Niekorzystna seria Górnika? To może zadziałać na naszą niekorzyść
Sobotnie starcie z Górnikiem Łęczna będzie jednym z najważniejszych pojedynków Korony w obecnym sezonie. Kielczanie znacznie przybliżą się do utrzymania jeżeli pokonają znajdujących się w strefie spadkowej podopiecznych Jurija Szatałowa. - Wydaje mi się, że każdy ma już teraz nóż na gardle. Wszyscy mają świadomość, że przegrywając dwa mecze, to znajdą się w pobliżu strefy spadkowej - twierdzi obrońca Korony, Radek Dejmek.
- Każdy mecz jest bardzo ważny. Podchodzimy do tego starcia jak do dwóch poprzednich. Wiemy jaka jest nasza sytuacja, dlatego zrobimy wszystko, aby wygrać z Łęczną i trochę odskoczyć od tej pozycji spadkowej – kontynuuje defensor „złocisto-krwistych”.
Najbliżsi rywale Korony nie mają za sobą najlepszego okresu. Górnicy nie wygrali od ośmiu spotkań i zajmują obecnie ostatnie miejsce w tabeli. - Nie skupiamy się na statystykach drużyny przeciwnej. To może zadziałać tylko na naszą niekorzyść. Nie patrzymy na to, ile Górnik nie wygrał meczów. Dobrze przygotujemy się do spotkania i damy z siebie wszystko na boisku – odpiera 28-latek.
W tym sezonie spotkania z Łęczną nie układały się korzystnie dla podopiecznych Marcina Brosza. Kielczanie przegrali przed własną publicznością 0:2, a na wyjeździe mimo dwubramkowego prowadzenia, ostatecznie Górnicy wygrali 3:2. - Mamy z czego wyciągać wnioski i wierzę, że teraz odwrócimy tą serię – stwierdza Czech.
- Ciężko powiedzieć jaka jest tego przyczyna, bo oba spotkania były bardzo wyrównane. To błędy decydowały o końcowym wyniku. W obu spotkaniach popełniliśmy ich więcej, dlatego teraz nie mogą nam się one już przytrafiać. Musimy strzelić coś z przodu i wygrać – dodaje stoper Korony.
Górnik Łęczna to ciężki rywal dla Korony nie tylko w obecnych rozgrywkach. W poprzedniej kampanii zespół Jurija Szatałowa również dwukrotnie okazywał się lepszy od żółto-czerwonych. – Wtedy chyba tylko jeden mecz wygraliśmy, a w pozostałych to były porażki. Nie możemy patrzeć już w przeszłość. Musimy wierzyć w siebie, a wtedy zwycięstwo jest w naszych rękach – kończy Dejmek.
fot. Paweł Jańczyk
Wasze komentarze