Dziś padło na mnie, ale najważniejsza jest wygrana!
Bohaterem starcia z Lechią może być tylko jedna postać. Oczywiście jest nim Jacek Kiełb, który był w sobotę bezbłędnym jokerem. Trzydzieści minut wystarczyło "Rybie", aby dwukrotnie znaleźć drogę do bramki rywala. - Dzisiaj się tak zdarzyło, że strzeliłem. Wcześniej trafiali inni i były to zwycięskie bramki. Cieszyliśmy się z trzech punktów. Dziś padło na mnie, ale najważniejsza jest wygrana - mówi, zdobywca obu bramek.
Po zatrudnienia w Kielcach trenera Bartoszka, widać znaczną metamorfozę w stylu jaki prezentują kielczanie. - Pięć spotkań z nowym trenerem zapisujemy na plus, bo nawet w meczach przegranych rozgrywaliśmy dobre zawody. Mimo porażek nasze głowy były podniesione do góry. To zaowocowało dzisiaj. Tym bardziej, że graliśmy z niemalże liderem. Mamy trzy punkty i jesteśmy w pierwszej ósemce – zaznacza Kiełb.
Kiełb wszedł na murawę w na ostatnie pół godziny spotkania, co wystarczyło, aby zdobyć dwie bramki. - Najważniejsze, że wygraliśmy to spotkanie. Wiadomo, że z Lechem nie mogłem zagrać, bo miałem mały uraz, który mi przeszkadzał, co mogło grozić zmianą nawet po kilku minutach. Trener podjął dziś taką decyzję i jak widać, była ona dobra, dlatego chwała dla sztabu szkoleniowego – tłumaczy pomocnik żółto-czerwonych.
- Jesteśmy zadowoleni. Przed nami spokojne święta, a potem okres przygotowawczy i czas, aby nastawić się na rundę rewanżową – dodaje.
Siódme miejsce na koniec rundy jesiennej jest wynikiem, którego nikt nie spodziewał się jeszcze kilka kolejek temu, gdy „złocisto-krwiści” przegrywali swoje szóste spotkanie z rzędu.
- Przechodziliśmy bardzo ciężki okres. To nie było dla nas proste. Każdy osobiście mocno to przeżył. Odbijało się to na naszych wynikach i bardzo bolesnych porażkach. Trzeba zobaczyć jak się z tego podnieśliśmy. Byliśmy w bardzo ciężkiej sytuacji, a kończymy w godny sposób. Oczywiście wiemy, że mogło być lepiej, ale wcale nie jest najgorzej – podsumowuje popularny „Ryba”.
fot. Paweł Jańczyk
Wasze komentarze