Gdybyśmy teraz zdobyli komplet punktów, utrzymanie smakowałoby zupełnie inaczej
Po ostatnim gwizdku dużo pretensji do swoich kolegów miał bramkarz Korony, Dariusz Trela. Żółto-czerwoni zdecydowanie przeważali, lecz po fatalnym zachowaniu w defensywie stracili bramkę w ostatniej akcji spotkania. - Był rykoszet. Widziałem strzał, starałem się jeszcze coś zrobić. Niestety, zabrakło centymetrów... - relacjonuje golkiper kielczan.
- Wydaje mi się, że poszła długa piłka i przebitka przez Piacka. Wszystko sfinalizował Baranowski... - opisuje Trela.
Pod koniec spotkania goście mogli podwyższyć prowadzenie po fantastycznej akcji Sierpiny i Gabovsa. Ten drugi fatalnie jednak pudłował. Kielczanie grali również z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce Wierietło w 81. minucie.
- Nie zlekceważyliśmy rywali. Mieliśmy mnóstwo sytuacji. Po zejściu zawodnika Podbeskidzia spokojnie mogliśmy wbić jeszcze jedną czy dwie bramki. Ale taki jest sport - gra się 90 minut plus to, co doliczy sędzia - ocenia zawodnik wypożyczony z Lechii Gdańsk.
Żółto-czerwoni mają jednak szanse na utrzymanie się w Ekstraklasie jeszcze w tej kolejce jeżeli wyniki innych spotkań ułożą się na korzyść Korony. - Gdybyśmy teraz zdobyli komplet punktów, mielibyśmy już utrzymanie. I smakowałoby ono zupełnie inaczej... Teraz trzeba na nie jeszcze poczekać - kwituje Trela.
fot. Patryk Ptak