To stało się naprawdę! Vive Tauron Kielce wygrało Ligę Mistrzów! Kielczanie najlepszą drużyną Europy!
Co to był za mecz! Historyczny sukces Vive Tauronu Kielce! Po pierwszej połowie żółto-biało-niebiescy przegrywali z MVM Veszprem 13:17, ale potem rzucili się w pogoń. Potrzebna była dogrywka, niezbędne okazały się rzuty karne, ale w nich lepsi okazali się zawodnicy Talanta Dujszebajewa! I to oni mogli cieszyć się ze zwycięstwa w Final Four w Kolonii. To był wspaniały spektakl w Lanxess Arenie, o co zadbali nie tylko zawodnicy obu drużyn, ale także wspaniali kibice z Polski oraz Węgier.
Pierwsza połowa zaczęła się dobrze dla Veszprem. Węgrzy po ośmiu minutach prowadzili 4:1, co dało im psychologiczną przewagę. Rywale Vive w zbyt łatwy sposób zdobywali bramki, nie potrafił ich powstrzymać Sławomir Szmal, przez co Talant Dujszebajew szybko postanowił posłać w bój Marina Sego – bramkarza, który w Kolonii miał w ogóle nie zagrać!
Ale Chorwat stanął między słupkami i gra mistrzów Polski zaczęła się poprawiać. Kielczanie walczyli jak lwy, imponował zwłaszcza Uros Zorman. Żółto-biało-niebiescy uparcie odrabiali stratę, grali konsekwentnie i dążyli do wyrównania. I byli bardzo bliscy osiągnięcia tego celu, bo w 25. minucie przegrywali już tylko jednym golem – 12:13.
Niestety, końcówka tej części spotkania należała do „Madziarów”, którzy oddali serię celnych rzutów. Słabiej w tym kluczowym fragmencie spisywała się kielecka defensywa. W efekcie kielczanie schodzili do szatni, przegrywając do przerwy 13:17.
Tam zespół Dujszebajewa spędził zaledwie parę chwil i na długo przed właściwym czasem wrócił na parkiet. To był znak, że w szatni mistrzów Polski żartów nie było.
Po wznowieniu gry, do bramki Vive wrócił Szmal. Niestety, jako pierwsi do siatki trafili gracze Veszprem, co nie było pozytywnym zwiastunem.
Kielczanie jednak nie odpuszczali, walczyli, chwilami pokazywali kawał wielkiej piłki ręcznej. Problem w tym, że Węgrzy byli jeszcze bardziej efektywni i efektowni. W 35. minucie szczypiorniści Dujszebajewa przegrywali 15:19. Potem jednak rywale drużyny z Kielc zaczęli powiększać przewagę. W 40. minucie było już 24:16 dla drużyny prowadzonej przez Xaviera Sabate’a.
To było bardzo słabe pięć minut mistrzów Polski. Czas wziął Dujszebajew, próbował spokojną przemową odmienić grę swoich podopiecznych. Trzeba jednak przyznać, że zespół Veszprem rozgrywał kapitalne zawody – imponował w obronie, bardzo skutecznie grał też w ataku. W 45. minucie tablica wyników pokazywała rezultat 28:19.
Ale właśnie wtedy Węgrzy poczuli się zbyt pewnie, co szybko odbiło im się czkawką. Pięć bramek z rzędu, dzięki świetnej postawie obrony oraz Szmala, a także błyskawicznym kontratakom, zdobyło Vive i w 51. minucie było już tylko 24:28.
Kielczanie złapali wiatr w żagle, odzyskali wiarę w to, że ten wynik można jeszcze przechylić na swoją korzyść. Czas wziął Sabate, który musiał zareagować w tym trudnym momencie. Ale kolejna bramka, za sprawą Michała Jureckiego, znów poleciała na konto mistrzów Polski. Wielką robotę w kieleckiej bramce wykonywał Szmal, który w genialny sposób powstrzymywał rzuty przeciwników.
To w ogromnej mierze dzięki „Kasie” w 53. minucie kielczanie zmniejszyli stratę do dwóch goli – 26:28. A chwilę później bramkę zdobył Uros Zorman. Vive grało kapitalnie. Wspaniale wspierali ich w tym kieleccy kibice, którzy wręcz szaleli na trybunach. To była masa emocji.
