Moi bracia nie wierzyli, że to ja tak strzeliłem
Vanja Marković – dotąd w ekstraklasie nie trafił nigdy. Dzisiaj aż dwa razy. Dodatkowo to drugie jego trafienie w meczu z Pogonią Szczecin było wyjątkowej urody – piękne uderzenie z woleja zza pola karnego. – Oczywiście, że cieszę się z tych bramek, ale zdecydowanie bardziej jestem zadowolony z tego, że mamy trzy punkty i trzecie zwycięstwo z rzędu – przekonuje Serb.
Gdybyśmy mieli wskazać piłkarza, który najwięcej zyskał na przyjściu do Kielc trenera Macieja Bartoszka, bez wątpienia byłby to 22-letni pomocnik. – Postawił na mnie i daję z siebie wszystko, bo chce utrzymać się z pierwszym składzie – tłumaczy.
W sobotnie popołudnie Korona znów zachwyciła na Kolporter Arenie. – Gramy tak, jak tego wymaga trener. Wysoko pressingiem, ofensywnie, odbiór i szybki atak. Do tego na razie wykorzystujemy swoje okazje. A że do tego zdobyliśmy dzisiaj jeszcze dwie piękne bramki, to bardzo fajnie. Najważniejsze jednak, że obok tych goli pokazujemy naprawdę dobrą grę. To nas cieszy – mówi Marković.
- To się w nas zmieniło. Po strzeleniu bramek, nie cofamy się, tylko dalej się motywujemy do gry do przodu i do tego, by tych trafień było jeszcze więcej. Wytrzymujemy siłowo do końca spotkania, ale to przecież normalna rzecz. Jestem pewien, że z nowym trenerem z meczu na mecz będziemy wyglądać coraz lepiej zarówno fizycznie, jak i piłkarsko – dodaje Serb.
Kielczanie mogli zachować czyste konto, ale w końcówce dali sobie wbić bramkę. – To był błąd. Wszystko siedzi w głowach. Gdybyśmy lepiej zareagowali, skończylibyśmy na zero z tyłu. No ale gol wpadł i całe szczęście, że wiele on nie zmienił – przyznaje.
Na dzisiejszym meczu, podobnie jak na poniedziałkowym z Zagłębiem, na trybunach ponowni zasiedli bracia Vanji – jeden z nich to Ivan, który ma za sobą występy w Kielcach. Można powiedzieć, że przynieśli i bratu, i Koronie szczęście. – Chciałbym, żeby zostali, ale niestety jutro wyjeżdżają. Dzisiaj jednak jeszcze pocieszymy się z dobrego meczu i ze zwycięstwa. Oni chyba też są zadowoleni z przyjazdu do Kielc, choć... sami nie wierzyli, że ja zdobyłem takiego gola – śmieje się pomocnik.
Wasze komentarze
WSTYD!
PS. Ciekawostka ze słownika języka polskiego :
PIKNIK - największy i najbardziej wierny kibic który na stadionie pojawia się 2-3 razy do roku z czego jak dostanie 2 darmowe wejściówki. Nieczęsto po 2 wygranych z rzędu wychwala drużynę ponad niebiosa rozgłaszając tu i ówdzie że jego drużyna idzie po mistrzostwo Polski, natomiast po 2 porażkach z rzędu chowa głowę w piasek niczym struś, nie mogąc znieść że nie da się tylko wygrywać. Za to za każdym razem jest największym znawcą w każdej dziedzinie życia, przy tym mając najwięcej do powiedzenia, nie rzadko na forum gdzie może występować anonimowo.