Tak łatwo w Bielsku nie było! Effector wraca do Kielc z dwoma punktami
Ostrzyli sobie zęby na trzy punkty, ale ostatecznie dwa "oczka" zdobyczy w Bielsku-Białej także należy uznać za sukces. Effector Kielce wygrał na wyjeździe z BBTS-em 3:2, mimo że po trzech partiach przegrywał 1:2. MVP spotkania został wybrany kielecki rozgrywający Marcin Komenda.
Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanych wymian. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do rezultatu 8:8. Wtedy na trzy punkty zdołał odskoczyć Effector po zagraniach Leo Andricia oraz Konrada Formeli. BBTS wprawdzie za chwilę zmniejszył stratę do jednego „oczka”, ale kielczanie szybko wrzucili wyższy bieg. Przy stanie 21:16 wydawało się, że set gładko zdobędą podopieczni Dariusza Daszkiewicza, ale gospodarzy stać było jeszcze na jeden zryw. Udało im się doprowadzić do wyniku 21:23. Wtedy o czas poprosił trener kielczan. Na szczęście zdołał uspokoić swoich siatkarzy, którzy zdobyli kolejne dwa punkty i tym samym wygrali pierwszą partię.
Kielczanie szli za ciosem na początku drugiej odsłony, kiedy prowadzili już 4:1. Po interwencji trenera BBTS-u i dwukrotnym bloku Bartłomieja Lipińskiego zrobiło się już jednak tylko 6:5 dla Effectora. Od tego momentu długo żadna drużyna nie potrafiła odskoczyć na większą ilość punktów. Na szczęście potem obudził się kielecki blok, bo Jędrzej Maćkowiak i Peter Wohlfahrtstatter nie dali przejść atakom gospodarzy na drugą stronę siatki. Dzięki temu na tablicy świetlnej pojawił się wynik 13:10.
Niestety ta przewaga uśpiła kielczan. Do głosu powoli zaczęli dochodzić bielszczanie. Nie pomogły nawet dwie przerwy na żądanie Dariusza Daszkiewicza. W końcówce seta autowy atak Leo Andricia i as serwisowy Milosa Vemicia z BBTS-u okazały się brzemienne w skutkach, bo gospodarze zdołali doprowadzić do remisu w setach.
Po trzeciej odsłonie jasne było, że Effector z Bielska nie wywiezie kompletu punktów. Gospodarze szybko osiągnęli czteropunktowe prowadzenie, które wraz z kolejnymi minutami utrzymywali. Kielczanie obudzili się dopiero przy stanie 15:20. Dwa punkty Macieja Pawlińskiego i Marcina Komendy sprawiły, że Effector wrócił do gry. W pewnym momencie po bloku Komendy zrobiło się nawet 19:21, ale sama końcówka partii należała już do BBTS-u, który wygrał 25:21.
To podziałało na kielczan mobilizująco. Otwarcie czwartego seta było fenomenalne, bo Effector prowadził 6:2. Potem jednak gra się wyrównała. Na szczęście w końcówce podopieczni Dariusza Daszkiewicza zachowali więcej zimnej krwi i wygrali do 22. Dobrze było też w tie-breaku. Wprawdzie na samym początku inicjatywę mieli gospodarze, ale kielczanie w tym sezonie już nie raz pokazywali wyższość w decydującym secie. Tak było i tym razem, bo wygrali 15:12.
BBTS Bielsko-Biała – Effector Kielce 2:3 (21:25, 25:23, 25:21, 22:25, 12:15)