A w 56. minucie trybuna fanów z Kielc wprost eksplodowała – wtedy Karol Bielecki trafił z rzutu karnego i doprowadził do wyrównania!
Niestety, chwilę później „Kola” w podobnej sytuacji trafił prosto w bramkarza. Do siatki rzucili za to Węgrzy – pierwszy raz po dwunastu minutach! Coś niesamowitego.
Vive nie odpuszczało. I znów wywalczyło rzut karny. Tym razem do piłki podszedł Manuel Strlek, ale i on trafił w Mirko Alilovicia.
Do końca spotkania pozostawało 35 sekund. Piłkę mieli gracze Veszprem, trener Sabate wziął czas. „Madziarzy” atakowali, ale kielczanie powstrzymali tę akcję. 10 sekund na doprowadzenie do wyrównania i dogrywki. Tym razem czas wziął Dujszebajew. I Vive przeprowadziło atak w sposób genialny – odpowiedzialność wziął na siebie Krzysztof Lijewski, który trafił do siatki. To oznaczało dogrywkę!
W niej jako pierwsi gola rzucili mistrzowie Polski, a konkretniej uczynił to Mateusz Jachlewski. Veszprem odpowiedziało. To był bardzo wyrównany pojedynek. Po pierwszej części dodatkowego czasu prowadzili jednak Węgrzy – 33:32. W dodatku na ławkę kar powędrował Jurecki.
Po krótkiej przerwie, zawodnicy wrócili do gry i wyrównującego gola od razu zdobył Strlek. Ponadto rzut karny obronił Szmal. Niestety, mistrzowie Polski szybko to zaprzepaścili, tracąc piłkę w ataku, co pozwoliło rywalom na oddanie rzutu do pustej bramki.
Ale wtedy znów pięknie zaatakował Lijewski i było 34:34. W ataku Węgrzy sfaulowali i znów akcję mogli konstruować kielczanie – skutecznie, bo gola dającego prowadzenie zdobył Julen Aginagalde. W ostatniej akcji meczu karę dwóch minut otrzymał Piotr Chrapkowski, a tuż po tym Verszprem trafiło do siatki. To oznaczało, że o losach tego spotkania rozstrzygną rzuty karne. Zupełnie tak jak dzień wcześniej, na San Siro w finale piłkarskiej Ligi Mistrzów.
I wyglądało to tak:
Trafił Ilić. Spudłował Cupić. 1:0
Zepsuł Marguc – obrona Sego. Gol Strleka. 1:1
Bramka Sliskovicia. Trafienie Bieleckiego. 2:2
Terzić pudło – interwencja Szmala. Gol Reichmanna. 2:3
Bramka Palmarssona. Bramka Aginagalde! 3:4
I w taki sposób mistrzowie Polski zostali najlepszą drużyną Europy w sezonie 2015/16!
Był to ostatni mecz Vive w sezonie 2015/16. Teraz zawodników czeka przerwa letnia, a część z nich wystąpi oczywiście na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.
Vive Tauron Kielce – MVM Veszprem 34:34 (13:17, 29:29)
Vive: Szmal, Sego - Jurecki 3/1, Tkaczyk, Reichmann 9/2, Chrapkowski, Kus, Aguinagalde 5, Bielecki 7/3, Jachlewski 2, Strlek 4/1, Lijewski 5, Paczkowski, Zorman 4, Cupić
Karne: 7/11
Kary: 10 min
MVM: Mikler, Alilović - Gulyas, Ivancsik 1, Schuch, Ilić 7/2, Palmarsson 6/1, Nilsson 6, Nagy 5, Ugalde 7, Marguc 1, Rodriguez, Terzic, Sulić, Lekai 3, Slisković 2/1
Karne: 4/7
Kary: 12 min
——————————————————————
Partner wyjazdu do Kolonii:
Wasze komentarze
Kosmiczne zawody finał marzeń mecz stulecia nie pamiętam takiego widowiska w historii piłki ręcznej.
Wielkie Brawa. ISKIERKA ISKIERKA ISKIERKA
Za Bogusia wentyla zdrajcy Polski nie byłoby tylu sukcesów.
Kiedy przylatuja do Polski i gdzie beda ladowac? moze wie ktos z Was?