Horror z happy endem! Effector kończy sezon na 13. miejscu
Pięć setów zafundowali nam zawodnicy Effectora Kielce oraz MKS-u Będzin w ostatnim meczu sezonu 2015/2016. Mecz owocował w wiele emocji i zwrotów akcji, lecz po zaciętej walce lepsi okazali się gospodarze, którzy zwyciężyli 3:2 i wywalczyli 13. miejsce w lidze. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Sławomira Jungiewicza, który był zdecydowanie najlepszy w szeregach Effectora.
Pierwszego seta lepiej rozpoczęli goście. Dobra postawa Piotrowskiego oraz słaba postawa kielczan w bloku pozwoliła odskoczyć będzinianom na trzypunktowe prowadzenie przy pierwszej przerwie technicznej. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza przespali późniejszy okres, ponieważ stracili aż pięć punktów z rzędu, a tym samym zmniejszyli swoje szanse na zwycięstwo w pierwszej partii.
Będzin kontrolował przebieg tego seta i utrzymywał pięciopunktowe prowadzenie. Trener Daszkiewicz dał pograć w końcówce partii rezerwowym. Na boisku pojawił się Więckowski, Komenda, Vitiuk i Orobko. Oblicze tej partii jednak się nie zmieniło i set zakończył się zwycięstwem gości 25:19.
Druga odsłona zaczęła się zdecydowanie lepiej dla podopiecznych Daszkiewicza. Dobrze funkcjonował blok, a kapitan kielczan, Sławomir Jungiewicz udowodnił, że jest klasowym atakującym. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzenie zespołu z Kielc wynosił już 8:2. W drużynie gospodarzy dobrze wyglądało także przyjęcie. Wyróżnić należy trójkę: Buchowski, Stolc i Biniek.
Przewaga Effectora konsekwentnie powiększali prowadzenie. Kolejne ataki Jungiewicza trafiały w parkiet. Będzinianie schodzili na drugą przerwę techniczną z siedmioma punktami straty. Goście coraz częściej popełniali błędy tracąc kolejne punkty. Świetny atak Stolca w końcówce partii pozwoliły wygrać drugą partię 25:13.
Trzecia partia była dużo bardziej wyrównana od dwóch poprzednich. Od samego początku wynik oscylował w granicach remisu. Na pierwszą przerwę techniczną Effector schodził z tylko jednym punktem przewagi. Nerwowość znów wkradła się w szeregi gości i prowadziliśmy już trzema punktami, jednak wtedy szkoleniowiec gości, Stelio DeRocco poprosił o czas. To był strzał w dziesiątkę.
Goście odrobili stratę i z jednym punktem schodzili na drugą przerwę. Więcej spokoju w końcówce zachowali będzinianie i to oni w końcówce prowadzili mieli piłkę setową i trzy punkty przewagi. Kielczanie obronili tylko jedną „setową”, lecz to wszystko na co było ich stać w tej partii.
Czwarta osłona była bardzo podobna do tej poprzedniej. Na tablicy wyników co chwilę widniał remis i ciężko było wyłonić lepszą drużynę. Tak było, aż do momentu, gdy na zagrywkę wszedł Andreas Takvam. Dobra zagrywka i świetna postawa w defensywie pozwoliła odskoczyć na cztery punkty przewagi na drugiej przerwie technicznej. W końcówce będzinianie zmniejszyli przewagę do dwóch punktów i było 23:21. Maćkowiak atakiem z środka zbliżył kielczan do zwycięstwa. Co prawda goście zdobyli 22 „oczko”, ale atak Jungiewicza zakończył tego seta.
W tie-breaku od początku gra była bardzo wyrównana. Przy stanie 6-6 kapitalnym blokiem popisał się Komenda, a chwilę później atak skończył Sławomir Jungiewicz i Effector wyszedł na dwa punkty przewagi. Kielczanie prowadzili już 12:9, lecz goście zniwelowali stratę do jednego punktu. Końcówka zapowiadała się bardzo emocjonująco. Goście w kluczowym momencie dotknęli i Effector prowadził 14:12. Skuteczny atak Batchkaly, a następnie jego blok doprowadziły do wyrównania. Równowaga utrzymywała się aż do stanu 17:17. Wtedy atak Takvama a następnie Jungiewicza dał nam zwycięstwo!
TAK RELACJONOWALIŚMY NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
fot. Mateusz Kępiński
Effector Kielce - MKS Będzin 3:2 (18:25, 25:13, 22:25, 25:22, 19:17)