Część historii już zmieniliśmy. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia
Awans do grupy mistrzowskiej Lotto Ekstraklasy to jeden z największych sukcesów Korony Kielce w ostatnich latach. - Chcemy udowodnić, że nie jesteśmy przez przypadek w tej grupie mistrzowskiej. To była taka nagroda za to, co pokazywaliśmy w tych 30 kolejkach. Raz było lepiej, raz gorzej, ale suma summarum nikt w tej grupie przypadkowo się nie znalazł, bo wcześniej dobrą grą i wynikami musiał to sobie wywalczyć. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że udało się osiągnąć ten cel – przekonuje defensor kieleckiego klubu, Bartosz Rymaniak.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ten żołądek rozepchaliśmy zarówno nam, jak i kibicom. Chcemy go cały czas napełniać. Jedną część w historii już zmieniliśmy, awansowaliśmy do ósemki. Jest jeszcze kilka rzeczy, które można dołożyć do kolekcji. Jeśli ma to być zwycięstwo z Lechem, to bardzo bym się cieszył – dodaje obrońca.
Pewne utrzymanie nie oznacza jednak, że kielczanie zamierzają spocząć na laurach - Jest jednak bardzo dużo rzeczy do poprawy. Nie zadowalamy się tylko tym, że jesteśmy utrzymani. Nagrodą jest to, że będziemy grali fajne mecze, na fajnych stadionach, do Kielc też fajne zespoły przyjeżdżają. Dlaczego mamy nie wygrywać z tymi zespołami, skoro w Warszawie z Legią graliśmy jak równy z równym, a momentami nawet wyglądaliśmy lepiej – przekonuje były kapitan Zagłębia Lubin.
- Zawsze jak byliśmy blisko ósemki, to ta noga nam się podwijała. Potem musieliśmy wygrywać bardzo ważny mecz, żeby w tej ósemce znowu być. Radziliśmy więc sobie z presją, ale ten mecz z Bruk-Betem nas jednak przerósł. Aż za bardzo chcieliśmy tutaj postawić kropkę nad „i”. - wspomina Rymaniak i kontynuuje: - W tych siedmiu meczach powinna zejść z nas ta presja, że to my musimy. Pokazaliśmy, że jeśli mecz nam się układa i jesteśmy w dobrej sytuacji wyjściowej, to potrafimy dobrze zawiązywać akcje, grać w piłkę i z każdym zespołem walczyć o zwycięstwo. Ta presja walki o pierwszą ósemkę już z nas zeszła, to będzie nasz zdecydowany plus.
Kolejnym pozytywem ostatnich tygodni w kieleckim klubie jest powrót najbardziej zagorzałych fanów. - Kibice długo czekali na to, żeby powrócić na stadion. Powrócili w takim momencie, w którym Korona osiągnęła historyczny sukces. Otworzyła się nowa droga, którą razem z kibicami możemy iść. Jutrzejszy mecz ma na to wpływ, bo jeżeli zagramy dobre spotkanie, to kibice zaczną wierzyć w to, że porażka z Bruk-Betem to był wypadek przy pracy. Jeżeli uda nam się powalczyć na Lechu, to dlaczego nie mają przyjść na Kolporter Arenie pomagać nam w meczach z Jagiellonią, Legią, czy Wisłą – kończy z nadzieją Rymaniak.
fot. Paula Duda
Sponsor relacji z meczu
Lech - Korona w Poznaniu
Wasze komentarze