Z Termaliką jeszcze Grzesik. A kto potem? O dobrego kandydata bardzo ciężko
Czy zwolnienie Tomasza Wilmana z posady pierwszego trenera Korony Kielce nie było zbyt pochopną decyzją? Mecz z Legią Warszawa – a raczej jego pierwsza połowa – mogłaby wskazywać na to, że nie. Aczkolwiek na poprawę gry żółto-czerwonych z pewnością wpłynęło więcej czynników. Przede wszystkim publikacja w „Przeglądzie Sportowym” na temat prowadzenia przez piłkarzy niesportowego trybu życia.
To informacja, która obiegła cała Polskę i mimo że nie padły w niej żadne nazwiska, to plama na życiorysie każdego z żółto-czerwonych (oprócz chwalonych przez Wilmana za postawę i charakter obcokrajowców tj. Miguela Palanci, Djibrila Diawa, Daniela Abalo oraz Nabila Aankoura) pozostanie. Spadek Korony do pierwszej ligi dla wielu z nich w rzeczywistości może oznaczać ostatnią szansę gry na poziomie ekstraklasy.
To jednak tylko jedna strona medalu. Druga wydaje się co najmniej tak samo skomplikowana. To konieczność szybkiego znalezienie następcy Wilmana. Jest to o tyle trudny zabieg, że ilość gotówki przeznaczonej na ten cel w klubowej kasie, nie jest zbyt wielka. Wilman, w porównaniu do innych trenerów ligi, zarabiał grosze.
Kolejny problem to podejście szkoleniowców. Okazuje się, że niewielu z nich w ogóle chce podjąć się pracy w Kielcach. Otoczka wokół klubu – przede wszystkim sportowa i właścicielska – nie zwiastuje dla nich nic dobrego.
Dowodem na to jest poniedziałkowa informacja o tym, że Jurij Szatałow – wymieniany przez media jako kandydat numer jeden – zdecydował się objąć funkcję trenera w GKS-ie Tychy – pierwszoligowcu, który zajmuje 16. miejsce w tabeli. Wolny jest Robert Podoliński, ale on również nie widzi siebie w Koronie. Z kolei Maciej Skorża przymierzany jest do prowadzenia cypryjskiego Anorthosisu Famagusta.
Tymczasem wielu doświadczonych i wolnych trenerów na rynku pracy nie ma. Zwłaszcza, że patrząc na ostatnie lata przy Ściegiennego, Korona raczej nie zdecyduje się zatrudnić trenera charakternego, który będzie potrafił w stanowczy sposób zabiegać o wzmocnienie składu.
Z drugiej strony, w tej trudnej sytuacji, zarząd klubu zapewne nie zdecyduje się pozyskać szkoleniowca bez nazwiska. To byłoby zbyt ryzykowne rozwiązanie, szczególnie gdy gołym okiem widać, że zespół potrzebuje autorytetu.
Dlatego niewykluczony i całkiem prawdopodobny wydaje się powrót do Kielc Hiszpana Jose Rojo Martina Pachety. Zarząd klubu pewnie chętnie widziałby też na tym stanowisku Pawła Janasa, który niegdyś pełnił w klubie funkcję dyrektora sportowego. Pytanie brzmi, czy byłemu selekcjonerowi po przygodzie z Bytovią Bytów chce jeszcze pracować się w tej roli.
Być może na pracę na Kolporter Arenie skusiłby się Tadeusz Pawłowski, który obecnie pozostaje na bezrobociu, ale nie wiadomo, czy ze względu na ciężko chorego syna we Wrocławiu, zdecydowałby się na zatrudnienie w tak odległym mieście. Co prawda ostatnio był trenerem Wisły Kraków, ale jednak z Grodu Kraka trasę na Dolny Śląsk można pokonać w znacznie szybszym tempie.
W istocie jedynym szkoleniowcem, który jak dotąd głośno i otwarcie powiedział o tym, że chciałby pracować znów w Kielcach, jest Leszek Ojrzyński.
Tymczasem Korona w sobotę zagra na wyjeździe z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (godz. 15.30), a zespół w tym spotkaniu poprowadzi ponownie Sławomir Grzesik.
Wasze komentarze
Janas, Pacheta, Pawłoski to już widzę I lIgę w Kielcach
Paprockiemu zalezy tylko na wlasnych zyskach, a Korone ma gleboko w d...