Marković już oficjalnie w Vardarze! Serb: "W Koronie było..."
W Kielcach spędził 4,5 roku. Odchodząc z zespołu i żegnając się z drużyną miał łzy w oczach. Dziś został zaprezentowany jako nowy zawodnik mistrza Macedonii, Vardaru Skopje. Teraz przed nim nowe cele i wyzwania. W barwach nowego klubu będzie miał okazję zmierzyć się w europejskich pucharach z najlepszymi drużynami starego kontynentu. O nowym zespole, okresie po rozstaniu z Koroną, macedońskiej lidze, a także przywiązaniu do Kielc i Korony opowiada były zawodnik złocisto-krwistych, Vanja Marković.
W piątek podpisałeś kontrakt z Vardarem Skopje, dziś zostałeś oficjalnie przedstawiony. Co skłoniło cię do podjęcia takiej decyzji?
- Przede wszystkim dużą motywacją był dla mnie fakt, że Vardar to najbardziej utytułowany klub w Macedonii. Co roku ma możliwość gry w eliminacjach Ligi Mistrzów albo Ligi Europy. W tym roku drużyna także zakwalifikowała się do fazy grupowej LE. Już niebawem będę miał okazję zagrać w europejskich pucharach i to było dla mnie najważniejsze.
Brałeś pod uwagę też fakt, aby być bliżej ojczyzny i rodzinnego domu?
- Nie, to nie był najistotniejszy czynnik. Mieszkam już długo poza domem, wyjechałem z Serbii jako młody chłopak i szybko musiałem się nauczyć odpowiedzialności. Nie mam zatem z tym problemu. Oczywiście cieszę się jednak, że będę bliżej rodziny. Dzięki temu bliscy będą mogli częściej oglądać mnie podczas spotkań.
REKLAMA
Nie martwiłeś się, że te poszukiwania nowego klubu trwały tak długo?
- Mogłem podpisać kontrakt z nowym klubem w tym samym dniu, w którym rozwiązałem umowę z Koroną. Mogłem też zaryzykować i czekać na coś lepszego. Tak też zrobiłem. Chciałem trochę więcej odpocząć, bo to był długi i ciężki sezon. Czekałem, czekałem i opłaciło się, więc ostatecznie nie żałuję, że tak długo to trwało.
Głośny był temat twoich przenosin do Grecji. Co wówczas stanęło na przeszkodzie?
- Dostałem ofertę trzyletniego kontraktu. Poleciałem zobaczyć miasto i klub, ale nie zdecydowałem się tam zostać. Liczyłem, że dostanę jeszcze lepsze propozycje. Poza tym, to był dopiero początek okienka transferowego i jeszcze wiele mogło się wydarzyć.
Jesteś zadowolony z wyboru nowego klubu?
- Teraz oczywiście nie żałuję. Ale nie ukrywam, że były takie momenty, kiedy myślałem, że lepiej było zostać w Grecji, bo byłaby to dla mnie lepsza decyzja. To było tak z miesiąc temu...
Jakie pierwsze wrażenie zrobił na tobie Vardar?
- Klub jest bardzo dobry. Mają doskonałe zaplecze treningowe, nową bazę treningową. W ostatnich kilku dniach drużyna miała wolne, więc jeszcze nie uczestniczyłem w zajęciach. Dopiero jutro odbędę pierwszy trening z drużyną (rozmawialiśmy w niedzielę - przyp. red.).
Powiedz, jak z twoim przygotowaniem fizycznym? Nie brałeś udziału w okresie przygotowawczym z nowym klubem, a rozgrywki ligowe w Macedonii już się rozpoczęły.
- Rzeczywiście, przez chwilę pomyślałem, że dłuższy czas nie byłem w regularnym treningu i faktycznie mogę mieć problem z formą fizyczną. Rozgrywki już się zaczęły, ale za nami raptem dwie kolejki. Sezon dopiero się rozkręca. W świetnej formie na pewno nie jestem, ale spokojnie - mam czas, żeby odpowiednio się przygotować. Teraz jest przerwa na kadrę i muszę ten czas dobrze wykorzystać, aby wrócić do dobrej dyspozycji. Myślę, że będę gotowy już na mecz z Zenitem (14 września, mecz w LE - przyp. red.).
