu z Kielem, choć w mojej opinii Flensburg to mocniejszy zespół. Nasi przeciwnicy grają bardzo stabilną piłkę ręczną, mają dużą rywalizację i wyrównany poziom na wielu pozycjach, a także bramkarza, który jest obecnie w świetnej dyspozycji. Jestem przekonany, że dobrze przygotujemy się do tego spotkania, ale na pewno nie będzie to łatwy mecz. Ich ostatnie starcia w Bundeslidze oraz w Lidze Mistrzów pokazały, że nie wolno ich lekceważyć. To bardzo dobra ekipa, choć przez wielu fachowców niedoceniana – mówi przed meczem prawy rozgrywający kieleckiego zespołu, Krzysztof Lijewski.
REKLAMA
Bardzo mocnym punktem najbliższych rywali PGE VIVE jest szwedzki bramkarz Mattias Anderson. - To zawodnik, który trzyma bardzo wysoki poziom przez kilka ostatnich sezonów, jest ogromną ostoją swojej drużyny. Jeśli bramkarz broni w sytuacjach teoretycznie nie do obronienia, to bardzo dobrze działa to na zespół i pomaga przede wszystkim mentalnie. Mam nadzieję, że uda nam się go w niedzielę zatrzymać – ocenia były reprezentant Polski.
Jakiego meczu możemy spodziewać się tym razem? - Każdy wie, że w tym roku nie gramy dobrze na wyjeździe, ale my o tym nie chcemy myśleć. Myślimy o tym, że w domu więcej meczów wygrywamy niż przegrywamy. Dużym atutem będzie przede wszystkim wsparcie naszych kibiców. Mocno na nich liczymy – odpowiada trener gospodarzy, Talant Dujszebajew.
Szkoleniowiec mistrzów Polski nie spodziewa się jednak łatwego pojedynku. - Flensburg już nie raz pokazał, że jest w stanie zagrać na bardzo wysokim poziomie, bo w każdym meczu walczą do ostatniej sekundy spotkania. Dotychczas wygrali dwa mecze w Lidze Mistrzów, m.in pokonali faworyzowany zespół PSG, a w Veszprem przegrali tylko jedną bramką. W Bundeslidze potrafili wygrać nawet z Rhein-Neckar Lowen, a to bardzo dobrze świadczy o tej drużynie – stwierdza Dujszebajew.
Klasę przeciwnika docenia też Lijewski. - Oglądałem ich mecz przeciwko Veszprem, który ostatecznie przegrali w końcówce mimo, że praktycznie cały mecz prowadzili. Oni biegali jak szaleni, narzucili przeciwnikowi bardzo wysokie tempo. Graliśmy już z Flensburgiem kilkakrotnie, ale za każdym razem te spotkania były bardzo wyrównane. Teraz po raz kolejny spotkają się drużyny, które grają na podobnym poziomie, więc o zwycięstwie zadecydują detale. Mam nadzieję, że to jednak my okażemy się mocniejsi – kwituje “Lijek”.
Rozgrywający mistrzów Polski zwraca też uwagę na różne warianty taktyczne gry w obronie, jakie w ostatnim czasie często proponuje trener Dujszebajew. - Szkoleniowiec chce mieć przygotowane różne warianty gry, nie tylko pod najbliższego przeciwnika, ale również na przyszłość. Ostatnio bardzo intensywnie trenujemy obronę w ustawieniu 5-1, po to, aby wdrożyć ją w meczu, gdyby nie szła nam gra w systemie 6-0. Oczywiście, w tym drugim ustawieniu broni się dużo łatwiej. Parę razy próbowaliśmy już grać 5-1 w meczach, ale wychodziło nam to z różnym skutkiem. Potrzebujemy jeszcze więcej zgrania, tym bardziej, że mamy wielu nowych zawodników na tych newralgicznych pozycjach – podsumował Lijewski.
W starciu z Niemcami z powodów zdrowotnych na pewno nie wystąpią Filip Ivić i Dean Bombac. Obu zawodników może czekać nawet dłuższa, kilkutygodniowa przerwa od gry. Wszystko będzie zależało od diagnozy lekarzy. Ligowego meczu w Elblągu nie dokończył też Lijewski, który przedwcześnie opuścił boisko z powodu wybitego palca, ale jego występ w Lidze Mistrzów nie jest zagrożony.
Początek meczu PGE VIVE - SG Flensburg-Handewitt w najbliższą niedzielę, o godz. 15:00.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze