W szatni padły ostre słowa. Zagraliśmy słaby mecz
W niedzielny wieczór zagrali kosmicznie. Piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce wysoko, bo 32:21 (18:11), pokonali trzecią drużynę niemieckiej Bundesligi zeszłego sezonu – THW Kiel. Wprawdzie rywale z Niemiec pogrążeni są w kryzysie, ale wciąż są potęgą europejskiej piłki ręcznej. Po „meczu tygodnia EHF” najlepszym zawodnikiem spotkania został Sławomir Szmal.
- Przez całe 60 minut było widać koncentrację, zaangażowanie i walkę. Pierwszy raz w sezonie zagraliśmy obroną 5-1, czym zaskoczyliśmy Kilonię. Świetnie w defensywie spisywał się Marko Mamic. Bardzo dobrze grał blokiem. Oczywiście, po meczu w Brześciu w szatni padły ostre słowa, ale zagraliśmy wtedy słaby mecz. Dziś zagraliśmy dobrze i cieszy wygrana we własnej hali, bo grupa jest ciężka i trzeba zdobywać punkty przed własną publicznością – powiedział kielecki bramkarz.
REKLAMA
- Dziś jestem zadowolony z każdego aspektu gry. Trudno, żeby po takim meczu nie być w pełni usatysfakcjonowanym. Wiem, że THW ma teraz swoje problemy, ale to wciąż jedna z najlepszych drużyn na świecie. Nie cieszą mnie ich kłopoty, ale odnieśliśmy dziś bardzo ważne zwycięstwo – wtórował mu trener Talant Dujszebajew.
- Chciałbym pogratulować zespołowi i naszym kibicom. To niesamowite grać dla nich w tej hali. Są naszym ósmym zawodnikiem! Zagraliśmy dzisiaj doskonały mecz w obronie i myślę, że byliśmy po prostu świetnie przygotowani taktycznie. Wygraliśmy pierwszy mecz w Lidze Mistrzów, ale musimy pozostać skoncentrowani, ponieważ za chwilę mamy spotkanie w polskiej lidze, a zaraz potem wyjazd do Celje – dodawał Blaz Janc, prawoskrzydłowy PGE VIVE.
- Nie pamiętam, bym tak wysoko wygrał z niemiecką drużyną, ale to tak naprawdę nieważne. Ważne, że zdobyliśmy dwa punkty. Bardzo mnie cieszy, że pokazaliśmy charakter i zrobiliśmy duży krok do przodu w porównaniu z tym, co było w Brześciu. Pokazaliśmy, że umiemy grać, także z tymi najlepszymi drużynami. Wydaje mi się, że te dwa mecze pokazały, że nasze błędy wynikają z braku koncentracji. Dzisiaj byliśmy maksymalnie skupieni i wygraliśmy – podkreślał Uros Zorman, rozgrywający kieleckiej drużyny.
- Na pewno pod każdym względem dziś przeważaliśmy, taki mecz na pewno cieszy. Obrona, atak, bramka, wszystko nam bardzo dobrze wychodziło, ale to tylko jeden mecz. Mamy bardzo szeroką ławkę, więc zmiany po piętnastu minutach dają taki efekt, że wchodzi kolejna siódemka głodna gry, która robi swoje i stąd taki wynik. Na pewno nasza gra 5-1, którą trenowaliśmy przez ostatnie dni, przyniosła nam efekt, jakiego oczekiwaliśmy. Chodziło o to, by Zarabec nie mógł pokazać swoich walorów, czyli szybkości i to nam się udało, a skrzydła rzuciły sobie swoje bramki, najważniejsze, że w środku było mocno i agresywnie. Musimy być spokojni, bo przed nami kolejne. Cele i marzenia są wielkie. Robiliśmy swoje, przychodziliśmy na treningi, pracowaliśmy, wierzyliśmy, że w końcu forma przyjdzie i tak się dzisiaj stało. Zagraliśmy tak, jak potrafimy, teraz musimy tę wysoką formę utrzymać przez dłuższy czas – zaznacza Michał Jurecki, kapitan mistrzów Polski.
Do gry w PGNiG Superlidze zawodnicy PGE Vive wrócą już w najbliższy wtorek, gdy we własnej hali podejmą MKS Piotrkowianin Piotrków Trybunalski. Swój następny mecz w Lidze Mistrzów kielczanie zagrają w niedzielę. Na wyjeździe zmierzą się z Celje Pivovarna Lasko.
Źródło: własne, kielcehandball.pl
fot. Anna Benicewicz-Miazga