Powinienem zacząć dzisiaj liczyć od dwóch. Takiej dominacji jeszcze nie było
W meczu 8. kolejki Lotto Ekstraklasy Korona Kielce pokonała 1:0 Sandecję Nowy Sącz. Dzięki tej wygranej, żółto-czerwoni z dorobkiem 11 punktów awansowali na 8. pozycję w ligowej tabeli. Dzisiejsi rywale kielczan znajdują się o jedną lokatę niżej. - Takiej dominacji przeciwnika w tym sezonie z naszej strony jeszcze nie było - mówił po spotkaniu Mateusz Możdżeń.
Zwycięstwo 1:0 cieszy, ale z pewnością mogło być ono bardziej okazałe. Kielczanie stworzyli sobie wiele dogodnych sytuacji, które jednak nie przełożyły się na bramki. - Zdecydowanie tak jest. Przede wszystkim szkoda moich sytuacji. Spokojnie mogłem dzisiaj zacząć liczyć od dwóch i nikt nie mógłby mi powiedzieć, że nie mam racji. Albo był słupek, albo nie trafiłem w bramkę, albo niepotrzebnie się napiąłem, zamiast spokojnie wykończyć kolejną sytuację... - wyliczał po końcowym gwizdku Możdżeń.
- Z drugiej strony, z dużą łatwością stwarzaliśmy sobie wiele klarownych sytuacji. Cieszymy się z trzech punktów, ale też patrzę na to z dystansem, bo spokojnie mogłem strzelić bramkę i wówczas cieszyłbym się jeszcze bardziej - dodaje pomocnik Korony.
REKLAMA
Po raz kolejny dały o sobie znać problemy ze skutecznością. Dogodne sytuacje marnowali również inni zawodnicy Korony: Michal Gardawski, Elia Soriano, a także Maciej Górski. Czy problemy z wykańczaniem akcji to pięta achillesowa Korony? - Można tak powiedzieć. Rzeczywiście od początku sezonu tak to wygląda, że potrafimy sobie stwarzać sytuacje. Kilkakrotnie udawało nam się strzelać bramki, ale nie zdobywaliśmy kompletu punktów, tak było np. z Jagiellonią, gdzie nam zabrakło dosłownie minutki do pełni szczęścia. Zarówno ja, jak i inni musimy się uderzyć w pierś i wziąć to na siebie, bo faktycznie tej skuteczności nie ma - ubolewa Możdżeń.
Po chwili jednak dodaje: - Dzisiaj wszystko kończy się szczęśliwie. Mamy sześć punktów w dwóch meczach, więc to na pewno buduje.
Kolejne spotkanie Korona rozegra na wyjeździe z Lechem Poznań. Tam o sytuacje może być znacznie trudniej, więc i skuteczność powinna być lepsza. - Oczywiście. Ostatni mecz w Poznaniu pokazał jednak, że potrafiliśmy sobie stworzyć sporo sytuacji na tak trudnym terenie, a ja sam nawet strzeliłem tam bramkę. Był też mecz w Kielcach za trenera Wilmana, gdzie rywale szybko dostali czerwoną kartkę i skończyło się 4:1 dla nas. Fajnie byłoby podtrzymać tę dobrą passę meczów z Lechem. Nasi rywale mają jeszcze przed sobą swój mecz w tej kolejce (Lech zmierzy się w niedzielę z Pogonią Szczecin - przyp. red.), więc zobaczymy jak to będzie. Nikt nie wie co się wydarzy, mogą mieć jakieś problemy kadrowe, z kartkami. My na razie cieszymy się jeszcze z dzisiejszego zwycięstwa, a od jutra już myślimy o Lechu. Wygraliśmy dwa ostatnie mecze, więc pojedziemy tam pewni siebie - skwitował były gracz Kolejorza.
Wasze komentarze