Boli nasz styl? Przecież w ogóle go nie było
Wysoka porażka, to często powód do frustracji zawodników. Szczerych słów nie skąpił po meczu z Cracovią napastnik Korony, Łukasz Sekulski. - Daliśmy ciała i ciężko coś powiedzieć. Nie wiem nawet co, bo wyjdzie coś niemądrego. Trudno określić, co dziś się wydarzyło. Musimy wziąć się w garść i pokazać taką Koronę jaka jest znana. Dziś na pewno jej nie było – mówi snajper żółto-czerwonych.
- Za bardzo uwierzyliśmy, że z takim zespołem jak Cracovia jesteśmy w stanie grać otwartą piłkę. Raz, dwa, trzy i było po wszystkim, a mieliśmy przecież w pierwszej połowie bardzo dobre sytuacje. Drugą odsłonę pozostawię bez komentarza, bo była to po prostu tragedia – kontynuuje popularny „Sekul”.
Szczególnie bolesny mógł być styl Korony w niedzielnym starciu. Kielczanie kompletnie oddali inicjatywę spotkania i nie było widać w ich postawie zaangażowania. - Boli nasz styl? Przecież w ogóle go nie było - twierdzi Sekulski.
Teraz przyszedł czas na przerwę reprezentacyjną. - Na pewno chcielibyśmy jutro zagrać mecz, żeby się zrehabilitować, ale może ta przerwa będzie dobra. Ochłoniemy, przeanalizujemy, kiedy jesteśmy mocni, a kiedy słabi. Musimy obejrzeć nasze poprzednie spotkanie – komentuje 25-latek.
Napastnik Korony podkreśla, że kluczem do sukcesu jest kolektyw. - Musimy być zespołem na boisku, a nie tylko w rozmowie. Kiedy razem zapieprzamy na boisku i jeździmy na dupach, to jesteśmy teamem. Jak drużyna jest na papierze i w gadce, to tak naprawdę nas nie ma – tłumaczy zawodnik Korony.
Sekulski miał dużo pretensji w trakcie spotkania do Miguela Palanki, który często podejmował indywidualne próby przedostania się pod bramkę rywali.
- Nie będę teraz opieprzał Miguela, czy on mnie. To są nerwy i sport. Nie jesteśmy babami i możemy się opierdzielić. To jest piłka. Po meczu podałem mu rękę. Jestem pewien, że razem z nim, jak również całym zespołem, jeszcze przeżyjemy dobre chwile – podsumowuje Sekulski.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze