Jestem antybohaterem. Przepraszam sztab, drużynę, kibiców
Po bardzo wyrównanym meczu, Korona ostatecznie uległa w piątkowy wieczór Lechowi Poznań 0:1. Kielczanie mieli kilka sytuacji do wyrównania, a najlepszą z nich zmarnował w 54. minucie Jacek Kiełb. Pomocnik egzekwował rzut karny, ale jego intencje doskonale wyczuł Matus Putnocky i zdołał odbić strzał "Ryby".
- Oczywiście mam do siebie pretensje za ten przestrzelony karny, teraz w jakiś sposób będę to przeżywał. Jestem antybohaterem, przepraszam sztab, drużynę. Olbrzymie przeprosiny należą się również dla kibiców, szczególnie dla tych, którzy dzisiaj przyjechali do Poznania. Gdybym strzelił, to pewnie dowieźlibyśmy ten remis do końca - gorzko oceniał po końcowym gwizdku Kiełb.
REKLAMA
- Mam nadzieję, że szybko się z tego podniosę. Przed nami kolejny dwumecz z Wisłą Kraków. Nie mogę się tym załamywać, bo zaraz są następne mecze, a nie jestem pierwszym, który nie strzelił karnego - dodał pomocnik.
Podchodząc do "jedenastki", Kiełb był rozpraszany przez pomocnika Lechitów, Łukasza Trałkę. Czy to miało duży wpływ na zmianę jego decyzji? - Nie, nic nie usłyszałem, bo stanął na przeciwko mnie Mateusz Możdżeń i go zagłuszył. Poprzednio też podchodził, próbował rozpraszać, ale ja absolutnie nie zwracam na to uwagi, koncentruję się tylko na karnym. Nie było czegoś takiego, co by mnie wybiło z rytmu, po prostu sam źle uderzyłem tego karnego. Oglądałem ostatnie mecze Lecha. Poprzednio Putnocky poszedł w drugi róg, ale dostał piłkę po rękach. Ja też praktycznie od początku trzymałem tę stronę... Szkoda, ładnie wyciągnął ten strzał. Mam jednak też świadomość, że to było złe uderzenie. Raz się jest na górze, ja teraz jestem na dole. Kwestia tego, jak się z tego podniosę - analizował Kiełb.
Przestrzelony rzut karny nie był jednak jedyną okazją kielczan w tym spotkaniu. Koroniarze spokojnie mogli pokusić się o strzelenie wyrównującej bramki. - Drugą połowę zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Lech myślał, że siądziemy z tyłu i będziemy grać w defensywie, czekając na kontrę. My jednak zaczęliśmy dużo lepiej organizować się w środku pola i stwarzaliśmy sytuacje. Szczególnie zaczęliśmy napierać na Lecha po tym karnym. Szkoda, bo wystarczyło zakończyć to bramką, a wtedy mogło by się skończyć zupełnie inaczej - powiedział "Ryba".
Z powodu braku w kadrze nominalnego napastnika, to właśnie Kiełb wystąpił w tym spotkaniu na "dziewiątce" - Nie ma co się teraz już nad tym rozmyślać, że kogoś brakowało, że mamy małe urazy. Tak naprawdę nie byłoby tego tematu, gdybym strzelił karnego, dziś to ja jestem antybohaterem - podsumował Kiełb.
Wasze komentarze