Były piłkarz Korony Kielce dziś gra w... Hong Kongu i jest modelem
W Kielcach spędził łącznie 2,5 roku. W ekstraklasie rozegrał jednak niewiele, bo raptem 9 spotkań w żółto-czerwonych barwach. Najwięcej z nich, dokładnie pięć, w rundzie jesiennej sezonu 2012/13, gdy zespół prowadził Leszek Ojrzyński. Jego następca, Jose Rojo Martin postawił na niego czterokrotnie, ale już Ryszard Tarasiewicz zupełnie nie widział tego zawodnika w składzie. Dlatego latem 2014 roku opuścił kielecką drużynę.
Aleks Szlakotin, bo o nim mowa, swoją karierę w Polsce rozpoczynał dokładnie siedem lat temu w Zagłębiu Sosnowiec, dokąd trafił z Czornomorca Odessa. Po półtora roku spędzonym w województwie śląskim, zasilił szeregi żółto-czerwonej drużyny. Głównie ze względu na silną rekomendację uzyskaną przez ówczesnego trenera bramkarza w Koronie, Macieja Szczęsnego.
REKLAMA
Ciekawie wyglądała jego dalsza kariera. Przez rok pozostawał bezrobotny. Potem podpisał kontrakt z portugalskim CF Uniao Madeira, ale z jego występów w tym zespole nic nie wyszło. Bramkarz nie otrzymał wizy, przez co nie mógł zadebiutować w Segunda B (druga klasa rozgrywkowa w tym kraju).
Pracę znalazł dopiero w listopadzie 2016 roku. Szlakotin za chlebem powędrował jednak aż do Hong Kongu. Ukrainiec trafił do zespołu Dreams Sports Club (wcześniejsza nazwa: Biu Chun Glory Sky). Tam, mimo sporej konkurencji o miejsce w składzie (aż pięciu golkiperów w kadrze drużyny), szybko wygrał rywalizację i został bramkarzem nr 1.
W trakcie rozgrywek był kilkakrotnie uznawany za najlepszego golkipera i piłkarza kolejki (był zresztą nominowany także w kategoriach najlepszego bramkarza i MVP sezonu). Jego pewna i stabilna gra nie pozostała niezauważona przez inne kluby. Dobre występy zaowocowały transferem do jednego z najbardziej popularnych zespołów w Hong Kongu, o doskonale kojarzącej się na całym świecie nazwie: Rangers. Barwy tej drużyny zasilił na początku lipca tego roku.
- Jaki jest poziom ligi? To bardzo trudne pytanie, a każdy mnie o to pyta - mówi Szlakotin w wypowiedzi dla rosyjskiego portalu sports.ru. - Nie da się opisać tego w jednym zdaniu. Tutaj wszystko jest bardzo specyficzne. To jest esencja piłki nożnej w Azji. Patrząc z boku - wydaje się, że wszystko jest łatwe i proste. Kiedy wchodzisz do środka, rozumiesz, że wcale tak nie jest. Wszystko dlatego, że istnieją bardzo surowe ograniczenia. Jednocześnie na boisku może przebywać 3-4 zawodników spoza kraju. Azjatyccy piłkarze (z wyjątkiem Japonii, Korei i Australii) grają na tym samym poziomie, i nie jest on zbyt wysoki. Nam, pozostałym 3-4 piłkarzom gra bardzo ciężko. Można powiedzieć, że lokalny poziom piłki nożnej jest niższy niż europejski. Ale gra w Hong Kongu jest trudniejsza niż w Europie – zaznacza.
Co ciekawe, Szlakotin spełnia się nie tylko w roli piłkarza, ale również modela. Choć, jak zaznacza, traktuje to wyłącznie jako hobby. - To zupełnie nie koliduje ze sportem – podkreśla.
Jak akcentują korespondenci sports.ru, bramkarz m.in. dzięki temu zyskał ogromną popularność w Azji. A fani Rangers wierzą, że z nim między słupkami będą w stanie sięgnąć po mistrzostwo ligi.
Źródło: własne, sports.ru
Wasze komentarze