Jak oceniasz konkurencję w zespole na twojej pozycji?
- Klub sprzedał zawodnika, który grał na mojej pozycji i dlatego musiał kogoś znaleźć w jego zastępstwo. Odszedł niedawno, kontrakt z nowym klubem podpisał tuż po meczu z Fenerbahce Stambuł (Vardar wyeliminował Turków w ostatniej rundzie el. LE - przyp. red.). Zrobiło się wolne miejsce, więc jestem. Jeśli chodzi o konkurencję - nie ma nas dużo, w środku pola może grać 3 graczy, a w formacji, jaką preferuje trener, są dwa miejsca w składzie na tę pozycję. Obserwując kolegów w meczach nie ma co ukrywać - są bardzo dobrzy. Czeka mnie rywalizacja o miejsce w składzie, ale ja się nie poddaję, chcę walczyć o swoje.
Jesteś w Macedonii dopiero kilka dni. Możesz już coś powiedzieć na temat tamtejszej ligi? Jak ją oceniasz w porównaniu do polskiej ekstraklasy?
- Liga jest słabsza niż polska. Boiska są dużo gorsze i przede wszystkim nie ma aż tylu ludzi na stadionach. To zainteresowanie piłką jest zdecydowanie mniejsze. Vardar jest jednak bardzo mocną drużyną. W ostatnich 6 latach byli pięciokrotnie mistrzem kraju. To jest to, na co nie mogłem liczyć w Polsce. Sama liga nie jest jednak mocna.
Jesteście już po losowaniu fazy grupowej Ligi Europy. Przed wami trudna rywalizacja w grupie. Zagracie z Zenitem St. Petersburg, Realem Sociedad i Rosenborgiem Trondheim. Jak oceniasz to losowanie?
- Trzymałem kciuki, żebyśmy wylosowali jak najlepsze drużyny, typu Arsenal czy Everton. Grupa jest mocna, ale nie jest najgorzej. Na pewno będziemy chcieli w niej powalczyć. Okazja zagrać przeciwko najlepszym europejskim drużynom, to pragnienie każdego zawodnika. Marzyłem o Anglii, żeby sprawdzić się na tle najmocniejszych europejskich zespołów, zagrać na fantastycznych stadionach. Nie udało się, ale jest Rosja czy Hiszpania. Nie ma co ukrywać, też jest fajnie.
Śledzisz dalsze losy Korony?
- Oczywiście!
Powiedz, jak oceniasz grę zespołu w pierwszych meczach nowego sezonu?
- To jest całkiem nowa drużyna, zaszło wiele zmian: jest nowy właściciel, nowy trener, wielu nowych zawodników. Ale zostali też gracze, którzy grali już wcześniej: "Ryman"," Żuber", "Możdżu", Nabil - oni trzymają ten zespół. Podoba mi się gra drużyny w tych pierwszych meczach. Brakowało trochę farta, ale dobrze, że wczoraj udało się wygrać (rozmawialiśmy w niedzielę, po meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza - przyp. red.).
To już tak na koniec - spędziłeś w Kielcach 4,5 roku, żegnałeś się z drużyną ze łzami w oczach. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten czas spędzony w Koronie?
- Zajebiście! Czekam tylko na kilka dni wolnego, żeby tam pojechać. Mam w Kielcach swoją dziewczynę, a także mieszkanie. Pobyt w Koronie to był najlepszy czas w moim życiu. Zawsze starałem się dawać z siebie sto procent na boisku. Życzę Koronie powodzenia, cały czas kibicuję im w lidze.
Teraz, po wyjeździe z Polski, na pewno mniej będziesz używał już języka polskiego. Jesteś jednak blisko związany z krajem, pewnie naszego języka szybko nie zapomnisz.
- Na pewno nie zapomnę. Codziennie rozmawiam z dziewczyną, więc nie ma przebacz. Nie mam innego wyjścia.
Rozmawiał Mateusz Kaleta
Wasze komentarze