Te gwizdy w kierunku Górskiego nie były w porządku. On bardzo haruje dla zespołu
W meczu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy Korona Kielce uległa Jagielloni Białystok 2:3. Po tym spotkaniu, żółto-czerwoni z dorobkiem 5 punktów plasują się na 9. pozycji w ligowej tabeli. Jagiellonia ma 12 "oczek" i zajmuje pozycję wicelidera.
Końcowy wynik z pewnością nie odzwierciedla przebiegu niedzielnej potyczki. To Korona była stroną dominującą, stworzyła sobie więcej dogodnych sytuacji do strzelenia gola, jednak to białostoczanie wrócili do domu z kompletem punktów. Mimo porażki, podopieczni Gino Lettieriego pokazali w tym spotkaniu charakter. Złocisto-krwiści dwukrotnie przegrywali, by potem dwukrotnie doprowadzić do remisu. Mieli nawet szanse ten mecz wygrać, jednak o końcowym rezultacie zadecydowało pechowe trafienie samobójcze Kena Kallaste w doliczonym czasie gry.
Kluczowym momentem spotkania był zmarnowany tuż przed przerwą przez Nabila Aankoura rzut karny. - Można gdybać, co by było jakbyśmy wykorzystali "jedenastkę". Niestety, taka jest piłka. Nabil jeszcze nam pomoże, nie skreślajmy go. Cały zespół ciężko pracował w tym spotkaniu. Jagiellonia się mocno cofnęła i to też nam na pewno nie ułatwiło gry. Bardzo starał się również Maciek Górski. Na pewno był już zmęczony pod koniec, zagrał kilka piłek niedokładnych, ale te gwizdy w jego kierunku były nie w porządku. On bardzo haruje dla zespołu. Myślę, że jedna bramka pozwoliłaby mu nabrać większej pewności siebie i rozwiązałaby problemy ze skutecznością - ocenia Bartosz Rymaniak.
To właśnie kapitan Korony został wybrany najlepszym zawodnikiem tego spotkania. Strzelił bramkę, wywalczył rzut karny, bardzo pewnie grał również w defensywie. - Cały zespół zagrał dziś tak, że dobrze się go oglądało. Nieważne kto strzela bramki, kto asystuje. Najbardziej szkoda jednak tych punktów. Po dwóch strzelonych bramkach nie powinno się przegrywać. Sami jednak oddaliśmy tą wygraną Jagiellonii. Musimy się uderzyć w pierś i zastanowić się, czego nam jeszcze brakuje, aby takie mecze wygrywać - dodaje spotkanie obrońca Korony.
- Taki mecz długo siedzi w człowieku. Każdy go rozpamiętuje, pluje sobie potem w brodę. Było bardzo blisko, aby osiągnąć dzisiaj sukces. Zaważyły indywidualne błędy, było ich za dużo, aby osiągnąć dobry wynik. To nas kosztowało trzy punkty. Z drugiej strony, strzeliliśmy dwie bramki, a nie zdobyliśmy żadnego punktu. To nigdy nie jest miłe - podkreśla Mateusz Możdżeń.
- Brakuje nam tego, abyśmy to my pierwsi wychodzili na prowadzenie. Z Cracovią było podobnie - przegrywaliśmy, musieliśmy gonić wynik. Czekamy na taki mecz, w którym to my pierwsi zdobędziemy bramkę i nie damy już sobie wydrzeć tego zwycięstwa - zaznacza pomocnik Korony.
Starcie Korony z Jagiellonią było także okazją do powrotu na stadion przy ulicy Ściegiennego Łukasza Sekulskiego, który jeszcze w ubiegłym sezonie reprezentował złocisto-krwiste barwy. Niestety, to właśnie po jego akcji Ken Kallaste skierował piłkę do własnej siatki i w doliczonym czasie gry przesądził o wyniku tego spotkania. - Na pewno dołożyłem do tej bramki sporą cegiełkę. Oddałem centrostrzał, choć moim zamiarem było zagranie piłki do Cilliana Sheridana. Już nawet grając w juniorach trener mi powtarzał, że warto w ten sposób próbować, bo może obrońca sobie sam strzeli gola. Tym razem tak było i bardzo się z tego cieszę - zdradza napastnik Jagiellonii.
- Fajnie było wrócić do Kielc. Bardzo przyjemnie wspominam swój roczny pobyt tutaj, mam w mieście kilku kolegów. Życzę Koronie, aby dalej szło jej jak najlepiej, bo chłopaki dobrze teraz grają, a wiadomo - to jest piłka: na boisku była rywalizacja, ale po końcowym gwizdku podaliśmy sobie ręce. Cieszę się jednak, że trzy punkty wracają do Białegostoku - dodał "Sekul".
Wasze komentarze
Skoro kilkaset osób dało upust swojemu niezadowoleniu z "gry" to chyba coś jest na rzeczy!
Ale dopiero ..."zmiennik" to dał popis!!!
Z drugiej strony,to myślę,że to były gwizdy na tych,którzy robią krzywdę temu zawodnikowi wystawiając go do pierwszego składu.
Nie zgadzam się z krytyką gry Barrego,któremu ewidentnie nie wyszedł ten mecz.
W poprzednich meczach był wyróżniającym się zawodnikiem i jeden zły występ nie może decydować o jego odsunięciu z podstawowego składu.
Widać,że 13 nie powinni grać Aankour, Barry i Kalaste.
Oczywiście żartuję i tak na poważnie głowy do góry i pracujemy dalej,a efekty przyjdą.
Górski zagrał kilka niedokładnych piłek, jakoś trudno mi znaleźć w pamięci jedną dokładną.
Od dawna wiadomo, że ekstraklasa to dla Górskiego progi o dwa piętra za wysokie. Gość nie ma techniki, nie ma czucia gry, jedyne co umie to rozpychać się łokciami a tak to może sobie pogrywać w Radomiaku czy KSZO.
Druga 5 kolumna Barry. Szczęścia wystarczyło mu na 3 mecze bo poza tym, że umie się ścigać nie ma innych walorów piłkarskich.
No i wreszcie się nam zaprezentował supergrajek, gość co na Cyprze ładował jak z kałacha.
Łatka utalentowanego strzelca grubymi nićmi szyta odpadła dość szybko, po tym co zaprezentował można stwierdzić, że to taki Chiżniczenko bis, tyle że trochę mniej pokracznie biega.
Czy Rymaniaka to się jakoś ...sklonować nie da?
Czekam na pomysły!
Ale Rymaniaka i najwyżej Anakura! I NIKOGO WIĘCEJ!!!!
To robi doskonale.
Wygląd przede wszystkim!
żnym a autem